Media obiegła informacja, że w jednej z rzeszowskich podstawówek zajęcia dla uczniów klas 4-8 odbywają się w szkole. Padły sugestie, że dyrektorka otworzyła szkołę dla uczniów mimo zakazu. W rozmowie z money.pl Anna Czyrek, dyrektor Społecznej Szkoły Podstawowej nr 1 w Rzeszowie tłumaczy, że zajęcia prowadzi na wniosek rodziców, i ma taki obowiązek.
- Nie otworzyłam szkoły dla wszystkich dzieci. Dałam tylko taką możliwość tym uczniom, których rodzice napisali wniosek o zrealizowanie zajęć w szkole, ze względu na brak możliwości realizacji nauki w trybie zdalnym – wyjaśnia.
Jak dodaje, obowiązek ten wynika z rządowego rozporządzenia.
Społeczna Szkoła Podstawowa nr 1 w Rzeszowie to niepubliczna placówka, więc nie podlega pod samorząd. Jest prowadzona przez stowarzyszenie. Łącznie uczy się w niej 83 dzieci, z czego 53 w klasach 4-8.
- Na wszystkie klasy 4-8 to jest około 20 uczniów, czyli niemal połowa rodziców zdecydowała się na zajęcia w szkole. Ja mam obowiązek zorganizować im te zajęcia – mówi nam dyrektorka placówki.
Jak podkreśla, nauczyciel prowadzi zajęcia z klasy, w klasie jest dwójka czy trójka dzieci, a reszta dzieci łączy się zdalnie. - To nie są zawrotne liczby. Jesteśmy małą szkołą, klasy liczą do 12 osób, niektóre są 8-osobowe, a jest nawet klasa 6-osobowa - dodaje.
- Miałam już kontrolę z kuratorium rzeszowskiego, protokołu jeszcze nie otrzymałam. Co do wizyty sanepidu czy policji, jeszcze ich nie było, ale sprawa jest głośna, więc wszystkiego się już spodziewam - mówi Anna Czyrek.
Stanowisko dotyczące takich przypadków zajęła małopolska kurator oświaty Barbara Nowak. Wydała oświadczenie, w którym przekonuje, że dyrektorzy, którzy umożliwiają dzieciom naukę w szkole, realizują obowiązek wynikający z rozporządzenia ministra edukacji.
Na to stanowisko i przepisy powołuje się także Anna Czyrek z rzeszowskiej podstawówki. Jak podkreśla, w myśl tych przepisów wszędzie tam, gdzie rodzice zgłoszą dyrektorowi, że dziecko nie ma warunków do nauki zdalnej, to dyrektor ma obowiązek umożliwić naukę na terenie szkoły.
- Umożliwia naukę, co nie oznacza, że sadza ucznia przy komputerze i pozostawia bez opieki. Dyrektor bierze odpowiedzialność za dziecko od momentu, gdy to przekroczy próg szkoły. Pedagog musi wziąć za nie odpowiedzialność, dlatego prowadzi lekcje w sposób hybrydowy – dla uczniów w klasie oraz tych, którzy łączą się przez internet - wyjaśnia dyrektorka.
Jak przekonuje, wszystko odbywa się w reżimie sanitarnym. W każdym pomieszczeniu są płyny do dezynfekcji, a dzieci wiedzą, że mają z nich korzystać, w częściach wspólnych chodzą w maseczkach. Z kolei nauczyciele prowadzą zajęcia w maseczkach lub przyłbicach. Dyrektorka zapewnia, że placówka przestrzega wszystkich obowiązujących zaleceń.
Uczniowie czekają na powrót do szkół. Zgodnie z ostatnią decyzją rządu, do nauki stacjonarnej powrócili wszyscy uczniowie klas 1-3 podstawówki. Kiedy szkoły zostaną w pełni odmrożone? Tego nie wciąż nie wiadomo.