Bloomberg pod koniec listopada informował, że już ponad 40 krajów apeluje do będącej częścią ONZ Organizacji Międzynarodowego Lotnictwa Cywilnego ICAO o ustalenie standardów, które pozwolą na wykonywanie operacji lotniczych z jednym zamiast dwóch pilotów w kokpicie. Na liście są m.in. Niemcy, Wielka Brytania i Nowa Zelandia.
Agencja Unii Europejskiej ds. Bezpieczeństwa Lotniczego (EASA), która ustala standardy bezpieczeństwa w lotnictwie cywilnym na poziomie UE, zapowiedziała, że zmiana w kierunku jednoosobowych operacji lotniczych mogłaby nastąpić nawet w 2027 r.
Obniżyłoby to koszty i złagodziło presję związaną z brakami kadrowymi, jednak nałożenie takiej odpowiedzialności na jedną osobę za sterami jest dla niektórych niepokojące - donosił Bloomberg.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jeden pilot w kokpicie? "Nie w perspektywie 20-25 lat, jeśli w ogóle"
Do tej kwestii odniósł się Willie Walsh, dyrektor generalny Międzynarodowego Zrzeszenia Przewoźników Powietrznych. Organizacja ta reprezentuje interesy ponad 290 linii lotniczych z całego świata.
Walsh na długo zanim zaczął zarządzać liniami lotniczymi (był m.in. prezesem British Airways), sam zaczynał jako pilot, docelowo uzyskując uprawnienia do latania Boeingami 737. - Porównując z początkiem lat 80., gdy zaczynałem, do dziś dokonał się ogromny postęp technologiczny i zaszły znaczące zmiany w kokpicie samolotu - powiedział. Dlatego nie wyklucza, że w przyszłości obsada w kokpicie rzeczywiście zostanie zredukowana do jednego pilota.
Ta dyskusja trwa już długi czas. Ale nie wiem, czy zobaczymy tylko jednego pilota w kokpicie w perspektywie nawet 20-25 lat, jeśli w ogóle - stwierdził Walsh podczas spotkania z dziennikarzami w Genewie.
Jeszcze w latach 50. załogę w kokpicie stanowiło pięć osób: kapitan, pierwszy oficer, inżynier pokładowy, nawigator i radiooperator. Dziś w kokpicie są "tylko" kapitan i pierwszy oficer, nazywany też drugim pilotem.
Gdy mowa o dalszym redukowaniu obsady, przedstawiciele branży lotniczej już kilka lat temu zwracali uwagę, że na przeszkodzie staną nie bariery technologiczne, ale psychologiczne. Trzeba będzie przekonać do tego pasażerów i społeczeństwo.
Dziś piloci w kokpicie dzielą się między sobą zadaniami. Druga osoba stanowi też zabezpieczenie na wypadek np. utraty przytomności lub - co też się zdarza - zgonu w trakcie lotu.
Marcin Walków, dziennikarz i wydawca money.pl