Podczas "Campusu Polska Przyszłości" w Olsztynie, posłowie Koalicji Obywatelskiej Dariusz Joński i Michał Szczerba ogłosili, że ujawniają "diaboliczny plan" i "ostatni skok PiS-u", czyli zamknięcie Lotniska Chopina i sprzedaż tych terenów. Sęk w tym, że o takim planie politycy PiS mówili jednak już wcześniej, jeszcze w latach 2016 i 2017, czyli niedługo po objęciu rządów.
Bo wtedy zapadła decyzja o budowie Centralnego Portu Komunikacyjnego, który ma zastąpić Lotnisko Chopina i przejąć od niego rolę hubu Polskich Linii Lotniczych LOT. Już wtedy mówiono, że będzie to oznaczać zamknięcie stołecznego Okęcia. To zaś uwolni kilkaset hektarów niezwykle atrakcyjnych i cennych gruntów.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Przypomnijmy, że dyskusja o przyszłości Lotniska Chopina na nowo rozgorzała w lipcu po publikacji projektu "Polityki rozwoju lotnictwa cywilnego w Polsce do 2030 r." To w niej zapisano wyraźnie, że rząd doszedł do porozumienia w sprawie przyszłości Lotniska Chopina - otwarcie CPK musi oznaczać zamknięcie stołecznego portu dla ruchu cywilnego.
W praktyce to likwidacja pasażerskiego Lotniska Chopina z chwilą otwarcia CPK. Dyskusyjna cały czas pozostawała kwestia, czy na Okęciu pozostanie na przykład port wojskowy. Ustalenia posłów KO wskazują, że i ta kwestia miałaby zostać rozstrzygnięta. A to oznacza, że w miejscu największego dziś portu lotniczego w kraju, obsługującego 18 mln pasażerów rocznie, pozostałoby około 600 ha nieużytków.
Przyszłość Lotniska Chopina jest przesądzona. Co z gruntami?
Bo jeśli plany budowy Centralnego Portu Komunikacyjnego zostaną utrzymane w mocy, oznacza to, że Lotnisko Chopina i tak przestałoby funkcjonować w takiej postaci, jaką znamy. Politycy PiS firmujący projekt nowego portu, że utrzymanie przy życiu Lotniska Chopina to przepis na pusty Centralny Port Komunikacyjny.
Mówili o tym już kilka lat temu także przedstawiciele zarządzających Lotniskiem Chopina państwowych Portów Lotniczych. To one są posiadaczem tytułu prawnego do gruntów pod stołecznym portem.
Lotnisko w takiej formie jak dziś przestanie działać. Przemawiają za tym względy pragmatyczne – jeżeli miałoby istnieć dalej, żadna z latających tutaj linii lotniczych nie przeniesie się do Baranowa. Tutaj ma już wypracowaną pozycję i jest oczywiste, że nie zechce się przenieść, jeśli będzie miało wybór między CPK a Chopinem - mówił Piotr Rudzki z PPL w 2017 r.
Ujawnione podczas "Campus Polska Przyszłości" w Olsztynie przez polityków KO dokumenty potwierdzają, że PiS bierze pod uwagę to, co mówi od sześciu lat. Czyli po zamknięciu Lotniska Chopina, przeznaczenie jego gruntów na inny cel.
- Warszawa zasługuje na lepsze zagospodarowanie tych terenów. Zamiast betonowej pustyni na unikalną szansę na rozwój stolicy. Ale nie do mnie będzie należała ta decyzja - mówił w 2020 r. Mikołaj Wild, prezes spółki Centralny Port Komunikacyjny.
I już wtedy nie było to nic nowego. Bo trzy lata wcześniej, jeszcze jako poprzednik Marcina Horały na stanowisku pełnomocnika rządu ds. budowy CPK, Wild mówił, że "pewne jest, że cywilny ruch lotniczy zostanie przeniesiony do portu Solidarność, niewykluczone, że nadal będzie tam działał port wojskowy". Jednak i to - ze względu na znaczne ograniczenie skali działalności i potrzebną przestrzeń - sprawiłoby, że "i tak zostaną uwolnione duże tereny".
Możemy myśleć o zabudowie mieszkaniowej. Możemy rozważać budowę innych budynków użyteczności publicznej. Jedno jest pewne: mamy możliwość zaplanowania 660 ha położonych niemal w środku miasta i stworzenia nowej architektonicznej jakości o znaczeniu wykraczającym poza samą Warszawę - zapowiadał w wywiadzie dla "Dziennika Gazety Prawnej" w 2017 r.
Dodawał też, że brana jest pod uwagę również "dzielnica rządowa", do której można by przenieść niektóre ministerstwa i instytucje publiczne. Jeszcze wcześniej, bo w 2016 r. ówczesny prezes LOT-u Rafał Milczarski, na Forum Ekonomicznym też opowiedział się za "przeznaczeniem tych terenów pod inwestycję".
Co ujawnili politycy KO w sprawie Lotniska Chopina?
Politycy PiS podjęli też decyzję o tym, że zamiast utrzymywać dwa podmioty zarządzające lotniskami, skonsolidują Polskie Porty Lotnicze (PPL) i Centralny Port Komunikacyjny. Ta pierwsza spółka z formy prawnej przedsiębiorstwa państwowego stała się spółką akcyjną i w takiej postaci weszła do grupy CPK. Wniosła do niej też posiadane grunty i udziały w lotniskach regionalnych.
Zatem to CPK w przyszłości najpewniej będzie się zajmować ewentualną sprzedażą gruntów po Lotnisku Chopina w Warszawie.
Czego dowiadujemy się z ujawnionych przez posłów KO dokumentów? Choćby tego, że już kilka lat temu wartość gruntów zajmowanych dziś przez Lotnisko Chopina szacowano na 5 mld zł. - Te nieruchomości mogą być warte w tej chwili ponad 10 mld zł - mówił poseł Michał Szczerba podczas konferencji prasowej.
Posłowie już dziś pytają też, kto będzie pośredniczył w transakcjach sprzedaży gruntów i w czyje ręce trafią. Z perspektywy troski o transparentność i rynkowe zasady ewentualnego procesu sprzedaży tak atrakcyjnych gruntów w Warszawie, są to pytania jak najbardziej zasadne.
Bo - jak mówili Joński i Szczerba - podczas kontroli poselskiej, pytając o przyszłość gruntów Lotniska Chopina, "za każdym razem słyszeli, że jest to objęte tajemnicą przedsiębiorstwa spółki CPK, tajemnicą negocjacji, tajemnicą handlową".
Wiceminister Horała: nie ma planu sprzedaży gruntów
Na Twitterze do ustaleń posłów Koalicji Obywatelskiej odniósł się Marcin Horała, pełnomocnik rządu ds. CPK. Napisał m.in. że "nie ma żadnych planów sprzedaży gruntów pod Lotniskiem Chopina", ani "żadnej decyzji o likwidacji Lotniska Chopina".
Jak już pisaliśmy w money.pl, formalnej decyzji o likwidacji Lotniska Chopina rzeczywiście nie ma. Rząd PiS wyznaczył jednak jeden kierunek: jeśli CPK, to nie Chopin. A to oznacza, że coś z gruntami po stołecznym porcie trzeba będzie zrobić.
Marcin Walków, dziennikarz i wydawca money.pl