Jesienią Komisja Nadzoru Finansowego poinformowała o rozpoczęciu prac, których efektem ma być ograniczenie możliwości sprzedaży niektórych ubezpieczeń na życie z ubezpieczeniowym funduszem kapitałowym (UFK). Padło nawet sformułowanie "wyeliminowania" tych, które są skonstruowane w ten sposób, że klienci nie mają z nich żadnych korzyści.
Po naszym tekście pojawiło się wiele wątpliwości dotyczących skali interwencji KNF (czy ubezpieczenia z UFK znikną całkowicie?), a czytelnicy, którzy utopili pieniądze w tego typu trefnych inwestycjach, dopytywali, czy dzięki temu będą mogli łatwiej odzyskać swoje pieniądze.
Na początek warto rozprawić się z jednym z uproszczeń. Najbardziej ryzykowne ubezpieczenia, przez które oszczędności w przeszłości potraciło wielu klientów, przyjęło się nazywać polisolokatami. Choć błędnie.
Jak podkreśla KNF, pojęcie to może mylić, bo w rzeczywistości pojęcie "polisolokata" odnosi się do krótkoterminowych ubezpieczeń na życie (przed 2015 rokiem cieszyły się dużym zainteresowaniem z uwagi na fakt, że zyski z nich były zwolnione z podatku)
. Obecna interwencja dotyczy konkretnie ubezpieczeń na życie z ubezpieczeniowym funduszem kapitałowym (UFK).
Co z pieniędzmi klientów?
Niestety KNF nie ma dobrych wieści dla klientów, którzy przejechali się w przeszłości na UFK.
- Należy podkreślić, że interwencja produktowa ze swej istoty nie będzie wpływać na kształt umów ubezpieczenia na życie z UFK zawartych do momentu wejścia w życie decyzji KNF - podkreśla Jacek Barszczewski, rzecznik KNF. Klientom pozostanie więc dochodzenie swoich roszczeń przed sądami. A coraz więcej sądów potwierdza, że umowy z ubezpieczeniowym funduszem kapitałowym były nieważne.
Interwencja nie oznacza też, że UFK znikną z rynku.
- Klienci nadal będą mieli dostęp do znanych sobie ubezpieczeń na życie z UFK, jednakże z oferty zostaną wyeliminowane te produkty, które w świetle decyzji KNF nie zapewniają dostatecznego poziomu ochrony inwestorów - tłumaczy Jacek Barszczewski.
O jakie UFK chodzi? Za niekorzystne dla klientów produkty KNF uznaje np. ubezpieczenia dopuszczające możliwość lokowania składki w ubezpieczeniowe fundusze kapitałowe inwestujące istotną część swoich środków w niepłynne i ryzykowne aktywa, takie jak certyfikaty inwestycyjne funduszy inwestycyjnych zamkniętych czy nieruchomości.
Za niedopuszczalne urzędnicy uznają też UFK, gdzie brak jest realnych korzyści dla inwestorów mierzonych stopą zwrotu z inwestycji. Są nadmiernie ryzykowne, a na dodatek informacje o opłatach i kosztach związanych z umową są nieprzejrzyste i niejednoznacznie określone.
Niestety ciągle nie wiadomo jakie konkretne zapisy umów będą niedopuszczalne. KNF nie wskazuje nazw konkretnych produktów czy ubezpieczycieli ich oferujących. Bez odpowiedzi pozostają też pytania o to, jak dużą część obecnej oferty ubezpieczeń na życie z UFK stanowią toksyczne produkty. Te mają być znane po ogłoszeniu decyzji KNF, która ciągle przed nami. Konsultacje w tej sprawie m.in. z branżą ubezpieczeniową trwają.
Co na to branża?
Jak do tematu podchodzą sami ubezpieczyciele? Widać, że nie jest to wygodny temat dla branży. Nieoficjalnie przedstawiciele największych firm wskazują, że ich oferta jest w porządku i przekonują, że kontrowersyjne "polisolokaty" to przeszłość. Unikają jednak oficjalnych komentarzy do całej sprawy.
"Jesteśmy do dyspozycji nadzoru we wszelkich kwestiach związanych z rynkiem ubezpieczeń. Jeśli chodzi o polisy o charakterze inwestycyjnym, pozostajemy z nadzorem w stałym kontakcie. Jednym z naszych podstawowych zadań jest tworzenie standardów na rynku i praca nad tym, by były jak najlepsze" - komentuje sprawę Polska Izba Ubezpieczeń.
To całe oświadczenie PIU w związku z pytaniami o to, czy widzi potrzebę interwencji KNF. Nie wskazuje też, jaka jest skala problemu z niekorzystnymi umowami ubezpieczeniowymi z UFK i jaki ma pomysł na rozwiązanie problemu.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl