Rosja blokuje ukraińskie porty na Morzu Czarnym, przez co kraj ten nie może wyeksportować swoich zbóż. To spory cios dla świata, gdyż Ukraina nieprzypadkowo nazywana jest "spichlerzem świata". Międzynarodowa Rada ds. Zboża (IGC) wskazała, że w sezonie 2020/21 (od lipca 2020 roku do czerwca 2021 roku) była ona czwartym co do wielkości eksporterem kukurydzy na świecie i szóstym eksporterem pszenicy.
Ukraina posiada wystarczające zapasy zboża, by zaspokoić wewnętrzny i światowy popyt co najmniej do końca 2022 roku, a także w 2023 roku, ale w tym celu muszą być zatrzymane wszystkie działania bojowe na Morzu Czarnym - powiedział Ołeh Ustenko, cytowany przez biuro prezydenta.
"Rosja planowała wywołać kryzys żywnościowy"
Doradca Wołodymyra Zełenskiego podkreśla, że wojska rosyjskie ostrzeliwują statki pojawiające się na Morzu Czarnym. Wskazuje, że gdyby Rosjanie zdecydowali się na wstrzymanie działań wojennych, to Ukraina mogłaby natychmiast rozpocząć eksport zbóż, gdyż ma dostęp do głównych portów.
Dalsza część artykułu znajduje się pod materiałem wideo
Uważam, że jedyny sposób dostarczenia zboża na światowe rynki, to zatrzymanie wojny albo przynajmniej zatrzymanie wszystkich działań bojowych na Morzu Czarnym - powiedział Ołeh Ustenko w rozmowie z amerykańskim "Newsweekiem".
Doradca prezydenta zarzuca Rosji, że ta od początku agresji planowała blokadę ukraińskich portów i w następstwie wywołać światowy kryzys żywnościowy. W ten sposób Moskwa może jak najsilniej naciskać na Zachód. - Rosja chciała wykorzystywać żywność jako broń - stwierdził.
Eksport przed wojną działał
Biuro prezydenta zaznacza, że przed rozpoczęciem działań wojennych Ukraina co miesiąc eksportowała przez Morze Czarne ponad 6 mln ton zboża. Obecnie jednak jest zmuszona robić to szlakami lądowymi - głównie za sprawą kolei i transportu drogowego - które mają znacznie niższą przepustowość.
Efekty widać w danych o eksporcie. W kwietniu koleją Ukrainie udało się wywieźć 617 tys. ton zboża.