W wieżowcach mają się znaleźć biura, apartamenty, hotel i siedziba Instytutu im. Lecha Kaczyńskiego.
Inwestycja warta jest 1,3 mld zł.
Inwestorem jest spółka Srebrna, jej właścicielem jest Fundacja, w radzie której znajduje się prezes PiS. Kaczyński brał udział w najważniejszych decyzjach spółki Srebrna dotyczących tej inwestycji. Wiedział o postępach prac, trudnościach. Powodzenie inwestycji uzależnione jest od wyborczego zwycięstwa PiS w wyborach najpierw samorządowych w 2018 r., a później – ogólnopolskich.
Przygotowaniem inwestycji zajmowały się firmy zarządzane przez pochodzącego z Austrii Geralda Birgfellnera, który jest spowinowacony z prezesem PiS. Z nagrania wynika, że został oszukany przez spółkę "Srebrna", która nie chce zapłacić za wykonane usługi.
Inwestycja została wstrzymana, a Srebrna odmówiła mu zapłaty wynagrodzenia oraz zwrotu poniesionych kosztów. W rozmowie prezes PiS przekonywał Austriaka, że nie ma wpływu na decyzję władz Srebrnej, a jedynym sposobem wywalczenia pieniędzy jest wystąpienie z roszczeniem sądowym.
Polityka na przeszkodzie inwestycji
Z informacji "Gazety" wynika, że od 12 maja 2017 r. Birgfellner odbył 16 spotkań z prezesem PiS. Nagranie zostało wykonane 27 lipca 2018 r. W spotkaniu uczestniczyli również Grzegorz Jacek Tomaszewski, zwany „kuzynem” Kaczyńskiego, tłumaczka Birgfellnera oraz nieznana z nazwiska osoba, prawdopodobnie sekretarka.
Szef partii przekonywał Austriaka, że na przeszkodzie inwestycji stanęła "polityka": niepochlebne publikacje w mediach, rządząca Warszawą opozycja, działania Jana Śpiewaka, który tropi nadużycia przy ul. Srebrnej (Kaczyński nazywa go synem "ostrego żydowskiego profesora").
Kaczyński potwierdza, że Austriak wykonał prace na jego zlecenie i należy mu się wynagrodzenie, ale zastrzega też, że dopóki nie dostanie kompletu dokumentów, nie będzie mógł go przelać.
- Przecież ja nie chcę nikogo oszukiwać. Ja wiem, że to było robione dla nas. Ja bym chciał zapłacić, tylko muszą być do tego podstawy w papierach. Gdyby do tych wszystkich opracowań, które tu są, były dołączone rachunki. Ile to kosztowało. Znaczy – jaka, ile firma za to bierze – mówi.
Podpowiada, że można to rozwiązać inaczej: Birgfellner powinien wytoczyć powództwo sądowe, bo tak uzyskany wyrok będzie podstawą dla wypłaty wynagrodzenia przez Srebrną.
Kaczyński i towarzyszący mu Tomaszewski przekonują Birgfellnera, że skierowanie sprawy do sądu jest bardzo dobrym pomysłem i gwarantuje, że Austriak odzyska pieniądze.
Birgfellner pozostawał nieufny. Zdziwił się, że Kaczyński proponuje pójście do sądu – przecież w ten sposób przedsięwzięcie wyjdzie na jaw. Przypomina, że nawet utworzona do jego realizacji spółka celowa Nuneaton miała inny adres niż Srebrna.
Kaczyński pozostaje nieugięty.
- No, ale to dobrze, problem polega na tym, że ja innej możliwości, żeby zapłacić, nie chcę was oszukiwać, nie widzę tego. Wiem, że ta robota była robiona dla nas, i wiem o tym, że trzeba zapłacić, a ja innej możliwości w tym niż właśnie tego rodzaju droga - wyjaśnia.
Kaczyński zapewnia, że projekt nie jest zamknięty. Trzeba tylko poczekać, aż zmieni się sytuacja polityczna.
- Powrót projektu jest możliwy, tylko jeżeli będzie bardzo dobry zbieg okoliczności, dlatego w Warszawie wygrać będzie bardzo trudno. W Polsce łatwiej, ale też niełatwo, natomiast, ale to jest dużo bardziej prawdopodobne, niż wygrać w Warszawie – mówi.
Wzorem ojca redemptorysty
W rozmowie przywołany jest również o. Tadeusz Rydzyk. Kaczyński zapewnia, że jeszcze tego samego dnia będzie się z nim widział, w związku z tym zapyta o finansowanie jego projektów budowlanych. Chodzi o inwestycję na działce znajdującej się za hotelem Marriott w Warszawie. Należy ona do kurii. Powstający tam wieżowiec jest krytykowany przez część mediów i ruchy miejskie. Jak zauważa "Gazeta", nic nie wiadomo, by w przedsięwzięcie zaangażowany był redemptorysta.
Kaczyński wyraźnie ożywia się, gdy słyszy, że wzorem o. Rydzyka jego fundacja mogłaby uzyskiwać 30 proc. dochodu z wynajmu biurowców rocznie.
Negocjacje nie kończą się sukcesem. Birgfellner od września 2018 r. szuka pomocy wśród prawników. Chce odzyskać pieniądze obiecane przez prezesa Kaczyńskiego. "Gazeta" ustaliła, że jest gotów zarzucić mu oszustwo.
Jest to zapis tylko jednej rozmowy. "Gazeta" zapewnia, że ma ich więcej.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl