Polska nigdy nie była głównym celem turystów w nowy rok, ale jak pokazują statystyki GUS, w styczniu 2020 roku (tuż przed pandemią) nasz kraj odwiedziło 434 104 obywateli innych krajów.
Jak sytuacja wyglądała rok później w pandemicznej rzeczywistości? Liczba zagranicznych turystów spadła o 94 proc. Było ich zaledwie 24 850 - wynika z najnowszych danych.
Odczuł to mocno biznes hotelarski, bo rok wcześniej w styczniu z bazy noclegowej w Polsce skorzystało prawie 390 tys. zagranicznych turystów. Teraz nieco ponad 20 tys.
Najliczniejszą grupę stanowili Niemcy, których przed rokiem przyjechało ponad 88 tys. Na początku tego roku było ich niecałe 3,4 tys. Trudna sytuacja na Wyspach sprawiła, że liczba brytyjskich turystów zmalała w tym samym czasie z 45,7 do 0,6 tys.
Pandemia wywróciła statystyki do góry nogami i okazuje się, że w styczniu najwięcej turystów mieliśmy z Ukrainy (6 507). Dalej byli wspomniani już Niemcy i Koreańczycy.
Co ciekawe, w przypadku Koreańczyków dynamika spadku liczby turystów była najmniejsza. Mowa o 70 proc. Rok temu w styczniu do naszego kraju przyjechało 4 752 obywateli tego kraju. A teraz 1 444.
To fatalne statystyki dla branży hotelarskiej, a patrząc na rozwój sytuacji epidemicznej (rosnąca liczba zachorowań) kolejne miesiące nie będą lepsze.
Przedsiębiorcy zrzeszeni w Polskiej Izbie Hotelarzy domagają się wprowadzenia w całym kraju stanu klęski żywiołowej. W piątek złożyli w kancelarii rządu wniosek w tej sprawie. W poniedziałek pismo trafiło też do Kancelarii Prezydenta RP. Przedsiębiorcy liczą, że po wprowadzeniu stanu klęski rząd będzie musiał im wypłacić odszkodowania za poniesione w związku z lockdownem straty.
Jak wyliczył Warsaw Enterprise Institute, starty branży hotelarskiej od początku pandemii sięgają obecnie około 1,3 mld zł.