Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
oprac. KKG
|

Ujawnia prawdę o wagnerowcach. "Nie mają nic do stracenia"

Podziel się:

- Wagnerowcy nie mają nic do stracenia. Przyszli walczyć dla pieniędzy i skrócenia kary więzienia, różnią się też wyglądem i mają inne mundury - mówi dowódca ukraińskiego plutonu zwiadowczego Mykoła Snitko.

Ujawnia prawdę o wagnerowcach. "Nie mają nic do stracenia"
Wagnerowcy nie mają nic do stracenia. Przyszli walczyć dla pieniędzy i skrócenia kary więzienia - mówi dowódca ukraińskiego plutonu (East News, Prigozhin Press Service/SIPA)

- Ukraińscy żołnierze cały czas odnawiają, poprawiają i doposażają okopy, w których się znajdują. Żołnierze, podczas rozmowy ze mną, podkreślali, że zagrożenie ze strony Białorusi wciąż istnieje - relacjonuje fotoreporter PAP Leszek Szymański, obserwujący na miejscu pracę żołnierzy, którzy walczyli na Donbasie z Wagnerowcami.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: "Tworzymy miasta". Deweloper o kluczu do dobrze zaprojektowanego osiedla

Teraz na Wołyniu patrolują granicę z Białorusią, gdzie zbudowali linie obrony w postaci okopów i pól minowych.

- Ważne, aby zrozumieć, że istnieją różne jednostki wagnerowców. Są jednostki, które zajmują się szkoleniem i składają się z instruktorów, którzy przeszli przez żar wojny. Ale są też jednostki, w których bojownicy składają się z byłych więźniów, a ich poziom wyszkolenia i zdolności bojowych jest znacznie niższy - powiedział Szymańskiemu starszy sierżant Oleg Parczewski.

Parczewski dodał, że podczas walki żołnierze nie wiedzą z kim mają do czynienia. - To nie szachy, gdy możesz zobaczyć przeciwnika. Jest on przed tobą ukryty, zakamuflowany. Dopiero po zakończeniu starcia dowiadujesz się, z kim walczyłeś i dopiero wtedy możesz ocenić konsekwencje - stwierdził.

Zdaniem oficera prasowego 111 Brygady Obrony Terytorialnej Jarosława Bajda "wróg dąży do rozproszenia ukraińskich wojsk". - Chce odciągnąć jednostki z Donbasu i innych obszarów. To jest jeden z ich celów - stwierdził Bajda.

"Przekroczyli granicę w życiu osobistym"

Jak zauważył dowódca plutonu zwiadowczego Mykoła Snitko, wagnerowcy różnią się wyglądem. - Mają inne mundury, ciągle się wspinają, czołgają, idą naprzód. Nie mają zwykłego kamuflażu rosyjskiego "Ratnik", ale mają więcej czerni w mundurach. Charakteryzują się również innym sposobem walki - wyjaśnił.

Dodał, że "są to ludzie, którzy przekroczyli pewną granicę w życiu osobistym". - Nie mają nic do stracenia. Przyszli walczyć o coś, czego my do końca nie rozumiemy. O pieniądze i skrócenie kary więzienia. Ważne jest dla nich, aby otrzymywali wynagrodzenie - podsumował Snitko.

Według szacunków ukraińskich na terytorium Białorusi przemieszczono łącznie 6,4 tys. najemników z rosyjskiej Grupy Wagnera - poinformował Andrij Czerniak z ukraińskiego wywiadu wojskowego (HUR). Wagnerowcy szkolą Białorusinów na miejscowych poligonach - dodał.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP