W money.pl napisaliśmy o zarzutach firm, które były zaangażowane w budowę największego aquaparku w Polsce. Problem w tym, że choć park już działa, to faktury za jego budowę nadal nie są opłacone. Portal money.pl dotarł do kilku firm, które ciągle czekają na przelewy od jednego z największych wykonawców parku Suntago - spółki Electra. O sprawie rozmawiamy z prezesem firmy, Robertem Protyńskim.
Konrad Bagiński, money.pl: Nie zgadza się pan zarzutami, które opisaliśmy w money.pl?
Robert Protyński, prezes spółki Electra: - Mamy odmienne zdanie na temat tego, co zostało tam przedstawione. A kwota, która była tam zawarta, jest po prostu absurdalna.
Jeśli nie kilkadziesiąt milionów, to ile?
- Zacznijmy od tego, że faktycznie końcowe rozliczenia z podwykonawcami jeszcze trwają, ale jest to sytuacja jak najbardziej normalna, ponieważ niektórzy nasi podwykonawcy wciąż usuwają usterki. Sami nie mamy protokołu końcowego, a od niego jest uzależniona ostatnia płatność od inwestora dla nas. A nasze końcowe rozliczenia z podwykonawcami również od tego zależą.
Po pańskim artykule zrobiliśmy akcję przeglądania wszystkich dokumentów z podwykonawcami. Łącznie było ich 28 i kwota pozostała do zapłaty, uwzględniająca roboty dodatkowe, które są jeszcze dogrywane, wynosi łącznie ok. 1,3 miliona złotych.
Czyli tyle, ile żąda od was firma Elduron.
- To rozliczenie nie uwzględnia firmy Elduron. Jak pan widzi, mam listę 28 podwykonawców, tylko z jednym jesteśmy w sporze. Pula nierozliczonych kwot z uwagi na brak protokołu końcowego sięga 1,3 miliona i dotyczy 27 firm. Mówimy też nie o zaległościach, ale normalnych rozliczeniach, które po prostu jeszcze trwają, z uwagi na zapisy kontraktowe.
Kiedy więc te rozliczenia się zakończą?
- W najbliższych tygodniach. Zresztą mamy oświadczenia wszystkich 27 firm, poza Elduronem, o niezaleganiu z płatnościami. One są z końca kwietnia, ponieważ wtedy zostały zakończone prace budowlane. Oświadczenia są zbierane w celu rozliczeń z inwestorem. Na koniec kwietnia wszystkie prace wykonane, a wcześniej zatwierdzone do wykonania, były opłacone.
Zresztą kwota kilkudziesięciu milionów jest kompletnie nierealna. Nasz kontrakt to niecałe 100 milionów. Przy tego typu budowach mniej więcej 50-60 proc. kosztów generują materiały, 20-30 proc. biorą podwykonawcy (tzw. siła robocza), mniej więcej 10-15 proc. kosztuje nadzór budowy (inżynierowie, zaplecze itd.) a reszta to ewentualny zysk firmy. Wartość naszych łącznych umów z podwykonawcami sięga więc dwudziestu kilku milionów złotych. Wartość kilkudziesięciu milionów niezapłaconych faktur jest więc niemożliwa.
Czyli zgodnie z tym, co pan mówi, mamy nierozliczone roboty oraz spór z jednym podwykonawcą. Ta pierwsza sprawa to opóźnienie, czy po prostu procedury?
- Ostatnią płatność w wysokości ok. 10 proc. kontraktu możemy zafakturować dopiero po uzyskaniu protokołu końcowego. Świadczy on o tym, że wszystkie prace zostały wykonane, wszystkie poprawki zrobione i odebrane przez inspektorów nadzoru. Jak taka lista jest czysta, to możemy wystąpić do naszego klienta - inwestora - z fakturą końcową. I taki sam mechanizm my stosujemy wobec swoich podwykonawców. A fakt, że obiekt funkcjonuje, nie oznacza zakończenia robót, często trwają one nawet kilka miesięcy.
To co jeszcze jest robione?
- Inspektorzy zatrudnieni przez inwestora odbierają budynek jeszcze przez kilka miesięcy. A tu lampa nie działa, tu automatyka szwankuje, albo nie działa tak, jakby sobie tego życzył klient. Trzeba czasem dodatkowo coś "opomiarować" i pojawia się to jako usterka. Ta pula, o której mówiłem - 1,3 mln zł - uwzględnia tego typu poprawki. Tym samym fakt, że obiekt został uruchomiony pod koniec lutego, nie oznacza, że budowa się skończyła.
Wróćmy do Elduronu. Skąd roszczenie firmy na 1,3 miliona złotych?
- My nie mówimy, że ono nie jest zasadne, my mówimy "powiedzcie nam, za co ta kwota, w jakich obszarach były wykonywane prace, przez jakich ludzi". My takie prośby kierowaliśmy wielokrotnie. W odpowiedzi uzyskaliśmy jedynie tabelę w excelu, która nie stanowi wystarczającego dowodu, który pozwoliłby nam jednoznacznie rozstrzygnąć o wartości tych prac.
Ale prace Elduronu były przecież na bieżąco odbierane.
- Tak, ale to wygląda w sposób następujący - prace są wykonywane i fakturowane, a po jakimś czasie wkraczają inspektorzy, którzy przygotowują listę rzeczy do poprawienia. Natomiast na bieżąco protokoły przerobowe są akceptowane, żeby nie blokować prac.
Mamy od tej firmy oświadczenie o niezaleganiu z płatnościami na koniec stycznia 2020 roku, a ostatni transfer wyszedł do firmy na konto 7 lutego, a nie rzekomo w październiku zeszłego roku, jak twierdzi firma Elduron. Tak się złożyło, że kilka tygodni później po ostatnim przelewie firma zniknęła z budowy, nie zakończywszy prac i nie usunąwszy kilkuset usterek, które były im znane na tamten dzień. My, jako generalny wykonawca instalacji, byliśmy zobligowani do wykonania przedmiotu umowy wobec inwestora.
W związku z brakiem firmy Elduron na placu budowy słaliśmy maile i pisma, a firma nie wróciła na budowę, więc musieliśmy zatrudnić inne firmy, które te prace dokończyły. Oczywiście nie zrobiły tego za darmo. Obecnie łączny koszt zakończenia prac i usunięcia usterek jest na poziomie 1,2 miliona złotych. Ale przeszkód do rozliczenia jest więcej.
Na przykład?
- Podczas budowy mamy różne typy umów. Mamy uzgodnienie albo ceny jednostkowej, albo ryczałt za dany zakres prac. W tym przypadku mieliśmy dwie umowy ryczałtowe i jedną umowę obmiarową. Firmy uzgadniają na przykład cenę za położenie 1 metra kabla. I to jest potem przemnażane przez liczbę metrów. W momencie, gdy Elduron nam przesłał rozliczenie na 1,3 mln, został poproszony o materiał źródłowy, z czego ta cena wynika. Przez długi czas nie mogliśmy nic uzyskać, na koniec dostaliśmy tylko i wyłącznie plik excela, z którego nic nie wynika.
A co powinni byli przysłać?
- Projekty z zaznaczonymi trasami kablowymi, które robili. Nie dostaliśmy rzutów, rysunków - a to jest zapisane w kontrakcie. To normalna sprawa, powszechnie praktykowana. Prosiliśmy o takie dane, nie dostaliśmy ich do dziś. Nie możemy tego po prostu zweryfikować.
Na wszystkich budowach prowadzimy lub prowadziliśmy prace ze 175 wykonawcami. I do tej pory nikt nie wszedł z nami na drogę sądową, nie wszedł z nami w spór. Zresztą znamy niektórych podwykonawców firmy Elduron, wiemy, że to są porządne podmioty, zatem chcemy im pomóc. Możemy im zapłacić bezpośrednio, ale musimy do tego podpisać umowę trójstronną, m.in. z firmą Elduron. Musimy mieć jednak pewność, że nie będziemy musieli płacić za to samo dwa razy.
Dlaczego dwa razy? Skąd takie twierdzenie?
- Art. 647 Kodeksu Cywilnego chroni podwykonawców. Z niego bezpośrednio wynika, że inwestor odpowiada wspólnie z wykonawcą za wynagrodzenie podwykonawcy. Ale zgłoszonemu i za prace, których szczegółowy zakres został zgłoszony inwestorowi przed przystąpieniem do robót. My zgłosiliśmy Elduron jako podwykonawcę, z kolei ta firma powinna była - jeśli chciała, by z kolei jej podwykonawcy byli objęci ochroną płatności przez inwestora - zgłosić ich w odpowiedni sposób. Nie zrobiła tego, zgłoszenia przyszły do nas często po wykonaniu prac, zresztą w nieodpowiedniej formie, nie była to forma pisemna, tylko mailowa.
Przecież widzieliście tych ludzi i firmy na budowie, rozmawialiście z nimi, korespondowaliście nawet.
- Nie jesteśmy w stanie sprawdzać, kim jest dana grupa pracowników, czy są to ludzie podwykonawcy, czy z kolei jego podwykonawcy. Codzienna weryfikacja ludzi pracujących u naszego podwykonawcy to nie jest nasza odpowiedzialność.
Jak firma Elduron zeszła z placu budowy, to przyszli do nas jej podwykonawcy. My też jesteśmy ludźmi, mamy rodziny. Przecież na końcu są ludzie i to oni nie dostaną pieniędzy. Ale na nas spoczywa odpowiedzialność za formalnie zgłoszonych podwykonawców. Powiedzieliśmy: ok, ale musimy zebrać wiedzę. To był luty-marzec tego roku. Wtedy zaczęły do nas spływać maile, że Elduron jest im coś winien.
W czym więc jest dziś problem?
- Odpowiedzialność inwestora nie może przekraczać sumy, na jaką wykonawca zakontraktował swojego podwykonawcę. To wynik zmian wspomnianych przepisów z czerwca 2017 roku. Był to efekt pewnych patologii w tym systemie, gdy inwestor musiałby zapłacić podwykonawcom o wiele więcej, niż wynikałoby to z jego umowy z wykonawcą.
Mamy też zresztą do czynienia z sytuacją, gdy z jedną z takich firm uzgodniliśmy kwotę bezpośredniej płatności ok. 150 tysięcy, a na roszczeniu z Elduronu na ten zakres prac mamy 340 tysięcy. Skąd ta różnica? Nie wiemy.
Także podsumowując, mówimy o sporze tylko i wyłącznie z jednym naszym podwykonawca - firmą Elduron - na kwotę ok. 1,3 mln złotych. Nie mamy sporu z nikim więcej. Przy czym my też mamy swoje roszczenia wobec tej firmy z uwagi na konieczność wprowadzenia wykonawstwa zastępczego.
Masz newsa, zdjęcie, filmik? Wyślij go nam na #dziejesie