Kampania wyborcza trwa w najlepsze. Kredyt 0 proc. na zakup pierwszego mieszkania i dopłaty do najmu w kwocie 600 zł - to propozycje Platformy Obywatelskiej, które w poniedziałek na spotkaniu z mieszkańcami Pabianic (woj. łódzkie) przedstawił szef partii Donald Tusk.
Lider opozycji ujawnił zaledwie kilka szczegółów tego rozwiązania. Wiadomo, że ma być ono dostępne dla osób do 45 roku życia. Odsetki refinansować będzie Bank Gospodarstwa Krajowego, a koszt pierwszego roku programu ma kosztować 4 mld zł.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Program w szczegółach zostanie przedstawiony w postaci konkretnych projektów ustaw, które - zgodnie z zapowiedzią lidera opozycji - są już gotowe.
Nie ma nic za darmo
Z prośbą o ocenę tego pomysłu zwróciliśmy się do ekspertów.
- Jeśli coś mamy rozdawać za darmo, w tym przypadku pieniądz, to siłą rzeczy popyt na to będzie większy niż podaż. Każdy chciałaby wziąć kredyt za darmo, a ich liczba będzie ograniczona, więc otwiera się dyskusja: kto i na jakich zasadach taki kredyt będzie mógł dostać - mówi w rozmowie z money.pl dr hab. Jacek Tomkiewicz, prof. Akademii Leona Koźmińskiego.
Według ekonomisty obecny poziom wskaźnika WIBOR, który wpływa na wysokość oprocentowania kredytów mieszkaniowych, "nie jest znów aż taki wysoki" (wynosi ok. 7 proc.). Przypomina on, że stopa procentowa banku centralnego, która z kolei wpływa na wysokość wskaźnika referencyjnego, służy m.in. weryfikacji zdolności kredytowej.
Nie wpędzajmy w kredyty ludzi, którzy sobie z nimi nie poradzą - grzmi prof. ALK.
Nasz rozmówca zwraca uwagę również na inny problemem: niską mobilność siły roboczej w naszym kraju.
- Jeśli ktoś weźmie kredyt mieszkaniowy na 30 lat, to będzie przywiązany do tego miasta, w którym kupił nieruchomość. A chodzi o to, by, gdy zajdzie taka potrzeba, móc przenieść się za pracą do Wałbrzycha, Kielc czy Krosna lub wyjechać za granicę - wyjaśnia.
Zdaniem Tomkiewicza, jeśli będziemy rozdawać kredyty za darmo, to w największym stopniu skorzystają na tym ci, którzy i tak byliby w stanie zaciągnąć kredyt na zasadach rynkowych. Nie ma wątpliwości, że podatnicy, których nie stać na wzięcie kredytów, dołożą się do tego interesu.
Rozdając kredyty, nie rozwiążemy problemów rynku mieszkaniowego. Jeśli już to powinniśmy iść w stronę budowy mieszkań komunalnych i zwiększać ofertę lokali na wynajem z preferencyjnymi czynszami - sugeruje Tomkiewicz.
Innego zdania jest kolejny rozmówca money.pl. - Mamy dobre doświadczenia w tego typu programach i potrzebujemy ich, bo mogą rozwiązać problem braku dostępności mieszkań w Polsce. Wynika to z tego, że wzrost wynagrodzeń nie nadąża za wzrostem cen nieruchomości - mówi Marek Zuber, ekspert Akademii WSB.
Pojedynek na programy mieszkaniowe
Nie tylko PO usiłuje przeciągać wyborców na swoją stronę programem mieszkaniowym. Gotową propozycję ma też PiS. Chodzi o Bezpieczny Kredyt 2 proc. na pierwsze mieszkanie z 10-letnią dopłatą rządową dla osób do 45 roku życia.
Nie ma co ukrywać, że politycy prześcigają się w pomysłach kierowanych pod adresem osób, których nie stać na kredyt mieszkaniowy. Z punktu widzenia rynkowego nic nie powinno być jednak darmowe. Nie powinniśmy przyzwyczajać ludzi do takich praktyk. Niech to oprocentowanie będzie nawet minimalne - ocenia Zuber.
Do pomysłu Platformy na Twitterze w krytyczny sposób odniósł się Piotr Kuczyński, analityk rynków finansowych Domu Inwestycyjnego Xelion. "PiS kredyt z oprocentowaniem 2 proc., PO z zero procent, kto da minus 2 proc.? Od 2015 roku mówię, że PiS pokazał, jak się wygrywa wybory i to uruchomi wyścig, który będzie rujnował finanse państwa. Grecja rozpoczęła ten proces w 1975 roku. Jak się skończyło, wiemy" - stwierdził.
Według Marka Zubera jako kraj musimy działać dwutorowo, by doprowadzić do spadku cen nieruchomości. Ekspert uważa, że z jednej strony powinniśmy dopłacać do kredytów, ale głównie tym, którzy wchodzą w dorosłe życie i nie stać ich na własne mieszkanie.
Zgadzam się, by cześć moich podatków szło na takie programy. Oczywiście one muszą być właściwe zorganizowane. Nie widzę powodu, by pomagać 25-latkowi, który zarabia miesięcznie 50 tys. zł, bo takich nie brakuje - podkreśla ekspert WSB.
Zaś z drugiej strony - zdaniem naszego rozmówcy - należy maksymalnie ułatwiać budowanie nowych mieszkań na terenach oddalonych od centrów miast przy jednoczesnym przyłączaniu tych lokalizacji do infrastruktury miejskiej.
Jak na pomysł PO zapatruje się branża deweloperska?
Zdaniem Konrada Płochockiego, wiceprezesa Polskiego Związku Firm Deweloperskich, to dobra propozycja dająca realne szanse na mieszkanie praktycznie każdej pracującej osobie.
- Programy wspierania zakupu pierwszego mieszkania obowiązują z powodzeniem w wielu krajach zachodnich. Są szczególnie istotne w takiej sytuacji, jak ta ze stycznia 2023 r., gdy Polakom udzielono najmniej kredytów od 13 lat - uważa przedstawiciel branży deweloperskiej.
Zapaść na hipotekach
Z danych Związku Banków Polskich wynika, że w 2022 r. banki udzieliły 126 tys. kredytów mieszkaniowych, a więc o 50,75 proc. mniej niż w 2021 r. Pod względem wartości udzielonych kredytów w 2022 r. spadek sięgnął ponad 49 proc. W tym roku sektor nie spodziewa się generalnej zmiany. To pokłosie wysokich stóp procentowych i zaostrzonych wymogów pod kątem badania zdolności kredytowej.
Jak zauważa Płochocki, dopłata do najmu byłaby pierwszym takim programem skierowanym do wszystkich potrzebujących najemców. Zdaniem dewelopera byłoby to prawdziwą rewolucją, bo umożliwiłoby elastyczną zmianę miejsca zamieszkania np. w zależności od możliwości znalezienia lepszej pracy czy zmiany potrzeb życiowych.
Według wiceprezesa oba programy (Kredyt 0 proc. i dopłata do najmu - przyp. red.) powinny iść w parze ze zmianami w przepisach. Chodzi o to, by uwolnić grunty, dać więcej elastyczności samorządom i zapewnić budowę większej ilości domów i mieszkań. Ma to zwiększyć podaż i zabezpieczyć przed wzrostem cen nieruchomości.
PiS o programie PO
Do zapowiedzi PO odnieśli się również politycy PiS. - Myślę, że najbardziej z tej propozycji cieszą się deweloperzy i wielkie banki - ocenił rzecznik PiS Rafał Bochenek. Stwierdził, że nie dostrzega w programie PO konkurencji dla programu mieszkaniowego PiS.
Zdaniem europosła PiS Tomasza Poręby, banki i deweloperzy "otwierają szampana". - To jest propozycja skrojona pod nich, a nie pod zwykłych obywateli - dodał. Podkreślił również, że oczekiwanie, że PO zrealizuje swoje obietnice, jest "daleko idące".
Karolina Wysota, dziennikarka money.pl
Jeśli chcesz być na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami ekonomicznymi i biznesowymi, skorzystaj z naszego Chatbota, klikając tutaj.