Agencja Reutera oszacowała, że z powodu ukraińskich ataków na siedem rafinerii w Rosji straciło zdolność rafinowania 4,6 mln ton ropy naftowej. Stanowi to 7 proc. całej produkcji. Ukraińcy od początku doprowadzają do poważnych uszkodzeń infrastruktury, stosując drony.
W nocy z piątku na sobotę Ukraina uderzyła w rafinerię w Nowokujbyszewsku w obwodzie samarskim. Reuters podaje, powołując się na swoje źródła, że straciła w ten sposób połowę swoich mocy produkcyjnych.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
USA strofują Rosję
Agencja przypomina też o ruchu Kremla, o którym informował też money.pl. Chodzi o to, że rosyjskie władze od marca wprowadziły półroczny zakaz eksportu benzyny, aby ceny na rynku wewnętrznych nie rosły. Zwłaszcza że zbliża się okres wiosenno-letni, gdy popyt na paliwa jest większy.
"Zdolność Rosji do rafinowania ropy została zapewne czasowo ograniczona wskutek licznych ataków ukraińskich dronów na rafinerie na terenie Rosji. Zakaz eksportu złagodzi presję po stronie podaży i umożliwi Rosji dokonanie napraw rafinerii. Naprawy prawdopodobnie potrwają dłużej niż normalnie, ponieważ zachodnie sankcje uniemożliwiają import niektórych niezbędnych komponentów" - ocenił wówczas brytyjski resort obrony.
O tym, że Ukraińcy dokonują skutecznych ataków, świadczy też reakcja Waszyngtonu. USA w obawie przed odwetem "zakazały" Ukrainie ataków na rosyjską infrastrukturę paliwową - napisał "Financial Times". Kijów odpowiedział, że robi, co może, aby walczyć z agresorem.
- USA obawiają się, że wprowadzony niedawno przez Rosję zakaz eksportu paliw wyprodukowanych w rosyjskich rafineriach może doprowadzić do zwyżki cen. A kwestia cen w okresie przedwyborczym jest w Stanach Zjednoczonych niezwykle drażliwa - wyjaśniał w rozmowie z money.pl Łukasz Maślanka, analityk Ośrodka Studiów Wschodnich.