W powszechnej opinii najgorszymi uzależnieniami są te od substancji – pierwsza trójka to niezmiennie uzależnienie od narkotyków, alkoholu i papierosów. W przypadku narkotyków, prawie 82 proc. Polaków uznaje uzależnienie od nich za zagrażające życiu. Dla alkoholu to ponad 67 proc., a papierosów – 43,5 proc.
Jednak tuż za nimi znajduje się uzależnienie od hazardu. Jak wynika z badania CBOS, za nałóg zagrażający życiu uważa je co czwarty Polak.
Patologiczny hazard
Jak wynika z tych samych danych CBOS, w 2019 roku grający na pieniądze stanowili 37,1 proc. populacji.
Najczęściej gramy w gry Totalizatora Sportowego (27,4 proc.), znacznie mniej popularne są zdrapki (16,3 proc.) . W loteriach i konkursach SMS-owych bierze udział 6,3 proc. Polaków, a na automatach z tzw. niskimi wygranymi gra 3,8 proc.
Oczywiście nie każdy gracz jest nałogowym hazardzistą. Wręcz przeciwnie, jedna trzecia (32,8 proc.) grających Polaków powyżej 15. roku gra bez ryzyka uzależnienia, w przypadku 2,7 proc. ryzyko uzależnienia jest niskie, a dla 0,9 proc. umiarkowane. Również 0,9 proc. gra na pieniądze w sposób wysoce ryzykowny.
Przeliczając na liczby szacuje się, że patologiczny hazard uprawia w naszym kraju około 27 tysięcy osób. I tu robi się poważnie, bo w tym momencie mówimy już o chorobie.
- "Patologiczny hazard" to specjalistyczne określenie na coś, co potocznie określane jest „uzależnieniem od hazardu – wyjaśnia w rozmowie z money.pl Maja Ruszpel, specjalista terapii uzależnień z Fundacji Inspiratornia. To zaburzenie ujęte jest w klasyfikacji chorób i zaburzeń Światowej Organizacji Zdrowia.
- Patologiczny hazard, jak każda choroba, ma opisane kryteria diagnostyczne. Obejmują one powtarzanie działań związanych z uprawianiem hazardu, których nie można kontrolować i które zazwyczaj szkodzą zarówno graczowi jak i jego rodzinie, bliskim, mają wpływ na relacje społeczne, pracę etc. – wyjaśnia ekspertka.
I coraz mniej uzależnionych
27 tysięcy osób to tyle, ilu mieszkańców ma Zakopane, Kętrzyn, czy Gorlice.
Ważne jest jednak to, że porównaniu z poprzednią edycją badania szacunki dotyczące uprawiających patologiczny hazard spadły. W 2014 r. ich liczbę można było szacować na około 34 tysiące. Skąd ta zmiana?
Wpływ na to mogła mieć obowiązująca od półtora roku ustawa hazardowa, która nałożyła na rynek bardzo ostre restrykcje. Zakłady można obstawiać tylko u bukmacherów, którzy mają licencję z Ministerstwa Finansów.
Może istnieć tylko jedno internetowe kasyno, którego operatorem jest kontrolowany przez państwo Totalizator Sportowy. Również do Totalizatora należą automaty do gier poza kasynami.
Celem tych restrykcji była walka z uzależnieniami. Rząd nie zakładał bowiem, że Państwo ma na hazardzie tylko zarabiać. Państwo ma hazard ucywilizować i chronić graczy przed skutkami tej działalności jak jak nielegalnym rynkiem.
Ograniczenia to mniejsze zyski dla Państwa i Totalizatora Sportowego
- Ustawa dokładnie określa, gdzie mogą powstawać salony gier, a raczej gdzie nie mogą powstawać. Dodatkowo nakłada ograniczenia dotyczące liczby automatów: może to być maksymalnie jeden automat na każdy rozpoczęty tysiąc mieszkańców powiatu. To są zapisy, które mają na celu przede wszystkim ochronę gracza i przeciwdziałanie uzależnieniom od hazardu. W takich parametrach działamy i musimy je uwzględniać przy otwieraniu nowych salonów – mówi money.pl prezes Totalizatora Sportowego Olgierd Cieślik.
Pojawiło się także pojęcie odpowiedzialnej gry, które musiało zostać wdrożone w grach liczbowych i loteriach pieniężnych.
Firmy oferujące losowe gry na pieniądze wdrażają działania, które mają na celu ochronę gracza przed uzależnieniem od hazardu – potwierdza Maja Ruszpel. - W 2009 roku w Polsce jako pierwszy zajął się tym Totalizator Sportowy, stając się prekursorem. Od 2017 roku firmy oferujące gry w Internecie oraz spółka skarbu państwa mająca monopol na prowadzenie salonów z automatami do gry są ustawowo zobligowanie do wdrażania regulaminu odpowiedzialnej gry. Zatem jest to kierunek jaki prawdopodobnie stanie się normą w Polsce w najbliższych latach – dodaje.
Dla Totalizatora Sportowego, który odpowiada za organizację gier hazardowych w Polsce to oczywiście mniejsze niż można by oczekiwać zyski z hazardu.
W ciągu pierwszych 7 miesięcy 2019 roku przychody z TotalCasino, które należy do Totalizatora Sportowego wyniosły 2,24 mld zł, czyli około 40 proc. łącznych przychodów Totalizatora Sportowego, które wyniosły w tym okresie 5,2 mld zł.
To mimo obostrzeń prawnych i tak jest historycznym rekordem. W całym 2019 roku przychody kasyna mogą przekroczyć 3,8 mld zł.
Rozrywka, nie choroba
Zgodnie z ustawą, która minimalizować skutki hazardu salonów gier nie wolno reklamować, nie wolno też nikogo zachęcać do wejścia i grania.
Ustawodawca - jak wspomnieliśmy - świadomie ograniczył zyski państwa z hazardu: bo przecież wystarczyłoby dopuścić reklamowanie salonów, by wpływy z podatku od gier wzrosły. Jednak chodziło o to, by wyważyć dostępność hazardu traktowanego jak rozrywka z ograniczeniami zmniejszającymi ryzyko uzależnień.
Gracz otrzymuje informacje edukacyjne o ryzyku i zagrożeniach związanych z graniem w gry na pieniądze oraz informacje o tym, gdzie może znaleźć pomoc, jeśli stwierdzi, że ma z hazardem problem.
Może też ustawić limity dotyczące czasu gry i limitu finansowego. Przykładowo, że chce grać maksymalnie do dwóch tysięcy złotych. Jeśli tyle przegra, to nie będzie mógł grać dalej licząc, że się odkuje, ponieważ system do tego nie dopuści.
Co ciekawe limit ten można zmniejszyć, ale nie można go natychmiastowo zwiększyć.
Naturalnie rodzi się pytanie, czy takie działania nie zachęcą graczy do poszukiwania nielegalnych kasyn, gdzie takich ograniczeń nie ma. Zdaniem Mai Ruszpel przełożenie nie jest tak proste.
Przeszkoliłam ponad 400 pracowników kasyn i zakładów bukmacherskich, propagując te ideę i niejednokrotnie słyszałam: czy nam się to opłaca? Myślę jednak, że pytanie to pojawiało się dlatego, że brakuje edukacji, która pokazałaby podłoże odpowiedzialnej gry i jej ekonomiczność. Choćby to, że jednak bardziej opłacalnym jest mieć stałego klienta, który traktuje hazard jak rozrywkę, gra za małe stawki, ale przez wiele lat, niż kogoś kto przegra wszystko w trzy miesiące, a do tego zadłuży się, uzależni i zniknie – wskazuje i podsumowuje: -
Myślę, że interesem firm hazardowych jest mieć zdrowych klientów.