Zaledwie w kilka dni dokument braci Sekielskich obejrzało na YouTube 14 milionów widzów. To jednak nie koniec, bo film będzie dystrybuowany też poza platformą. W rozmowie z money.pl Tomasz Sekielski zastrzegł jednak, że pieniędzy za licencje i emisje brał nie będzie. Tym bardziej, że na film zrzucili się internauci poprzez zbiórkę na serwisie Patronite.
Sukces filmu zaskoczył świat medialny. - Emisją interesują się już polskie stacje telewizyjne - mówi money.pl Marek Sekielski, współautor filmu. Premierowo film pokaże Telewizja WP - w czwartek, 16 maja, o godzinie 23.00. Kolejne emisje odbędą się w piątek i niedzielę.
Marek Sekielski liczy, że uda się też pokazać obraz za granicą. Promowaniem produkcji zajmują się - jak mówi - zaprzyjaźnieni z braćmi przedstawiciele branży filmowej, m.in. z USA. - Chcemy, by film był dystrybuowany jak najszerzej, również na Netflixie - dodaje Marek Sekielski. Być może dokument trafi także na wybrane festiwale.
Z jakich pieniędzy za licencje zrezygnowali twórcy? Okazuje się, że nie są to tak wielkie stawki, jakich można by się spodziewać. - Stawki za dokumenty są bardzo różne, choć nie są one zawrotne. Przy dużych polskich stacjach telewizyjnych wahają się od tysiąca do 4,5 tysięcy euro za godzinę netto - wyjaśnia nam osoba, która zajmowała się zakupem praw do filmów w jednej z największych stacji w kraju. Przy przeliczeniu według obecnego kursu euro to od 4,3, tys. do 19,5 tys. zł.
- Jednak na ostateczną cenę ma wpływ wiele czynników. Na przykład to, jaki czas będzie obejmowała licencja i ile planuje się emisji. Liczy się też to, czy kupuje się materiał ekskluzywny, czy taki, który już gdzieś był emitowany. Film Tomasza Sekielskiego miał premierę na YouTube, więc na pewno to osłabiałoby jego pozycję negocjacyjną - słyszymy od osoby z branży telewizyjnej.
Film "Tylko nie mów nikomu" trwa dwie godziny. Można sobie więc wyobrazić, że przy obecnym zainteresowaniu polskie stacje mogłyby kupić licencję za 2-3 tys. euro za godzinę. - Proszę jednak pamiętać, że i za granicą głośno o tej produkcji. Więc i międzynarodowe stacje mogłyby zapłacić. A one płacą przecież znacznie więcej niż te lokalne, polskie - słyszymy.
A co z platformami takimi jak Netflix? Bracia Sekielscy chcą po prostu przekazać licencję, ale czy tego typu plaforma byłaby potencjalnie zainteresowana zakupem?
Netflix potrafi być hojny. Za roczne prawa do puszczania serialu "Przyjaciele" zapłacił astronomiczną kwotę 100 milionów dolarów. Oczywiście za dokument polskiego dziennikarza tyle by nie dał. - To tylko teoretyzowanie, ale przy takim zainteresowaniu Netflix mógłby kupić prawa może nawet za kilkadziesiąt tysięcy dolarów - zastanawia się nasz rozmówca z dużej stacji.
Jednak licencje dla wielkich stacji czy platform to nie wszystko. Często są przecież organizowane publiczne pokazy. - Licencja za taki pokaz na kilkadziesiąt osób to koszt od 500 do tysiąca zł - słyszymy w Fundacji Rozwoju Kinematografii. Jeśli więc Sekielski by się nie zrzekł opłat, to zapewne zapłacić by musieli nawet działacze partii Wiosna, którzy przy pomocy rzutników chcieli wyświetlić film na fasadzie Katedry Polowej Wojska Polskiego.
A jak mogłyby wyglądać wpływy z emisji na YouTube? Na wielkie pieniądze z samej platformy akurat liczyć co nie ma - przekonują eksperci. Zostaje product placement. Urszula Chim-Parol, prezes firmy Pro Loko, szacuje co prawda, że teoretycznie przy liczbie odsłon na poziomie kilkanastu milionów można liczyć na kontrakty nawet na kilkadziesiąt tysięcy złotych, to jednak reklamodawców mogłaby odstraszyć wrażliwa tematyka filmu.
- Każdy spodziewał się sukcesu na YouTube. Tam pojedynczy dobrze oglądający się film nie gwarantuje jednak sukcesu finansowego. Co innego, gdy się wchodzi do świata dużych telewizji i platform. Także szacunek dla braci Sekielskich, że trzymają się swoich deklaracji - mówi nasz rozmówca z dużej stacji.
"Pieniądze będą się lały strumieniami"
Dziennikarz na fali sukcesu już planuje kolejne firmy. Na nich też jednak nie chce zarabiać. Już wiadomo, że powstanie druga część dokumentu o pedofilii. Tomasz Sekielski tworzy też kolejny film - na temat afer związanych ze SKOK-ami. Pieniądze zbiera również na Patronite.
Na film o Kościele udało się Sekielskim zebrać 450 tys. zł. Film o SKOK-ach będzie droższy - ma kosztować 550 tys. Dziennikarzowi szybko udało się zebrać pierwszą pulę - 150 tysięcy. Obecnie trwa zbiórka kolejnych 200 tys. na ten film - i ta kwota też jest już prawie zebrana.
Patrycja Krzymińska, organizatorka akcji "Ostatnia puszka dla prezydenta Adamowicza", jest przekonana, że dziennikarz zbierze na film o SKOK-ach. I nie tylko na ten.
- Widać, że ludzie chcą brać sprawy w swoje ręce i sami współfinansować tak świetne produkcje. Jestem pewna, że po sukcesie "Tylko nie mów nikomu" znajdzie się wystarczająco osób, które będą chciały go wspierać. Pieniądze na pewno będą się lały strumieniami - również na kolejne produkcje - przekonuje w rozmowie z money.pl Patrycja Krzymińska.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl