Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Mateusz Madejski
Mateusz Madejski
|

Uciekające ekipy budowlane. "Wzięli zaliczkę, rozstawili rusztowanie i nigdy nie wrócili"

590
Podziel się:

- Wynająłem ekipę w grudniu. Ostatni raz widziałem ich w styczniu. A dom stoi nieskończony - opowiada pan Rafał z Wrocławia. - Mnie też uciekli. Zostałem bez dachu na zimę - dodaje Michał spod Warszawy. Eksperci przyznają, że mamy już plagę uciekających budowlańców. I radzą, jak się przed tym bronić.

Uciekające ekipy budowlane. "Wzięli zaliczkę, rozstawili rusztowanie i nigdy nie wrócili"
Budowa pana Rafała. Ekipa zostawiła rusztowanie i już nigdy nie wróciła (WP)

- Na początku szło im bardzo sprawnie - opowiada pan Rafał, który wynajął ekipę do budowy domu pod Wrocławiem. - Jednak w pewnym momencie budowlańcy stwierdzili, że pogoda nie dopisuje. Zapewnili, że wrócą, jak się poprawi - mówi.

Początkowo Rafał im uwierzył, w końcu budowlańcy zostawili na miejscu i drogi sprzęt, i rusztowanie przy jednej ze ścian. - Po sprzęt szybko przyjechali, ale rusztowanie zostało. Nie przyjechali do dziś, choć minęło pół roku - opowiada mieszkaniec okolic Wrocławia.

Dzwonimy do ekipy, którą wynajął pan Rafał. - Najpierw popsuła się pogoda, potem mieliśmy inną robotę, ale teraz, w poniedziałek, wracamy do pana Rafała - wyjaśnia jej szef. Zapewnia jednak, że "nie wziął zaliczki, a jedynie rozliczył się za wykonaną już pracę".

Zobacz także: Dom w samym centrum miasta. Widoku nie sprzeda żaden deweloper

Ekipa ucieka, budowa stoi

- Ile raz to już słyszałem, że wracają w poniedziałek... - rozkłada ręce na te wieści pan Rafał. I dodaje, że słyszał już "wszystkie możliwe wymówki". - Choroba, pogoda, śmierć bliskich, operacje, wszytko już było. Ile w tym prawdy? Nie mam pojęcia - mówi pan Rafał.

Inna historia. Okolice Warszawy. - Ekipa wzięła zaliczkę w wysokości 10 tys. zł. Potem jednak szybko uciekli. Budowany przeze mnie dom został na zimę bez dachu - opowiada pan Michał.

Zdenerwowany klient postanowił drążyć temat. Okazało się, że właściciel firmy trafił do aresztu domowego w związku ze śmiercią członka jego ekipy na innej budowie. - Syn tego człowieka przejął firmę, zapewniał, że ojciec jest w szpitalu. No ale dokończyć projektu nie zamierzał, a 10 tysięcy zł przepadło - opowiada pan Michał.

Ile jest takich przypadków? Zadaliśmy pytanie na jednej z największych grup na Facebooku, które skupiają ludzi zainteresowanych budową domów. Na zapytanie odpowiedziało ponad 120 osób. Spora część z nich opowiada, że znalazła się w podobnej sytuacji.

"Byłam w siódmym miesiącu ciąży z rozgrzebanym mieszkaniem, w którym miałam zamieszkać" - opowiada jedna z członkiń grupy. Mówi, że ekipa wróciła, ale tylko dlatego, że kobieta poszła do domu szefa firmy i przedstawiła sytuację jego żonie. "Pracownicy uciekli, jak tylko dostali zaliczki" - to inna opowieść z grupy.

Mariusz Kurzac, ekspert ds. nieruchomości z firmy Cenatorium przyznaje, że temat uciekających ekip jest mu znany. Tłumaczy to boomem na rynku nieruchomości.

- Wszyscy budują, wszyscy kupują, zapotrzebowanie na usługi budowlane jest ogromne. Zatem sporo ekip może z dnia na dzień dostać zlecenie za 30-40 proc. więcej pieniędzy - uważa Kurzac.

Jak dodaje, uciekanie ekip może być też spowodowane rosnącą liczbą małych firm, które powstają w branży. Często takie firmy zatrudniają obcokrajowców i szukają jak najbardziej intratnych zleceń. I są w stanie zmienić pracodawcę z dnia na dzień jeśli oczywiście jest w stanie więcej zapłacić.

Jak się przed tym bronić? Kurzac namawia, żeby zawsze podpisywać umowy. Jak dodaje, warto płacić po odbiorze konkretnego elementu, a nie z góry.

"Budowlaniec jak gwiazda rocka"

Nawet jednak przestrzeganie takich zasad nie musi nas chronić przed uciekającymi budowlańcami. - Rynek jest rozgrzany do czerwoności i na ekipę trzeba czekać już nawet rok, zwłaszcza w dużych miastach. Jeśli więc klient znajdzie ludzi, którzy robią "na lewo" i chcą dużą zaliczkę, to nierzadko decyduje się na takie warunki. Bo nie chce czekać kilkunastu miesięcy na rozpoczęcie budowy. Można to podejście jakoś rozumieć, ale efektem często są właśnie takie kłopoty - opowiada nam osoba z branży budowlanej.

- Popyt na budowlańców jest już taki, że ci zachowują się często jak gwiazdy rocka. Raz okazałem na rozmowie jednemu z nich swoje zniecierpliwienie. "Nie będzie pan mi tu prychać" - odpowiedział, i odwrócił się na pięcie - opowiada nam pan Michał spod Warszawy.

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(590)
WYRÓŻNIONE
LENNO RZYMU
3 lata temu
W cywilizowanych krajach za porzucenie zleconej pracy z błahych powodów jest sroga pieniężna kara.
qbek
3 lata temu
Jakoś nie widzę tutaj postów dotyczących drugiej strony medalu, a mianowicie inwestorów. Nader często wrednych, nieuczciwych, wymagających istnie pałacowej jakości za cenę zwykłej tanc budy a na sam koniec niewypłacalnych lub doszukujących się najmniejszego mankamentu by tylko zbić cenę. Zostawiających sobie kilka tysięcy w rozliczenie, żeby niby poprawić kilka rzeczy co się przeradza w niekończącą się liczbę wyssanych z palca poprawek by w końcu budowlaniec machnął ręką by tylko się uwolnić od inwestora a inwestorowi tylko o to chodziło bo te zaoszczędzone tysie zostaną na "kafelki". Ja tu z doświadczenia raczej dostrzegam zupełnie inny świat niż ten przedstawiony w artykule. Statystycznie na 10 inwestorów z 3 nie ma żadnych problemów. Oczywiście nie bronię tuta oszustów czy partaczy. Ale jeżeli jakiś etap budowy zrobiony a inwestor robi się mocno "problemowy" to się bierze kasę za wykonany etap i nara. Nikt nie ma zamiaru się później z takim typem naciągać.
doświadczony
3 lata temu
Polecam popracować sobie w tej branży choć przez pól roku, a szybko zmienicie zdanie o zaliczkach. Ktoś kto nigdy nie pracował w usługach i nie musiał się użerać z klientem nigdy tego nie zrozumie. Czepianie się o cenę materiałów (bo w jakimś sklepie jest o 1zł tańszy) to norma, narzekanie na cenę usługi (bo sąsiadowi remont robił Zenek i malował po 3zł/m2, a nie po 12zł/m2) to też standard, zmiana projektu w trakcie trwania remontu przez co czas jego trwania się wydłuża i podnosi cenę, dorzucanie dodatkowych usług które klient myśli że zostaną wykonane za darmo, mylenie gładzi z równaniem ścian, stanie nad głową, patrzenie na ręce i pouczanie jak daną rzecz należy wykonać bo klient obejrzał jakiś film na youtube i już stał się fachowcem, itp, itd... nie zawsze bierze się zaliczki, ale czasami trzeba zwłaszcza gdy samemu trzeba kupić materiał i gdy ma się wątpliwości co do klienta, a umowa choćby najprostsza to podstawa.
NAJNOWSZE KOMENTARZE (590)
Firma
11 miesięcy temu
Która z góry bierze zaliczkę jest niewiarygodna.Ja przyjeżdżam na budowę że swoim materiałem i dopiero po rozpoczęciu proszę o zaliczkę oczywiście jakość materialu wcześniej uzgodniona.Nie ogłaszam się roboty mam na osiem miesięcy z góry.Nie jestem najtańszy ale i nie nadroższy wszystko zależy od stopnia trudności.
Tr-
3 lata temu
niestety polskie złote raczki siedza w innych krajach ,a w polsce niestety zostało co nieco wybujałych pseudo fantazji o swoim EGO. Żadajcie faktur z zapłata po zakończeniu robót oczywiście z zapisem w niej.Po dokonaniu odbioru
Kamil Fabryka...
3 lata temu
Dopóki będziecie brać na czarno ekipy "wujka zenka" te sytuacje będą się powtarzać. Prowadzę firma płacę zus, podatki daje 5 letnie gwarancje. Żygać mi się chce od konkurencji na kursie. Sami tych partaczy utrzymujecie przez skomstwo i naiwność.
aBC
3 lata temu
ja proopnuje zrobić ranking takich 'wspaniałych' firm i publicznie pisać parwde o ich. Kiedyś ten boom sie skończy, ale smród będzie sie jeszce długo ciągnął.
Janina
3 lata temu
Do mnie zawitał szef firmy , pokazał zdjęcia "swoich" prac , położył 70 m2 kostki, wziął pieniądze,, zostawił nadgryziona fakturę,a ja mam zapadający chodnik,krzywe obrzeża i kostkę w planach _firma widmo
...
Następna strona