W ubiegłym tygodniu rząd podjął decyzję, że ceny energii będą zamrożone na dłużej - do września 2025 r. Minister finansów Andrzej Domański już jednak zapowiedział, iż pomoc prawdopodobnie będzie obowiązywać do końca przyszłego roku.
Ustawa musi jeszcze przejść przez Sejm, Senat, a następnie zostać podpisana przez prezydenta Andrzeja Dudę. Do tego momentu nic nie jest pewne, a z badania dla KRD wynika, że i tak 80 proc. Polaków spodziewa się wzrostu kosztów życia w przyszłym roku. Ankietowani uważają, że najbardziej podrożeje energia elektryczna i ogrzewanie.
Wyborcza.biz przedstawiła, jak mogłyby wzrosnąć rachunki bez wsparcia ze strony państwa. Dane zebrała firma Optimal Energy. To stawki brutto za sprzedaż energii i uśrednione taryfy za dystrybucję firm Enea, Energa, PGE i Tauron z zastrzeżeniem, że w 2025 r. spółki energetyczne mogą - ale nie muszą - wnioskować do Urzędu Regulacji Energetyki o zatwierdzenie wyższych taryf. Wtedy okaże się, czy dalsze mrożenie cen energii będzie potrzebne.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
O ile zdrożałby prąd wyjęty z zamrażarki?
Hipotetyczne podwyżki przedstawiono w trzech wariantach. Pierwszy to "mieszkaniec bloku, który raczej nie ma dużo sprzętu elektrycznego, w tym nie ma energochłonnej kuchenki indukcyjnej". W tym roku do lipca płacił 122,76 zł, dalej powinien 148,2 zł, a w przyszłym miałby - bez wsparcia - 181 zł.
Drugi przykład zakłada przekroczenie limitu zużycia, do którego mrożone są ceny energii, czyli państwo dopłaca do rachunku. "Przy zużyciu 2,5 tys. kWh (to może być dom albo energochłonne mieszkanie) miesięczny rachunek wynosił 187,53 zł, od lipca - 234 zł, a w przyszłym roku - 280 zł (scenariusz bez wsparcia)" - pisze wyborcza.biz.
Zmiany w składce. Mamy dokładne wyliczenia
Trzeci przykład dotyczy użytkowników pomp ciepła, które "zużywają dużo energii". W tym roku uśredniony rachunek to 673-882 zł. W przyszłym, bez wsparcia, wzrosłyby to ponad 1 tys. zł - podaje serwis na podstawie danych Optimal Energy.