Karpacz, Szklarska Poręba i Świeradów wypowiadają rządowi obywatelskie posłuszeństwo. Przedsiębiorcy z tych górskich kurortów zapowiadają, że od 18 stycznia otworzą swoje biznesy. W Karpaczu odbędzie się również lokalne referendum, którego celem jest zniesienie ograniczeń sanitarnych.
Rząd przedłużył o dwa kolejne tygodnie sanitarne ograniczenia w związku z nasileniem się pandemii Covid-19. Dla hotelarzy, gastronomii oraz właścicieli stoków narciarskich, oraz górskich atrakcji turystycznych to bolesny cios, z którego wielu się już nie podniesie.
Wściekli na rząd biznesmeni nie przebierają w słowach. W czasie zorganizowanej w Internecie w czwartek konferencji prasowej zapowiadają bunt.
- Chcecie nas zamknąć? To nas zamykajcie, ale zróbcie to legalnie, wypłaćcie nam uczciwe odszkodowania! – zwróciła się do rządu jedna z mieszkanek Karpacza.
Inna dodała: -Ten cały hejt, który się na nas wylewa jest dla mnie nie do pojęcia. Skąd się bierze w naszym społeczeństwie tylu wrednych ludzi? Nie otworzyliśmy naszych hoteli. Ci ludzie, których pokazują media, przyjeżdżają do nas na jeden dzień. Zjeżdżają z sankami na sankach, by chociaż przez chwilę mogły być one na świeżym powietrzu. Ludzie chodzą po pustym Karpaczu głodni, jedzą oscypki trzęsąc się z zimna – mówiła zdenerwowana.
- Przedsiębiorcy nie boją się koronawirusa, ale kar administracyjnych nakładanych przez sanepid. To jest też strach przed rychłym bankructwem – mówił z kolei Wojciech Rynglewski, pomysłodawca i pełnomocnik ds. referendum w Karpaczu.
I dodał: - Już za późno, nie powstrzymają nas. Machina ruszyła! Dzwonią do mnie ludzie z najodleglejszych zakątków kraju: Szczecina i Suwałk i pytają, jak zorganizować referenda u siebie w regionie. Chcą iść w nasze ślady.
Pytany przez dziennikarzy, dlaczego mimo wielu zapowiedzi, nie złożył jeszcze u burmistrza Karpacza obywatelskiej petycji w sprawie referendum odpowiedział, że wymagane 10 proc. społecznego poparcia przekroczyli już dawno, a przed złożeniem wniosku powstrzymują go spływające każdego dnia nowe prośby od mieszkańców regionu, którzy dosyłają mu listy z podpisami poparcia.
- Chcemy, by władze lokalne, które nas reprezentują, miały świadomość, że referendum popiera znaczna część naszej lokalnej społeczności, a nie tylko wymagane 10 proc. - argumentował Rynglewski i dodał: W dniu, kiedy będziemy składać petycję w urzędzie miasta, będzie to święto Karpacza, święto naszej całej społeczności.
Rynglewski zaznaczył, że zdaje sobie sprawę, że uchwała radnych z Karpacza może zostać zablokowana przez wojewodę, jednak i od jego decyzji jest możliwość się odwołania.
- Żyjemy chyba w państwie demokratycznym, gdzie decyzji nie można podejmować arbitralnie, prawda? – przypomniał inicjator referendum.
W wywiadzie udzielonym lokalnym mediom Rynglewski nie ukrywał, że inspiracją dla jego pomysłu były niedawne doniesienia z Włoch, gdzie mieszkańcy jednego z górskich regionów najpierw wprowadzili swoje standardy sanitarne, a następnie otworzyli swoje biznesy nie słuchając poleceń władzy. Po krótkim czasie włoski rząd ustąpił i usankcjonował ten stan rzeczy.
Polski rząd ustami wicepremiera Jarosława Gowina zapowiada pomoc finansową dla górskich gmin. Ma do nich trafić łącznie 1 mld zł wsparcia, w tym 700 mln na inwestycje i ok. 300 na zwolnienie z podatku od nieruchomości.
Górale nie chcą już jednak słuchać żadnych obietnic. Chcą pracować.