Wakacje w Bułgarii, 7-dniowe, z przelotem, za 800 zł? W TUI Polska to możliwe. Taką ofertę biuro to proponuje turystom na wakacje 2021 r. Polacy mogą się cieszyć, ale innym biurom podróży nie jest wcale do śmiechu.
- Sam przelot na trasie Polska-Bułgaria czarterem to koszt ok. 190 USD, czyli 700 zł. Zostaje więc 100 zł na pokrycie kosztów transferów do hotelu, zakwaterowanie z wyżywieniem, obsługi na miejscu, a gdzie w tym wszystkim jeszcze zysk biura? – zastanawia się Marcin Małysz, dyrektor produktu w Exim Tours.
Piotr Henicz, wiceprezes Itaki, również nie ma cienia wątpliwości, że TUI w Polsce sprzedaje poniżej kosztów.
Konkurencja: niemiecki kapitał daje przewagę
- Stosują dumping cenowy. A jest to możliwe dzięki wsparciu niemieckiej spółki-matki, która właśnie otrzymała od niemieckiego rządu kolejną już, niewyobrażalną dla polskich organizatorów turystyki pomoc finansową w kwocie… 1,2 mld euro - mówi prezes Henicz.
Twierdzi, że pakiet pomocowy niemieckiego rządu ma za zadanie nie tyle pomóc w utrzymaniu płynności finansowej spółki, ile zdobycie zagranicznych rynków, w tym polskiego.
Jak przypomina, w ostatnich trzech latach, dzięki agresywnej strategii cenowej, TUI znacznie powiększyło swoje wpływy w Polsce. Na stronie internetowej TUI Polska prezes Marcin Dymnicki nie ukrywa, że ich celem jest zostanie numerem jeden w naszym kraju.
- Grupa TUI jest potężnym podmiotem gospodarczym, który nie ma w Polsce porównywalnego odpowiednika. Posiadają m.in. sieci własnych hoteli. Może w ramach grupy kapitałowej dokonywać dogodnych rozliczeń, a może nawet się nie rozliczać z usług - przypuszcza wiceprezes Itaki.
Bon turystyczny nie taki idealny. Mnożą się kłopoty
Z kolei Maciej Szczechura, członek zarządu Rainbow Tour, uważa, że sposób, w jaki działa na rynku TUI, jest niepokojący. - Generują przychody, nie patrząc na bieżący wynik finansowy. Z pewnością dzieje się tak, bo mają na to przyzwolenie niemieckiej centrali - uważa nasz rozmówca.
W branży huczy od plotek, że rząd niemiecki wyciągnął nauczkę z upadku polskiego oddziału Neckermanna, którego klientów pozyskał m.in. polski Rainbow. Kolejny raz Niemcy już nie dopuszczą do oddania naszego rynku innym biurom.
Klienci TUI odzyskali pieniądze
TUI na długo przed polską konkurencją, która czeka obecnie na uchwalenie pakietu ustaw wpierających turystykę i utworzenie Funduszu Zwrotów, oddał swoim klientom zaliczki za niezrealizowane wakacje.
I chociaż eksperci twierdzą, że nie były to duże kwoty, bo TUI pobierał od swoich klientów jedynie 5 proc. od każdej rezerwacji (dla porównania największe polskie biura pobierały przed kryzysem ok. 20 proc.), to w świat poszła wieść, że wszystkie zobowiązania TUI zostały uregulowane.
- Nie było problemów ze zwrotami w TUI dla klientów, bo oddawali nie swoje pieniądze. Polskie firmy muszą tymczasem zaczekać do czasu utworzenia Funduszu Zwrotów - mówi wprost wiceprezes Polskiej Izby Turystycznej, Andrzej Kindler.
Jak dodaje wiceprezes PIT, paradoksem jest to, że z kryzysu najbardziej poszkodowane wychodzą te firmy, które sprzedawały przed kryzysem najwięcej i najlepiej radziły sobie na rynku. Najmniej strat mają natomiast ci, którzy byli słabi lub przeciętni.
- TUI stosuje dumping i zaniża ceny, bo ma wsparcie z Niemiec i to cała tajemnica sukcesu tej firmy – uważa Kindler.
UOKiK raz już odmówił postępowania
Oskarżenia o dumping cenowy pod adresem TUI padają nie pierwszy raz.
W 2018 r. Polski Związek Organizatorów Turystyki wystosował list otwarty do Deutscher ReiseVerband (Niemieckie Stowarzyszenie Biur Podróży- red.), w którym oskarżył TUI Poland o dumping cenowy na niespotykaną skalę oraz praktyki dążące do zmonopolizowania polskiego rynku.
Prezes PZOT Krzysztof Piątek skierował wówczas też skargę na TUI do Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów, Izby Skarbowej oraz agend unijnych. Nic to jednak nie dało.
TUI nie ma bowiem pozycji wiodącej na rynku, a ich praktyki nie szkodzą konsumentom.
Jak przypomina Radosław Płonka, wspólnik w Kancelarii Płonka Ozga Adwokaci i Radcowie Prawni oraz ekspert BCC, przedsiębiorcom, którzy czują się pokrzywdzeni przez podmiot, który stosuje ceny usług poniżej ich wartości rynkowej, pozostaje sąd gospodarczy.
- Mogą powołać się na art. 15 ustawy o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji. Sąd w takich przypadkach może nakazać firmie, która narusza prawo, zaprzestania niedozwolonych działań oraz naprawienia wyrządzonej szkody - informuje adwokat.
Prawnik ostrzega, że chociaż działania polegające na zaniżaniu cen poniżej ich wartości rynkowych w krótkiej perspektywie cieszą klientów, bo kupują usługi bardzo tanio, to - gdy podmiot taki "rozprawi się" już ze swoją konkurencją - zwykle podnosi ceny i wyrównuje poniesione straty z dużą nawiązką. I konsumenci są pokrzywdzeni.
Konkurencja do sądu jednak nie idzie. Dlaczego? Zdaniem Szczechury udowodnienie dumpingu cenowego byłoby bardzo trudne. Branża turystyczna w sposób wysublimowany zarządza cenami w czasie.
- Ceny imprez turystycznych zmieniają się w zależności od bardzo wielu parametrów. Grupa TUI ma nie tylko własne hotele, ale i samoloty. Stosunkowo łatwo byłoby im przekonać sąd, że ceny mają odpowiednie - uważa menedżer z Rainbow.
Piotr Henicz ma nadzieje, że marsz TUI w Polsce zostanie samoistnie zatrzymany.
- Odbiorcą usług TUI Polska jest klient, który na ogół nie dysponuje dużymi zasobami materialnymi. Teraz jego sytuacja z powodu kryzysu uległa dalszemu pogorszeniu. Wyjazdy turystyczne nie są dla niego priorytetem, więc w pierwszej kolejności z nich zrezygnuje - ocenia wiceprezes Itaki.
Również Rainbow podziela tę opinię. Zdaniem Macieja Szczechury zdobycze TUI raczej nie pozostaną z nimi na długo. - Budowanie lojalności turystów jedynie w oparciu o niską cenę w turystyce się nie sprawdza - uważa Szczechura.
Poprosiliśmy w środę zarząd firmy TUI o komentarz w sprawie zarzutów o dumping i przedstawienie swojego stanowiska, ale do piątkowego popołudnia firma nam nie odpowiedziała.
W rozmowie telefonicznej prezes Marcin Dymnicki poprosił nas o czas do piątku południa na zastanowienie. Zaznaczył, że nie odpowiada na wszystkie pytania od dziennikarzy. Zasugerował, że możemy odpowiedzi nie otrzymać wcale.
Warto przypomnieć, że od lipca 2017 r. prezesem TUI Deutschland jest Polak, Marek Andryszak. Podczas pierwszego kryzysu w 2018 r. związanego z oskarżeniami o dumping, w wywiadzie udzielonym "Rzeczpospolitej", skomentował zarzuty konkurencji jako nonsens.
Przypomniał, że TUI jest spółką giełdową, wszystko odbywa się transparentnie. Zapewnił też, że w Polsce gra fair, a niskie ceny uzyskuje dzięki zwiększeniu sprzedaży bez pośredników i dużej skali działania.