Historię Truskawkowego Dziadka opowiedzieliśmy dwa lata temu. Jego truskawki cieszyły się sporą popularnością, rozchodziły się wręcz na pniu. Skąd więc decyzja o zamknięciu plantacji? Pan Bogumił wskazuje na kilka powodów.
- Pierwsza przyczyna jest taka, że minęło pięć lat od mojego borykania się z przyrodą, a truskawka po pięciu latach się wyradza i trzeba robić nowe nasadzenia. A to jest ogromny koszt. Nasadzenie wymaga nawet 20-30 tys. sadzonek, które wykupywałem z wykwalifikowanego źródła. Dlatego zresztą te owoce były dojrzałe i ładne - tłumaczy w rozmowie z money.pl.
Podkreśla, że nigdy nie dodawał do uprawy "żadnych herbicydów, pestycydów i innego tego dziadostwa". Wszystko osiągał własną pracą, która też go kosztowała.
- Kolejne nasadzenie wiązałoby się z zaangażowaniem na kolejne pięć lat, a mnie trochę COVID pogonił. Nie chorowałem, ale byłem w Irlandii i odczułem obostrzenia związane z wirusem - opowiada pan Bogumił. - Powiedziałem sobie: dosyć. Sił brakuje - dodaje.
Truskawki wyrosły na przekór
A jednak w ostatnich dniach pojawiły się posty ze zdjęciami osób, które załapały się w tym roku na zbiory. - Niestety, nie powiadomiłem truskawek o mojej decyzji, a te wzięły i zakwitły na wiosnę jak zwariowane. I co miałem zrobić? - pyta retorycznie nasz rozmówca.
Wspólnie z żoną zdecydowali, że pozwolą im dojrzeć. Zwłaszcza że nie spodziewali się po nich niczego wielkiego, ponieważ wokół nich wyrosły chwasty - czy też "zioła z bożej apteki", jak woli nazywać je pan Bogumił - mające mocniejszy system korzeniowy.
Czytaj też: Po 11 latach musiała rozstać się z Dino. Zatrzymała truskawki, które miały trafić na śmietnik
Co ciekawe, większe rośliny osłoniły truskawki przed wiosennymi przymrozkami. Owoce, choć wyrosły "marne i niesłodkie", to jednak zrobiły to własnymi siłami i jak podkreśla pan Bogumił, dzięki temu zachowały walory "witaminowe, aromatyczne i zdrowotne".
Pan Bogumił rezygnuje na dobre
Czy to ostateczna decyzja? - Powiem tak, nigdy nie mów nigdy. Dusza ciągnie, ale boję się, że to już na zawsze - mówi Truskawkowy Dziadek.
- Zostaliśmy z tym polem sami z bratem. On coś kombinuje, kawałek zaorał i posadził dynie. Ale ja uciekłem. Myślę, że Truskawkowy Dziadek przechodzi do historii, idzie do lamusa. Ale cieszę się, że zrobiliśmy choćby tylko sam ferment - odpowiada. Zwraca też uwagę na efekt swojego zaangażowania.
- Muszę powiedzieć, że jednak gdzieś kiełkuje ziarenko inicjatywy mojej. Ze zdziwieniem zobaczyłem, że mój sąsiad, który się przyglądał z zainteresowaniem, jak ludzie przyjeżdżali i zbierali, sam posadził kawał plantacji truskawki. Jeżeli tylko nie będzie używać chemii, to ludzie przyjdą. Sam tego dopilnuję i wypromuję go na stronie Truskawkowego Dziadka - zapowiada pan Bogumił. On zaś przenosi się w Bieszczady.
Plantacji w Polsce coraz mniej
Pan Bogumił nie jest jedynym, który zrezygnował z truskawek. Areał upraw tego owocu w Polsce spadł aż o 21 proc. w porównaniu do roku ubiegłego - wskazują dane Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa udostępnione portalowi sad24.pl.
Jeszcze w 2020 roku truskawki rolnicy uprawiali na 37 763 hektarach. W 2021 roku już tylko na 29 634. Dane ARiMR nie pozostawiają wątpliwości - trend spadkowy utrzymuje się od kilku lat.
Przyczyn takiego stanu rzeczy jest kilka. Przede wszystkim chłodna wiosna, przez którą tegoroczne zbiory nie były tak okazałe, jak jeszcze w poprzednich latach. Owoców było mało, a do tego trzeba było je docieplać, co powodowało wyższe koszty.
Utrzymują się też niskie ceny truskawki kierowanej do przetwórstwa, która w zasadzie przestaje być opłacalna dla plantatorów. Dlatego też producenci coraz chętniej odchodzą od ich upraw.
- Pięć lat temu, kiedy to weszła polityka cenowa czy zmowa cenowa, jak to niektórzy mówią, zaczął się taki krach na rynku, że naszym rolnikom polskim przestało się to opłacać - tłumaczyła w rozmowie z Polskim Radiem Białystok prezes Stowarzyszenia “Korycinianki” Dorota Krynicka.
- Nie mamy pracowników. Pracownicy ze Wschodu, którzy przyjeżdżali do nas z Białorusi, widocznie pojechali gdzieś dalej na Zachód, może lepiej się zaczęło u nich dziać - że przestali do nas przyjeżdżać. A nasi ludzie z Polski nie bardzo chcą pracować, bo to jest bardzo ciężka praca. I tak pomału zaczęło to wygasać - wyjaśniła. Sama zrezygnowała z truskawek.