W niedzielę w południe na Rondzie Dmowskiego w Warszawie zebrali się uczestnicy zainicjowanego przez lidera PO Donalda Tuska Marszu Miliona Serc. Manifestanci przeszli ulicami Marszałkowską, Świętokrzyską, Jana Pawła II aż do Ronda "Radosława", gdzie na zakończenie wydarzenia ponownie głos zabrał lider Platformy. Według danych stołecznego ratuszu w wydarzeniu wzięło udział około 1 miliona osób.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Donald Tusk wbił szpilkę Orlenowi na Marszu Miliona Serc
- Wszyscy macie bliskich tu w Warszawie, przed telewizorami, albo jeszcze w autokarach, bo może nie zdołali zatankować. Chociaż widzę po tych setkach tysięcy ludzi, że pokonaliście i tę przeszkodę - mówił Tusk, odnosząc się do zamieszania z cenami paliw i brakami w dystrybutorach na stacjach Orlenu.
Przypomnijmy: od kilku dni internet zalewa fala zdjęć podejrzanych kartek z informacją o "awarii" dystrybutorów na stacjach Orlenu w różnych częściach kraju. Na alarm biją także politycy i samorządowcy. Donoszą m.in. o problemach z tankowaniem karetek na Pomorzu Zachodnim i policyjnych radiowozów na Śląsku. Wcześniej w money.pl pisaliśmy o tzw. cudzie paliwowym. Wbrew sytuacji na europejskich i światowych rynkach, w Polsce ceny paliw cały czas spadają. Na stacjach są już poniżej psychologicznej granicy 5,99 zł/l.
Orlen zaprzecza "upolitycznieniu" cen przed nadchodzącymi wyborami i zarzutom o brakach paliw. Na pytania o kartki z napisem "awaria" na dystrybutorach spółka odpowiada, że problem z brakami był chwilowy i został zażegnany.
"Komunikat o awarii dystrybutora jest wywieszany standardowo w przypadku braku możliwości korzystania z danego urządzenia. Przyczyny braku dostępności dystrybutora mogą być różne. Spółka cały czas monitoruje sytuację na stacjach paliw. W przypadku chwilowego wystąpienia braku jakiegokolwiek produktu, jest on niezwłocznie uzupełniany" - podkreśla Orlen w odpowiedzi na pytania money.pl.