Przemysłowy park Kaesong to był ostatni wspólny projekt obydwu Korei. Koreańczycy z Południa podejrzewają sąsiadów, że posłużył im do rozwoju programu nuklearnego. Z kolei USA na reżim koreański nakłada kolejne sankcje. Tylko jaki to ma sens w przypadku kraju właściwie zamkniętego?
Mimo kolejnych sankcji nałożonych przez USA na Pjongjang, Korea Północna przeprowadziła ćwiczenia wojskowe w pobliżu granicy morskiej z Koreą Płd.
- Słychać takie porównania, że skoro udało się polityce sankcji nakłonić Iran do negocjacji, to może to samo uda się zrobić z Koreą Północną - mówi w programie To Się Liczy money.pl i Wirtualnej Polski Oskar Pietrewicz z Centrum Studiów Polska-Azja.
- Ale przypadek Korei jest zdecydowanie inny. To kraj, który faktycznie jest izolowany, ale i sam się izoluje. Nie ma szans na inwestycje i kapitał zagraniczny, poza kapitałem chińskim. Chiny to jedyny bodziec rozwojowy dla tamtejszych stref ekonomicznych. Niewykluczone, że na zbliżającym się kongresie partii w maju jakieś reformy zostaną przyjęte.
To dla nas może być zadziwiające, bo północnokoreański reżim kojarzy nam się głównie z próbami nuklearnymi. Ale może jednak zacznie się przepoczwarzać. Po swojemu, nieudolnie, metodą prób i błędów.
- Za rządów obecnego przywódcy od 2013 roku podejmowane są próby refom gospodarczych, między innymi reforma rolnicza czy próba restrukturyzacji przedsiębiorstw państwowych - tłumaczy Pietrewicz. - Przedsiębiorcy mogą do pewnego stopnia uwzględniać rachunek ekonomiczny, nie dyrektywy partyjne, a rolnicy zatrzymywać to, co wyprodukują. Kwitnie także czarny rynek.
W programie To Się Liczy rozmawiamy także o znaczeniu ostatniego wspólnego projektu obydwu Korei: przemysłowego parku Kaesong. Seul zdecydował o zawieszeniu działalności w tej ekonomicznej strefie.
- Na terenie Korei Północnej Koreańczycy z Południa mieli swoje fabryki, w których zatrudniali Koreańczyków z Północy jako tanią siłę roboczą. Seul przesyłał pieniądze na wypłaty pracowników w dolarach (w ostatnim roku 210 mln dolarów), które w większości trafiały do władz - wylicza Oskar Pietrewicz.
- Pytanie, które pozostaje otwarte: na co szły te pieniądze, skoro pracownicy z Kaesongu dostawali wypłaty przewalutowane w wonach? Koreańczycy z Południa twierdzą, że na rozwój programu nuklearnego. Być może także na sfinansowanie deficytu handlowego z Chinami.