- Ukraińscy żołnierze cały czas odnawiają, poprawiają i doposażają okopy, w których się znajdują. Żołnierze, podczas rozmowy ze mną, podkreślali, że zagrożenie ze strony Białorusi wciąż istnieje - relacjonuje fotoreporter PAP Leszek Szymański, obserwujący na miejscu pracę żołnierzy, którzy walczyli na Donbasie z Wagnerowcami.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Teraz na Wołyniu patrolują granicę z Białorusią, gdzie zbudowali linie obrony w postaci okopów i pól minowych.
- Ważne, aby zrozumieć, że istnieją różne jednostki wagnerowców. Są jednostki, które zajmują się szkoleniem i składają się z instruktorów, którzy przeszli przez żar wojny. Ale są też jednostki, w których bojownicy składają się z byłych więźniów, a ich poziom wyszkolenia i zdolności bojowych jest znacznie niższy - powiedział Szymańskiemu starszy sierżant Oleg Parczewski.
Parczewski dodał, że podczas walki żołnierze nie wiedzą z kim mają do czynienia. - To nie szachy, gdy możesz zobaczyć przeciwnika. Jest on przed tobą ukryty, zakamuflowany. Dopiero po zakończeniu starcia dowiadujesz się, z kim walczyłeś i dopiero wtedy możesz ocenić konsekwencje - stwierdził.
Zdaniem oficera prasowego 111 Brygady Obrony Terytorialnej Jarosława Bajda "wróg dąży do rozproszenia ukraińskich wojsk". - Chce odciągnąć jednostki z Donbasu i innych obszarów. To jest jeden z ich celów - stwierdził Bajda.
"Przekroczyli granicę w życiu osobistym"
Jak zauważył dowódca plutonu zwiadowczego Mykoła Snitko, wagnerowcy różnią się wyglądem. - Mają inne mundury, ciągle się wspinają, czołgają, idą naprzód. Nie mają zwykłego kamuflażu rosyjskiego "Ratnik", ale mają więcej czerni w mundurach. Charakteryzują się również innym sposobem walki - wyjaśnił.
Dodał, że "są to ludzie, którzy przekroczyli pewną granicę w życiu osobistym". - Nie mają nic do stracenia. Przyszli walczyć o coś, czego my do końca nie rozumiemy. O pieniądze i skrócenie kary więzienia. Ważne jest dla nich, aby otrzymywali wynagrodzenie - podsumował Snitko.
Według szacunków ukraińskich na terytorium Białorusi przemieszczono łącznie 6,4 tys. najemników z rosyjskiej Grupy Wagnera - poinformował Andrij Czerniak z ukraińskiego wywiadu wojskowego (HUR). Wagnerowcy szkolą Białorusinów na miejscowych poligonach - dodał.