Przyjęta przed dwoma laty ustawa (IRA) zapewniła dziesięcioletnie subsydia na rozwój projektów czystej energii i, zdaniem agencji, uchylenie jej jest niemal niemożliwe. "Nie sądzę, żeby prezydent Trump mógł zatrzymać ten proces, za daleko już zaszedł" - ocenił ekspert technologii energetycznych z Uniwersytetu Houston.
Podczas kampanii wyborczej Trump zapowiadał zablokowanie niewydanych jeszcze na zieloną energię funduszy. Wymagałoby to jednak wsparcia Kongresu, także reprezentantów stanów, które skorzystały na inwestycjach związanych z IRA jak fabryki paneli słonecznych, czy farmy wiatrowe.
W stanach rządzonych przez Republikanów pojawiło się dzięki tej ustawie tak wiele "miejsc pracy i korzyści gospodarczych", że trudno byłoby wyobrazić sobie władzę, które chciałby z tego rezygnować - powiedział agencji Reuters Carl Fleming z firmy prawniczej współpracującej z administracją Joe Bidena w zakresie polityki energii odnawialnej.
Spowolnić transformację
Zdaniem Fleminga Trump mógłby jednak spowolnić transformację energetyczną np. poprzez zmianę zasad dzierżawy gruntów publicznych.
Administracja Bidena dążyła do ułatwienia oddawania w dzierżawę farmom wiatrowym terenów na wodach federalnych. Trump podczas kampanii wyborczej twierdził jednak, że morskie farmy wiatrowe są zbyt drogie, ponadto stanowią zagrożenie dla wielorybów i ptaków morskich.
Odwrócenie polityki Bidena mogłoby, zdaniem cytowanych przez agencję ekspertów, najsilniej uderzyć w projekty morskie. (Większość lądowych inwestycji w OZE zlokalizowana jest na terenach prywatnych, podobnie jak zdecydowana większość odwiertów ropy naftowej i gazu ziemnego).