Jak czytamy, w środę na posiedzeniu rządu w Pradze był poruszany temat umowy w sprawie Turowa. "Podobno czeska delegacja przekonywała ministrów, że warto przyjąć dokument w ustalonej we wtorek wersji, bowiem później, jak już nastąpi rozstrzygnięcie Trybunału Sprawiedliwości UE, może okazać się, że Polacy nie podpiszą porozumienia i nie zapłacą żadnych rekompensat" - napisano.
Jak podaje dziennik, potwierdzają się informacje o tym, że Polacy zaproponowali kwotę odszkodowania mniejszą niż ta, która wcześniej "leżała na stole"."
Jak wynikało z naszych informacji sprzed wtorkowego spotkania, nasza delegacja miała zejść na początku negocjacji z 50 mln euro do 25 mln euro. Na taką kwotę Czesi nie mogli się zgodzić. Jak wynika z naszych doniesień, udało się spotkać mniej więcej w połowie drogi. Według naszych rozmówców kolejnym punktem spornym była kwestia długości trwania umowy. O nią miał się rozbić kompromis negocjowany z poprzednim czeskim rządem, ponieważ Praga zażądała 15 lat, a Warszawa proponowała cztery. Teraz słyszymy o liczbie siedem, która byłaby akceptowalna dla czeskiej strony. Choć jeden z naszych informatorów zauważa, że te dwie sprawy – czyli długość okresu wypowiedzenia oraz kwota, jaką mają otrzymać Czesi, są od siebie zależne: większa kwota może oznaczać krótszy okres i odwrotnie — czytamy.
Turów wciąż bez rozstrzygnięcia
Jest jednak jeszcze coś, co wzbudza niepokój Czechów. "W czasie rozmów wyszło, że w Turowie obecnie przekraczane są normy (m.in. dotyczące głębokości wydobycia), które są zapisane w negocjowanej umowie. Jak mówią nasi rozmówcy, to ich zdaniem podważa zaufanie do PGE, i przekłada się na nacisk na to, aby był dłuższy czas obowiązywania umowy" - pisze gazeta.
Dodaje, że z polskiej strony można usłyszeć o zdziwieniu taką interpretacją, ponieważ skoro umowa nie została zatwierdzona, to trudno, by kopalnia stosowała się do zapisanych w niej warunków.
A z kolei zawarte w negocjowanej umowie warunki nie zakazywały pogłębienia wydobycia, mówiły jedynie, że w takim przypadku, jeśli umowa wejdzie w życie, polska strona ma poprzedzić to konsultacjami z Czechami. Zresztą już wcześniej polska strona zgłaszała, że w związku z tym, że od ostatnich poważnych rozmów minęło już sporo czasu, to także inne punkty porozumienia należy aktualizować — czytamy w "DGP".
Gazeta przypomina, że 3 lutego mamy poznać opinię rzecznika generalnego TSUE w sprawie skargi Czech dotyczącej kopalni w Turowie. "Czesi skarżą Polskę za to, że koncesja na przedłużenie wydobycia została wydana na podstawie przepisów niezgodnych z unijnymi zasadami. Polska zmieniła później prawo i wydana została nowa koncesja. TSUE w trakcie rozpatrywania sprawy najpierw w ramach środków tymczasowych nakazał wstrzymanie wydobycia. Gdy polska strona tego nie zrobiła, nałożył kary finansowe. Czesi zarzucają PGE, że wydobycie węgla brunatnego prowadzi do szkód hydrologicznych po czeskiej stronie" - podano.