- Od 40 lat mieszkam na warszawskim osiedlu Jadwisin, a problem śmietniska wokół kontenerów na odzież używaną nigdy nie był szerzej poruszany. Na moim osiedlu kontenery zaczęły pojawiać się na parkingach, w parku, przy pasach zieleni czy przy placach zabaw. Mam wrażenie, że są rozstawiane zupełnie przypadkowo – skarży się w rozmowie z money.pl pani Halina.
Czytelniczka poprzez platformę #dziejesie wysłała nam zdjęcia obrazujące problem na jej osiedlu. Widać na nich pojemnik z zerwaną kłódką i walającą się odzież wokół kontenera. Podobne zdjęcia otrzymaliśmy także ze Szczecina, a problem dotyczy praktycznie każdego miasta w Polsce.
- Mieszkańcy z chęci pomocy wypełniają kontenery odzieżą, problem w tym, że nikt jej nie odbiera. Pojemniki szybko się przepełniają, a wokół nich tworzy się odzieżowy śmietnik. Często też to wandale niszczą kontenery - dodaje mieszkanka warszawskiego osiedla.
Mieszkańcy Jadwisina wielokrotnie zgłaszali problem włodarzom miasta i prosili o uprzątnięcie terenu, jednak bez skutku. Urząd przyjmuje zgłoszenie i ma 14 dni na jego rozpatrzenie, a sterta rozsypanych ubrań rośnie.
Do sprawy w rozmowie z money.pl odniósł się Michał Hausman, radny warszawskiej dzielnicy Włochy. Podkreślił, że miejscowa komisja ładu zawnioskowała już do zarządu dzielnicy o reakcję. Do tego dochodzą zgłoszenia mieszkańców.
- Komisja Ładu Przestrzennego, Infrastruktury i Ochrony Środowiska wnioskuje do Zarządu Dzielnicy Włochy o podjęcie działań zmierzających do weryfikacji legalności, oznakowania i identyfikacji kontenerów przez podmioty, do których należą, oraz ograniczenia liczby pojemników na używaną̨ odzież̇, znajdujących się̨ na terenie dzielnicy - tłumaczy Hausman.
Jak dodaje, problemem jest nie tylko zaśmiecanie okolicy, ale także brak nadzoru i kontroli nad tymi kontenerami. Hausman zauważa, że firmy, które rozstawiają pojemniki, często wprowadzają mieszkańców w błąd, bo używają nazw fundacji, które rzekomo patronują zbiórce, choć faktycznie nie mają z nimi nic wspólnego. Do tego dochodzą niejasne informacje, co tak naprawdę dzieje się z tymi ubraniami i kto na tym zarabia.
Wtóruje mu inny radny Włoch, Mateusz Załęski. Jak mówi w rozmowie z money.pl, od kilku tygodni otrzymuje od mieszkańców informacje, że zauważyli drastycznie zwiększającą się liczbę kontenerów na używaną odzież.
Jak dodaje, komisja ładu we wniosku domaga się od właścicieli kontenerów, by oznaczali pojemniki logo swojej firmy oraz umieszczali na nich telefon do kontaktu. - Jestem przekonany, że audyt przeprowadzony przez Urząd będzie skutkował zmniejszeniem liczby kontenerów i późniejszą kontrolą, aby ukrócić ten proceder - podkreśla Załęski.
Plaga w Szczecinie
Problem nie dotyczy tylko Warszawy, jest ogólnopolski. My rozmawialiśmy także z radną ze Szczecina Dominiką Jackowski.
- Problemem jest ustawianie pojemników bez zgody zarządcy terenu, czyli "na wydrę". Przyjeżdża firma i zwyczajnie stawia, czyli korzysta z cudzej własności. W Szczecinie zostały nawet ustawione w parku, który jest starym cmentarzem żydowskim, pojawiają się też przy zabytkach. Kolejny problem to utrzymanie pojemników. Często wysypują się z nich ubrania, bezdomni włamują się do pojemników, które potem miesiącami stoją otwarte – mówi money.pl szczecińska radna.
Jak dodaje, umieszczenie pojemnika często rozpoczyna proceder podrzucania śmieci. Pojawiają się wózki dziecięce, odpady plastikowe, meble. Zaczynają tam też nielegalnie parkować samochody, dochodzi nawet do dewastacji przyległego terenu. Jackowski wylicza, że pojemniki są brudne, często spalone, pomazane sprejami.
- Właściciel terenu może dochodzić od firmy usunięcia pojemnika, ale z doświadczenia wiem, że dodzwonić się do Wtórpolu (właściciel kontenerów – przyp.) jest trudno. Dopiero jak wspólnota zagrozi wywiezieniem pojemnika na złom, Wtórpol reaguje – podkreśla radna.
Czytaj także: Międzyzdroje wydały milion złotych na poszerzenie plaży
Dodaje też, że firma – jej zdaniem - z pełną premedytacją wprowadza mieszkańców w błąd. Na pojemnikach jest informacja, że odzież trafia do potrzebujących, a faktycznie ubrania przerabiane są na szmaty, część wysyłana jest na inny kontynent, a zaledwie 10 proc. trafia do PCK. Radna informuje, że Wtórpol ma umowę z PCK na używanie ich logo.
- W Szczecinie to jest plaga. Często to jest jeden, a nawet kilka pojemników na ulicę. Obecnie Wtórpol ma zgodę od miasta na ulokowanie 360 pojemników, jednak stoi ich trzy razy tyle, jak wynika z umowy. Do tego dochodzą jeszcze pojemniki na terenach skarbu państwa, który nie reaguje na nielegalne pojemniki, oraz tereny wspólnot – tutaj z reakcją jest różnie.
Radna Jackowski powiedziała nam, że samorząd może jedynie reagować na terenach należących do miasta i w pasach ruchu drogowego, a to zaledwie 30 proc. wszystkich pojemników. Co więcej, nawet jak miasto wzywa do usunięcia konkretnego pojemnika, firma nie zawsze reaguje.
- Problem jest w tym, że kontener na odzież nie jest zdefiniowany, więc nie podlega on żadnym innym przepisom jak prawo własności. Istotne dla sprawy jest to, żeby obywatel wiedział, co naprawdę dzieje się z odzieżą. Żeby mieszkańcy wiedzieli, że jest to biznes oparty o nielegalne zajmowanie własności prywatnej i miejskiej – podsumowuje radna Dominika Jackowski.
O sprawę poruszaną przez radną zapytaliśmy firmę Wtórpol, dostaliśmy odpowiedź.
- Twierdzenie, że firma Wtórpol wprowadza kogokolwiek w błąd jest nieprawdziwe. Zbieramy niepotrzebną odzież na terenie całej Polski, od wielu lat współpracujemy również z Polskim Czerwonym Krzyżem, od którego odkupujemy odzież, której nie jest w stanie wykorzystać. Dzięki temu PCK otrzymuje pieniądze, które przeznacza na różnego rodzaju akcje charytatywne - tłumaczy rzecznik spółki Mateusz Bolechowski.
Jak dodaje, faktycznie kontenery często są przepełnione. Wynika to - jak tłumaczy - zarówno z faktu, że jako społeczeństwo pozbywamy się coraz większej ilości niepotrzebnych ubrań, jak i z tego, że często ludzie "idą na łatwiznę" i nie wrzucają odzieży do kontenerów, ale zostawiają worki obok nich.
- Przypuszczam, że dzieje się tak dlatego, że jeśli ktoś postawi worek obok kontenera, kolejna osoba sądzi, że jest pełny i stawia następne. Kontenery opróżniane są dwa razy w miesiącu i to zwykle wystarcza - podkreśla Bolechowski.
Przyznaje, że kontenery bywają dewastowane przez wandali. - Nie jesteśmy za to odpowiedzialni, ale ponosimy koszty tego procederu. Pojemniki są dewastowane, okradane lub wręcz kradzione wraz z zawartością. W każdym przypadku dewastacji lub przepełnienia pojemnika prosimy o kontakt z infolinią. Zapewniam, że zawsze staramy się reagować jak najszybciej - podsumowuje Mateusz Bolechowski z Wtórpolu.