W wywiadzie udzielonym brytyjskiemu portalowi theguardian.com, wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej Frans Timmermans powiedział, że populistyczne rządy boją się gospodarki niskoemisyjnej, gdyż boją się reakcji ludzi narażonych na utratę pracy. Tymczasem są oni napędzani interesami przemysłu kopalnianego.
"Musimy przekształcić naszą gospodarkę. Korzyści z tego są ogromne, ale jest to również ogromne wyzwanie. Jeśli tego nie naprawimy, nasze dzieci będą toczyć wojny o wodę i żywność. Nie mam co do tego wątpliwości" – ostrzegł.
Według unijnego technokraty, przeciwdziałanie zmianom klimatycznym będzie wielokrotnie tańsze niż pokrycie szkód, jakie powoduje globalne ocieplenie.
Koszty społeczne - najpilniejsza kwestia
Jak przyznaje polityk, odejście od paliw kopalnych będzie oznaczało koniec niektórych tradycyjnych zawodów, takich jak górnictwo. Koszt tych zmian poniosą niektóre grupy społeczne, chyba że wkroczą w to politycy.
"Ci z nas, którzy rozumieją, że musimy działać szybko, powinni uczynić kwestię społeczną kluczową w tym wszystkim. Wzywam wszystkich działaczy ruchu klimatycznego, aby przyłączyli się do mnie i skupili się na kwestii społecznej" - zaapelował.
Frans Timmermans, cytowany przez theguardian.com, nie ukrywa, że dla niektórych grup społecznych przejście na gospodarkę niskoemisyjną oznacza konieczność szukania nowej pracy i zmianę stylu życia.
"Nie prosimy ludzi, aby wracali do sytuacji z lat 30. XX wieku. Nie prosimy ich, aby mieszkali w jaskiniach i przeżuwali trawę. Potrzeba być może jednego lub dwóch kroków wstecz, aby móc potem przeskoczyć znacznie dalej w przyszłość" – ocenił.
Ostrzeżenia Timmermansa odzwierciedlają rosnące zaniepokojenie ekspertów klimatycznych. Politykom nie udało się bowiem pokazać ludziom korzyści płynących ze społeczeństwa niskoemisyjnego, które obejmują czystsze powietrze i wodę, łatwiejsze do zamieszkania miasta oraz wyższy poziom zdrowia i dobrostanu.
Politycy, jak np. Donald Trump oraz Republikanie w USA, przedstawili walkę z załamaniem klimatu jako koszt, straszyli ludzi utratą pracy.
Timmermans wskazał też na Polskę, która jest silnie uzależniona od węgla.
"Mają bardzo wysoki poziom inżynierii. Są wykształceni. Jest tam [w gospodarce niskoemisyjnej] ogromny potencjał dla kraju takiego jak Polska. A w węglu po prostu nie ma przyszłości. Im dłużej przeciągasz [zmianę], tym będzie to bardziej bolesne i kosztowne" – zaznaczył.
Plany są, brakuje pieniędzy
Timmermans pełni kluczową funkcję w UE kierując zielonym ładem, mającym na celu przekształcenie gospodarki europejskiej w gospodarkę niskoemisyjną.
UE ustanowiła własny cel klimatyczny, jakim jest ograniczenie emisji CO2 w 2030 r. o co najmniej 55 proc. w porównaniu z poziomami z 1990 r.
Timmermans powiedział, że realizacja tego celu jest możliwa, ale wymaga większego doinwestowania. Zwrócił się o państw UE o przekazanie większej ilości pieniędzy na finansowanie klimatu i pomoc krajom biedniejszym w ograniczaniu emisji gazów cieplarnianych.