Gdy w ubiegłym roku rząd wprowadził w Polsce opłaty od jednorazowych torebek, niektóre sieci handlowe szybko znalazły rozwiązanie, by pieniędzy od klientów nie pobierać. Zdaniem resortu środowiska, obowiązująca od 1 stycznia 2018 r. ustawa jest zbyt często obchodzona.
Przypomnijmy, że jednorazowe plastikowe toby w sklepach są objęte opłatą recyklingową, która wynosi 20 groszy netto. Opłata dotyczy jednak tylko toreb z tworzywa sztucznego o grubości do 50 mikrometrów. Sieci handlowe wprowadziły do oferty po prostu torby grubsze, niż przewidziano w ustawie.
Teraz politycy chcą tę furtkę zamknąć. - Zastanawiamy się nad wprowadzeniem opłat od grubszych toreb - powiedział minister Kowalczyk. Ale nie tylko tego miałaby dotyczyć nowelizacja.
- Chcemy wprowadzić element weryfikacji sprawozdań, na razie są tylko deklaratywne - dodał minister.
- Takie propozycje będę dawał, żeby torby cienkie i grubsze były potraktowane jednakowo, oczywiście z wyjątkiem tzw. zrywek, które zgodnie z dyrektywą UE są zwolnione z opłat, służą bezpośrednio do pakowania żywności - mówił dziennikarzom minister.
- Torebki foliowe najczęściej są torebkami jednorazowymi. Po jednym użyciu są wyrzucane, zalegają na składowiskach. Nie chodźmy z foliówkami na zakupy, nie kupujmy kolejnych foliówek. Używajmy toreb wielokrotnego użytku. Na pewno dla środowiska jest to znacznie wygodniejsze - mówił minister.
Szef resortu środowiska podkreślił, że statystyczny Polak zużywa rocznie średnio ok. 300 foliówek. 10 lat temu było to blisko 500 foliówek rocznie. - Mam nadzieję, że po tej akcji i po uszczelnieniu systemu te torebki będą odchodziły do historii - dodał minister, który wziął udział w akcji "Moja Ekotorba nie tylko od święta" w Otwocku. Wraz z współpracownikami, minister rozdawał tam handlowcom na rynku torby wielokrotnego użytku.
Czytaj też: Czy to już koniec ery plastiku?
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl