Gdy po tygodniach całkowitego zamknięcia branża turystyczna od maja stopniowo wracała do nowej normalności, przedsiębiorcy z nadzieją patrzyli na nadchodzący sezon urlopowy, licząc na odrobienie strat wywołanych lockdownem.
"Dzięki podnoszeniu cen, bonom turystycznym, tarczy antykryzysowej i większej popularności wyjazdów w kraju udało się w trakcie wakacji wyhamować notowany wiosną gwałtowny przyrost zaległości. Nadal jednak w turystyce zaległe zobowiązania wobec dostawców i banków, które na koniec sierpnia zbliżyły się do 120 mln zł, przyrastają szybciej niż wśród wszystkich firm" - czytamy w raporcie BIG InfoMonitor.
Według Światowej Organizacji Turystyki (UNWTO) liczba podróży turystycznych może spaść w tym roku na świecie nawet o 80 proc., a według GUS do lipca w Polsce liczba turystów ogółem była niższa o 50 proc. niż przed rokiem. W ciągu pierwszych siedmiu miesięcy tego roku z hoteli skorzystało o 46 proc. mniej turystów niż w analogicznym okresie ubiegłego roku.
Siłownie otwarte od soboty. Ministerstwo negocjuje z branżą
Niektórzy nie wierzą, że uda się przetrwać pandemię i zamykają biznes. Na koniec lipca w Polsce działalność prowadziło 10 291 turystycznych obiektów noclegowych, o 960 mniej niż przed rokiem.
W branży turystycznej od początku roku do połowy października zawieszonych zostało blisko 1,5 tys. działalności. Są wśród nich zarówno biura podróży, jak i agenci turystyczni, organizatorzy czy piloci wycieczek. Jak podaje Bisnode Polska, na taki krok zdecydowało się obecnie o 55 proc. podmiotów więcej niż w analogicznym okresie roku ubiegłego, wskazano.
Z badań Polskiej Organizacji Turystycznej wynika, że już na początku wakacji blisko dwie trzecie Polaków deklarowało, że sytuacja i ograniczenia w związku z epidemią wpływają na ich plany wyjazdowe. W efekcie Polacy inaczej spędzali w tym roku urlopy - rzadziej korzystali z propozycji masowych, częściej wybierali bardziej indywidualne formy wypoczynku, co było widać np. po wzroście zainteresowania ofertami czarterowymi jachtów na Mazurach czy wynajmem przyczep kempingowych.
Z kolei badania zrealizowane dla BIG InfoMonitor pokazały, że w obawie o sytuację finansową w kryzysie, wszelkiego rodzaju wydatki w tym wakacyjne zostały ograniczone. Efekt? Jak wynika z danych Rejestru Dłużników BIG InfoMonitor, z jednej strony liczba i odsetek firm turystycznych z nieuregulowanymi zobowiązaniami w ostatnich miesiącach nieznacznie spadły, z drugiej jednak strony kwota zadłużenia cały czas rośnie. Na koniec sierpnia jest ona ponad dwukrotnie wyższa niż wiosną zeszłego roku.
Kwota zadłużenia branży turystycznej systematycznie rośnie, przy czym w miesiąc po wprowadzeniu lockdownu przyrosła bardziej niż w ciągu całego wcześniejszego roku. W marcu ubiegłego roku wynosiła ona 58,6 mln zł, by w rok wzrosnąć do 81,2 mln zł, a potem skoczyć w miesiąc o kolejne 36,3 mln zł. Na koniec sierpnia zatrzymała się na 119,8 mln zł. Oznacza to, że przez niecałe 1,5 roku zadłużenie wzrosło dwukrotnie.
Choć obserwowany w pandemii wzrost zaległości bardziej dotknął mniejsze firmy, akurat w turystyce objął głównie duże podmioty (zarejestrowane w KRS). W pięć miesięcy kwota ich przeterminowanych zobowiązań podwyższyła się o niemal 80 proc. do 85,9 mln zł, podczas gdy mniejszych przedsiębiorstw o 7 proc. Liczebnie przeważają jednak mali niesolidni dłużnicy, głównie jednoosobowe działalności gospodarcze.
Jak wynika z badania przeprowadzonego dla BIG InfoMonitor, w sektorze usług, w którym mieści się też turystyka, 22 proc. firm ma spore, a 36 proc. niewielkie oszczędności. Oznacza to, że usługodawcy obok przemysłu najczęściej dysponują rezerwą finansową. Nastroje przedsiębiorców i ich ocena sytuacji, w jakiej się znajdują nie napawają jednak optymizmem. Co piąta firma zdolność przetrwania kolejnej fali kryzysu szacuje na maksimum pół roku, a 17 proc. mówi o trzech miesiącach.