Przemysław Ciszak, money.pl: Kolejne posunięcia i wypowiedzi prezydenta Donalda Trumpa i członków jego administracji szokują sojuszników z Europy. Wszyscy z niepokojem obserwują zbliżenie Stanów Zjednoczonych do Rosji Władimira Putina. Niektórzy już wprost mówią o końcu Zachodu.
Prof. Władisław Inoziemcew, rosyjski opozycjonista: Donald Trump jest dziś prawowitym przywódcą Stanów Zjednoczonych i dlatego jego słowa mają znaczenie. Moim zdaniem nie dąży on do zniszczenia zachodniego sojuszu, co raczej do zdystansowania USA od kwestii ukraińskiej.
Jego kolejne posunięcia gospodarcze mogą szybko stać się nowym tematem, na którym wszyscy się skoncentrują, podczas gdy Biały Dom - po wynegocjowaniu chwiejnego zawieszenia broni - przeniesie całą odpowiedzialność za utrzymanie pokoju na Europę i zapomni o Ukrainie.
Jesteśmy świadkami historycznej zmiany? Odwrócenia się Ameryki Trumpa od Europy?
Najlepszą historyczną analogią jest porozumienie paryskie z 1973 roku, po którym Stany Zjednoczone wycofały się z Wietnamu Południowego, a dwa lata później komuniści zdobyli Sajgon, ale Amerykanie byli wtedy pochłonięci innymi sprawami.
Trump po prostu uważa, że wojna w Ukrainie nie jest wojną Ameryki, tak jak Nixon nie postrzegał tak wojny w Wietnamie. Swoją drogą, wycofanie USA w latach 70. nie stało się dowodem na rozpad Zachodu.
Retoryka płynąca z Waszyngtonu budzi ogromne obawy, również wśród Polaków. Jako kraj przyfrontowy, głęboko zaangażowany w pomoc Ukrainie, niepokoją nas ustępstwa wobec Moskwy. Czy Polska, granicząca jednocześnie z Federacją Rosyjską, Białorusią i Ukrainą, powinna czuć się zagrożona ostatnimi wydarzeniami?
Tak, Polacy powinni czuć się zagrożeni zmianą priorytetów USA. Ani NATO, które jest zdominowane przez Stany Zjednoczone, ani Unia Europejska, która wydaje się niemożliwa do zarządzania - skoro znajdują się w niej zarówno aktywne i zaniepokojone kraje, jak Polska i Niemcy, jak i takie, które nie chcą inwestować w obronność, jak Włochy czy Hiszpania, oraz te, które wolą handlować z Moskwą, jak Słowacja i Węgry - nie będą w stanie skutecznie reagować na zagrożenia.
Polska mimo wszystko liczy, że jej pozycja - wzmocniona dobrymi relacjami prezydenta Andrzeja Dudy z Donaldem Trumpem, wydatkami na obronność sięgającymi 5 proc. PKB, silną pozycją w UE za sprawą premiera Donalda Tuska, a także dyplomatycznymi działaniami ministra Radosława Sikorskiego - będzie atutem w relacjach z obecną administracją USA. Ale czy - biorąc pod uwagę transakcyjne podejście Donalda Trumpa - czy ma to jakiekolwiek znaczenie?
Nie jestem pewien. Polacy powinni polegać na swoich wydatkach na obronność, na swojej silnej gospodarce i na własnym, konsekwentnym przywództwie ponad podziałami partyjnymi - raczej po to, by konsolidować sojuszników wokół Polski, a nie zabiegać o działania ze strony prezydenta Trumpa.
Proponowałbym utworzenie i sformalizowanie takiej koalicji, zanim Stany Zjednoczone zrozumieją, że ich działania były błędem. Dałoby to Polsce unikalną pozycję w przyszłej Europie.
Powiedziałbym nawet, że byłem rozczarowany, gdy to prezydent Macron wezwał do europejskiego spotkania w Paryżu, a nie polscy przywódcy zaprosili europejskich mężów stanu do Warszawy. Byłoby to bardziej proceduralnie uzasadnione, skoro to Polska, a nie Francja obecnie sprawuje rotacyjną prezydencję w UE.
Europa się zbroi i jednocześnie deklaruje dalszą pomoc Ukrainie. Bez Stanów Zjednoczonych Europejczycy są w stanie udźwignąć takie zobowiązania?
Europejczycy powinni stworzyć coś na kształt "koalicji chętnych", niezależnej od procedur głosowania w NATO i UE. Sojusz ten mógłby być kierowany przez Londyn, Berlin i Warszawę - stolice państw położone wzdłuż wybrzeża Bałtyku i Morza Północnego, szczególnie narażone na rosyjskie prowokacje.
Może się mylę, ale uważam, że Putin nie zaatakuje Europy. Jego głównym celem jest podbój Ukrainy. Ukraina staje się obecnie tarczą Europy na Wschodzie i na razie kraje europejskie powinny koncentrować się nie tyle na obronie przeciwrakietowej, co na dostarczaniu ukraińskiej armii broni i amunicji - czy to produkowanej w Europie, czy kupowanej za europejskie pieniądze na całym świecie, oraz na kontroli Morza Bałtyckiego, wewnętrznego morza północnej Europy.
Polityka wobec Rosji powinna polegać na wojnie ekonomicznej na wyniszczenie i na nowej strategii powstrzymywania jej (zapędów - przyp. red.) w nadchodzących dekadach.
Polska w obliczu wciąż niestabilnej sytuacji w Niemczech i Francji, wyjścia Wielkiej Brytanii ze struktur UE oraz rosnących prorosyjskich nastrojów wewnątrz Unii powinna przyjąć bardziej aktywną rolę?
Powtórzę raz jeszcze - kryzysowa grupa obejmująca Wielką Brytanię, Niemcy i Polskę, wspierana przez państwa bałtyckie i skandynawskie, byłaby najlepszym podejściem.
W pełni zgadzam się, że sytuacja wewnętrzna we Francji oraz jej polityka zagraniczna wygląda katastrofalnie, skoro prezydent Macron oddał niemal wszystkie francuskie pozycje w Afryce Putinowi i rosyjskim firmom wojskowym. Nie mogę jednak powiedzieć tego samego o Niemczech, które wkrótce będą miały stabilny rząd koalicyjny, a przyszły kanclerz Merz wygłasza dość stanowcze komunikaty na temat Rosji i poparcia dla Ukrainy.
Nastroje prorosyjskie należy zwalczać wszelkimi możliwymi środkami. Byłem wstrząśnięty wystąpieniem prof. Sachsa w Parlamencie Europejskim, na które polscy politycy powinni odpowiedzieć. Podobnie jak na wszelkie inne podobne wypowiedzi w podobnym tonie (amerykański ekonomista prof. Jeffrey Sachs oskarżył NATO m.in. o sprowokowanie konfliktu poprzez rozszerzenie struktur na wschód, a Europę o podżeganie do wojny. Przekonywał do podjęcia współpracy z Rosją - przyp. red.). Jasność moralna powinna przeważyć nad interesami gospodarczymi i politycznymi - bez niej Europa stanie się bezbronna.
Prof. Władisław Inoziemcew jest rosyjskim opozycjonistą, ekonomistą i politologiem, współzałożycielem think tanku Сenter for Analysis and Strategies in Europe. Do USA wyemigrował po aneksji Krymu przez Rosję. Jako wieloletni krytyk Władimira Putina i polityki Rosji został uznany przez Kreml za "zagranicznego agenta".
Rozmawiał Przemysław Ciszak, dziennikarz money.pl