- Dzisiaj odnotowujemy zwyżkę zakażeń, wynikającą z okresu świąteczno-noworocznego i musimy się przygotować na trzecią falę zakażeń, która może być na poziomie kilkudziesięciu tysięcy [osób dziennie - PAP] - ostrzegł wiceminister Buda w niedzielę podczas rozmowy w TVP Info.
Tłumaczył, że obecne ograniczenia dla branż hotelarskiej i gastronomicznej są działaniami prewencyjnymi ze strony rządu. Z jego słów wynikało, że dzięki nim uda się zminimalizować ryzyko wybuchu trzeciej fali zachorowań na COVID-19.
- Styczeń jest wyjątkowym czasem, żeby uspokoić sytuację z punktu widzenia wydolności systemu opieki zdrowotnej i wzrostu zakażeń, żeby nie przełożyło nam się to na wydłużoną drugą i trzecią w lutym i w marcu - wyjaśniał wiceminister.
- Jeżeli do końca stycznia rzeczywiście będziemy w tych rygorach, to jest szansa na to, żeby otwierać przedsiębiorstwa i normalnie zafunkcjonować od lutego czy od połowy lutego - dodał.
"Wierzę w mądrość przedsiębiorców"
Przestrzegał też przez rozluźnieniem nastrojów w społeczeństwie. Wiceminister przypomniał, że kiedy wchodziliśmy w drugą falę, liczba zachorowań wahała się wokół 2 tys. zakażeń dziennie, by ostatecznie wyhamować na poziomie 30 tys. Jeżeli zatem dzisiaj mamy 5-6 tys. zakażeń dziennie, to "trzeba być bardzo ostrożnym" w przypadku trzeciej fali. Dlatego też - w jego ocenie - potrzebna jest "odpowiedzialna polityka".
- Wierzę w mądrość przedsiębiorców - podkreślał Buda.
Nawiązał też do apelu lidera "Góralskiego Veta.
- Wierzę w to, że nikt nie będzie słuchał pana Pitonia, żeby otwierać przedsiębiorstwa - stwierdził Buda. Dodał, że jeżeli przedsiębiorcy będą łamać obostrzenia, to pojawi się ryzyko wybuchu pandemii lokalnej.
A to - jego zdaniem - może doprowadzić do tego, że służba zdrowia na szczeblu lokalnym się przytka i stanie się niewydolna. Dlatego też wiceminister pytał retorycznie, czy "ktoś chce wziąć za to odpowiedzialność".
Tarcze zamiast veta
Jeżeli zatem nie veto wobec polityki rządu, to jaką alternatywę mają przedsiębiorcy? Wiceminister wskazał na tzw. tarczę finansową PFR 2.0. Zdaniem Budy pozwoli ona firmom wyrównać straty.
Sprawdź: Widmo bankructwa zajrzało im w oczy. Błyskawiczny zryw klientów. 30 tys. zł w niecałą dobę
- To są konkretne pieniądze na przeżycie z punktu widzenia obrotowego, czyli na kapitał obrotowy, żeby utrzymać miejsca pracy i utrzymać całe przedsiębiorstwo. I te pieniądze idą w dziesiątkach tysięcy do nawet milionów, jeżeli chodzi o duże przedsiębiorstwa - przekonywał Buda w TVP Info.
- Myślę, że rozsądni ludzie wystartują do ZUS-u, wystartują do PFR-u o pomoc finansową, i będą spokojnie czekali - ocenił.
Góralskie Veto po 17 stycznia
Chociaż rząd na początku listopada przedstawił wskaźniki dotyczące liczby zakażeń, w ramach których będą wprowadzane bądź luzowane restrykcje, to jednak zdecydował się na wprowadzenie lockdownu - nazwanego przez rządzących "kwarantanną narodową" - na okres poświąteczno-noworoczny.
Obostrzenia miały działać od 28 grudnia do 17 stycznia, jednak minister zdrowia Adam Niedzielski ogłosił wydłużenie ich do 31 stycznia. Po tej decyzji w przedsiębiorcach coś pękło i część z nich zdecydowała się zignorować restrykcje.
W czwartek podhalańscy przedsiębiorcy zrzeszyli się w ramach inicjatywy Góralskie Veto. Jej członkowie podkreślają, że wielu przedsiębiorców z Podhala, w tym kwaterodawcy i gestorzy stacji narciarskich, zamierza otworzyć swoje działalności po 17 stycznia.
- Mamy prawo do normalnego życia. To prawo jest niezbywalne i zamierzamy normalnie żyć, normalnie pracować. Postanowiliśmy dać impuls, żeby wszystko otworzyć i nie przejmować się rebelię w rządzie warszawskim. Rebelią, która niszczy porządek prawny Rzeczypospolitej i niszczy Polaków i polską własność. Zamierzamy wszystko otworzyć – mówił w czwartek lider ruchu Sebastian Pitoń.
Na jego wystąpienie zareagował wicepremier i minister rozwoju, pracy i technologii Jarosław Gowin. Stwierdził on, że najdotkliwszą karą dla przedsiębiorców otwierających biznesy będzie wyłączenie z tarczy branżowej i tarczy PFR 2.0
Otwarciu biznesów towarzyszą często wizyty policji i sanepidu, ale właściciele firm argumentują, że jeżeli pozostaną zamknięci dłużej, to po ich firmach zostanie za chwilę wspomnienie. O kolejnych otwieranych biznesach i przyczynach takich decyzji informujemy w money.pl regularnie.
Przedsiębiorców do buntu zachęcają również sądy, które seryjnie unieważniają decyzje o drakońskich karach nałożonych przez inspektorów sanitarnych na osoby, które nie przestrzegały obostrzeń. Według prawników obostrzenia zostały wprowadzone bez odpowiedniej podstawy prawnej.
Od piątku do 28 lutego 2021 roku przedsiębiorcy mogą składać wnioski o subwencję finansową z tarczy PFR 2.0. Pomoc jest skierowana do firm działających pod 45 kodami Polskiej Klasyfikacji Działalności (PKD). Chodzi m.in. o restauracje, hotele, firmy turystyczne, zajmujące się kulturą, florystyką, a także o drukarnie, introligatornie i te z sektora edukacji.