Sytuacja na froncie poprawia się i nigdzie nie jest to bardziej widoczne niż w Czasiw Jarze, przemysłowym mieście na zachód od Doniecka we wschodniej Ukrainie, które jest głównym celem rosyjskiej ofensywy w regionie.
Ukraina skutecznie odpiera ataki
W pierwszych dniach rosyjskich ataków na miasto jednostki pancerne stale posuwały się na północ i południe, a piechota zdobywała coraz to nowe tereny. Słaba wówczas ukraińska obrona zdawała się przegrywać wyścig o Czasiw Jar. Teraz jednak, po nagłej zmianie sytuacji, magazyny amunicji ukraińskich obrońców są pełne i sieją spustoszenie w rosyjskich grupach szturmowych - pisze "Forbes".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Magazyn podaje przykład piątkowej próby skierowania do Czasiw Jaru grupy 20 rosyjskich pojazdów opancerzonych, która jeszcze kilka tygodni temu nie miałaby większych problemów z dostaniem się do celu. "Kiedy konwój wjechał we fragment otwartej przestrzeni, natychmiast został ostrzelany na całej długości przez ciężką amunicję i ukraińskie drony. Nieliczni Rosjanie, którzy przebili się do zabudowań miasta, nie przetrwali w nich długo" - relacjonuje "Forbes".
Oddziały w Czasiw Jarze nie są jedynymi, które czerpią korzyści z napływu amunicji. "Po raz pierwszy w czasie wojny żadna z brygad nie narzekała, że nie ma pocisków artyleryjskich" - oświadczył w czwartek prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski.
"Chociaż prezydent Zełenski może nieco przeceniać ilość amunicji, oczywiste jest, że kiedy Rosjanie zaatakowali w piątek Czasiw Jar, Ukraińcy mieli wystarczającą siłę ognia, aby ich powstrzymać" - podsumowuje "Forbes"