Trwają ostatnie negocjacje szefostwa British Airways ze związkami zawodowymi. Załoga pokładowa grozi trzydniowym strajkiem od jutra, jeśli ich postulaty nie zostaną spełnione. Oznacza to 60 mln funtów strat dla przewoźnika.
Wczorajsze rozmowy trwały ponad 14 godzin. Willie Walsh, dyrektor generalny British Airways, opuścił salę obrad w dobrym nastroju. _ Jestem pewien, że będziemy latać w sobotę _ - powiedział reporterowi CNN.
Załoga BA protestuje przeciwko planom zmniejszenia ilości personelu pokładowego oraz wydłużenia czasu pracy. Związkowcy obawiają się znacznego pogorszenia standardu obsługi pasażerów. British Airways chce w ten sposób oszczędzić 60 mln funtów rocznie.
Mimo optymistycznych prognoz szefa BA, linie opracowały ambitny plan awaryjny, aby mimo strajku umożliwić przeloty jak największej ilości pasażerów.
ZOBACZ RELACJĘ Z WIELKIEJ BRYTANII (CNN ang):
British Airways przeszkoliły tysiąc osób jako zastępcze załogi. Wyczarterują 22 samoloty, co pozwoli przewieźć 60 procent pasażerów. Utrzymają większość lotów na trasach międzykontynentalnych. 40 procent, czyli 30 tysięcy podróżnych dziennie, pozostanie jednak na ziemi.
Związkowcy zapowiedzieli strajk w dwóch turach: trzy dni od jutra i cztery dni od 27 marca. Każdy dzień strajku może kosztować BA 20 mln funtów.