Podczas spotkania z mieszkańcami Tusk został zapytany, czy państwową dotację może otrzymać regionalne Radio Orthodoxia, które utrzymuje się jedynie ze składek wiernych Kościoła prawosławnego.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Mam teraz problem, no bo myślałem o tym, żeby ograniczyć dotacje dla... nie mówię o tej rozgłośni, ale myślałem, że nie trzeba więcej publicznych pieniędzy dla rozgłośni, którymi kieruje ksiądz - ocenił.
Zaznaczył, że "skoro zabraliśmy się za porządkowanie tych spraw i między innym państwo polskie nie będzie finansowało więcej takich imperiów jak imperium ojca (Tadeusza) Rydzyka".
Zapewnił, że intencją rządu nie jest "redukowanie aktywności różnych społeczności, form kultury, ekspresji".
- Ja nie jestem wrogiem religii, jestem osobą wierzącą. Niektórzy, w ostatnich tygodniach szczególnie, bardzo intensywnie starają się przekonać opinię publiczną w Polsce, że to jest jakaś wojna religijna, że ktoś chce komuś coś zabrać. Nie, my musimy nawzajem siebie szanować i wierzący, i niewierzący. Wszyscy musimy zrozumieć, że Rzeczpospolita to jest polskie tłumaczenie res publica - rzecz wspólna. Bardzo by mi zależało na tym, żeby wszyscy dobrze się czuli w Polsce, a nie, że jedni z racji poglądów albo bliskości władzy mają miliony czy setki milionów, a drudzy nie mają szans na przetrwanie" - zastrzegł.
Zapewnił, że przyjrzy się sprawie Radia Orthodoxia i "nie wyklucza" przyznania dotacji.
Za czasów rządów PiS Ministerstwo Spraw Zagranicznych, Kancelaria Prezesa Rady Ministrów czy Ministerstwo Zdrowia podpisały umowy z instytucjami powiązanymi z ojcem Tadeuszem Rydzykiem na ponad 987,5 tysiąca złotych.