Inwazja rosyjska zadała bezprecedensowy cios ukraińskiej gospodarce. Wicepremier i minister gospodarki Ukrainy Julia Swyrydenko poinformowała na początku stycznia, że w ubiegłym roku gospodarka jej kraju skurczyła się o blisko jedną trzecią, osiągając wartość ok. 130 mld dol. Na razie jest to wstępny szacunek.
"Gospodarka niemal stanęła"
Wynik, co ciekawe, jest lepszy od oczekiwań. Prognozy m.in. Banku Światowego zakładały 35-proc. spadek PKB.
- Spodziewałem się spadku PKB na poziomie 40 proc. To dlatego, że w listopadzie i grudniu doszło do wielu ataków na ukraińską infrastrukturę krytyczną, co spowodowało przerwy w dostawie prądu. Gospodarka niemal stanęła. Olbrzymia liczba przedsiębiorstw nie mogła funkcjonować, a spora część musiała ograniczyć działalność - mówi money.pl Serhii Druchyn, analityk Polskiego Instytutu Ekonomicznego (PIE).
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ukraina wyceniła dotychczasowe straty wojenne na 136 mld dol. Większość szkód spowodowanych przez rosyjskie rakiety i artylerię dotyczy domów (52,5 mld dol.). Pociski celowały także w drogi, mosty, linie elektryczne i elektrownie (35,6 mld dol.). Niechlubne podium zamykają szkody środowiskowe (14 mld dol.).
Zgodnie z prognozami Narodowego Bank Ukrainy (NBU) w pierwszym kwartale 2023 r. PKB wprawdzie spadnie o 19 proc. w stosunku do analogicznego okresu rok wcześniej, ale już w kolejnym kwartale wzrośnie o 11,7 proc. W całym 2023 r. gospodarka ma urosnąć o 0,3 proc. Zdaniem eksperta PIE jest to możliwe nawet w stanie wojny. Serhii Druchyn zaznacza jednak, że nie będzie to przejaw dobrej sytuacji gospodarczej, lecz efekt niskiej bazy.
Takiego bezrobocia nie było nawet po rozpadzie Związku Radzieckiego
Skutkiem wojny jest rekordowo wysokie bezrobocie w Ukrainie. Na koniec 2022 r. wyniosło ono 29,9 proc. Takiego odczytu nie było w tym kraju od momentu odzyskania niepodległości w 1991 r. W tym roku NBU spodziewa się bezrobocia na poziomie 22,6 proc.
- W dużej mierze to skutek spadku popytu krajowego oraz ostrego hamowania w przemyśle, który zlokalizowany jest głównie we wschodnich obwodach, okupowanych przez Rosjan. Ponadto, jak już wspominałem, firmy w całym kraju musiały ograniczyć lub zawiesić działalność z powodu ataków na infrastrukturę krytyczną - wyjaśnia Druchyn.
Wojna pochłonie aż 90 proc. tegorocznego budżetu, który wynosi 1,3 bln hrywien. Potrzeby są jednak znacznie większe. Szacowane przez ukraiński rząd wydatki wojskowe sięgną ok. 2 bln hrywien. Różnicę - jak sądzi Druchyn - zapewne pokryje Zachód.
Kto wspiera finansowo Ukrainę
W ubiegłym roku Ukraina polegała na zagranicznych i lokalnych źródłach finansowania budżetu. Główne wsparcie krajowe pochodziło z banku centralnego i obligacji wojennych emitowanych przez Ministerstwo Finansów Ukrainy.
Kluczową rolę w finansowaniu budżetu kraju w pierwszych miesiącach wojny odegrał bank centralny. W styczniu tego roku ograniczył jednak skup obligacji do zera. Rząd ma nadzieję, że dalsze wsparcie ze strony władz monetarnych nie będzie konieczne.
Ukraina ma poważny problem, bo inwestorzy nie chcą już kupować jej obligacji skarbowych. Dlatego dług publiczny finansuje NBU, czego zasadniczo nie powinno się robić, ale czasy są wyjątkowe - tłumaczy w rozmowie z money.pl Druchyn
- Na szczęście Ukraina otrzymuje od Zachodu pomoc nie tylko wojskową, ale też finansową. Część tej pomocy uwzględniono w statystyce długu publicznego (sięga 134,7 proc. wartości ubiegłorocznego PKB - przyp. red.), bo są to pożyczki, które prędzej czy później trzeba będzie spłacić - dodaje ekspert.
Ukrainę najmocniej wsparły Stany Zjednoczone, Unia Europejska oraz Międzynarodowy Fundusz Walutowy. Według danych zebranych przez Bloomberga od wybuchu wojny do końca 2022 r. budżet Ukrainy zasilono 51,3 mld dol. z obligacji, pożyczek i dotacji.
Jeśli chodzi natomiast o pomoc wojskową, to największe wsparcie jak dotąd Ukraina otrzymała od USA (według Bloomberga warte jest ono 29,3 mld dol.). Z kolei największymi europejskimi darczyńcami okazali się: Wielka Brytania (2,8 mld dol.), Niemcy (2,8 mld dol.) oraz Polska (2,4 mld dol.).
W Rosji gospodarczo dzieje się lepiej niż się spodziewano, ale długo to nie potrwa
Teraz przyjrzyjmy się gospodarce najeźdźcy. Według rosyjskiego urzędu statystycznego PKB Rosji za 2022 r. skurczyło się o 2,1 proc., choć przed inwazją prognozowano 3-proc. wzrost. Warto dodać, że zaraz po wypowiedzeniu wojny Ukrainie mowa była o dwucyfrowym spadku PKB, ale to się nie ziściło. Pomogły dochody z eksportu ropy w 2022 r., które stanowiły spory udział w budżecie.
Kluczowy dla rosyjskiej gospodarki sektor naftowy objęto pierwszym pakietem sankcji dopiero w grudniu 2022 r., a drugim pakietem - w lutym tego roku. Rosji udało się przekierować znaczną część tych dostaw na nowe rynki azjatyckie, w tym do Chin czy Indii. Jednak rosnące ryzyko współpracy z Rosją, zwiększone koszty logistyki i operacji finansowych, wymusiły ograniczenie marży rosyjskich koncernów i spadek cen surowca - zwraca uwagę w rozmowie z money.pl Iwona Wiśniewska, analityczka Ośrodka Studiów Wschodnich (OSW).
O tym, że nie udało się w całości przekierować dostaw surowców na nowe rynki, świadczy zapowiedź rosyjskiego resortu energetyki dotycząca redukcji wydobycia ropy o 500 tys. baryłek dziennie, począwszy od marca tego roku.
Według ekspertki OSW gospodarka rosyjska jest mocno zdestabilizowana po ciosach sankcyjnych. Wciąż przystosowuje się do nowych warunków gospodarczych, a każdy sektor robi to na swój sposób.
- Na przykład embargo na rosyjski węgiel przez Unię Europejską spowodowało spadek eksportu o 12 proc. rok do roku. Produkcja sektora wzrosła, ale zaspakajała rosnące potrzeby rynku wewnętrznego. A to dlatego, że w wyniku suszy poziom wód w rzekach syberyjskich spadł, w związku z czym elektrownie wodne produkowały mniej energii, dlatego trzeba było zwiększyć produkcję energii w elektrowniach węglowych - mówi money.pl Wiśniewska.
Czuły punkt Kremla
Według rządowych danych na koniec listopada 2022 r. (nie ma bardziej aktualnych) nadwyżka budżetowa wyniosła ponad 1,6 bln rubli. Jeśli jednak wyłączymy z tej kwoty dochody z tytułu sprzedaży ropy i gazu, to robi się deficyt w wysokości 9 bln rubli.
Wygląda na to, że w grudniu nastąpił nagły zwrot. Minister finansów Anton Siłuanow zapowiedział niedawno, że Rosja zanotowała deficyt budżetowy w wysokości 3,3 bln rubli, co stanowi 2,3 proc. PKB. Jeszcze we wrześniu Władimir Putin twierdził, że Rosja będzie miała na koniec roku ok. 500 mld rubli nadwyżki budżetowej.
Zgodnie z zapowiedziami Kremla w tym roku deficyt ma wynieść tyle samo. Może okazać się jednak znacznie wyższy. Dlaczego?
W styczniu rosyjskie wydatki były o 60 proc. wyższe niż rok wcześniej. Ministerstwo Finansów tłumaczy, że awansem wypłaciło środki zaplanowane na ten rok na zamówienia publiczne. Szkopuł w tym, że wysokie wydatki utrzymują się także w lutym.
Widać, że rząd zaczyna nerwowo szukać nowych źródeł dochodów. Ponad dwa tygodnie temu wicepremier Rosji Andriej Biełousow, stwierdził, że dobrze byłoby obciążyć duży biznes "dobrowolną" jednorazową daniną do budżetu. Wiele wskazuje na to, że ta koncepcja zostanie przyjęta przez Kreml - mówi Wiśniewska.
Dotychczas najwięcej państwu musiał oddać Gazprom: cały zysk za 2021 r. i za pierwszą połowę minionego roku. Ponadto koncern gazowy został obciążony dodatkowymi podatkami, które będzie płacił przez najbliższe trzy lata, począwszy od tego roku.
Joe Biden zapowiedział kolejne sankcje na Rosję
Ekspertka OSW nie ma wątpliwości, że Rosja nie wygra tej wojny. Ale z perspektywy Kremla - zaznacza nasza rozmówczyni - zadowalające będą jakiekolwiek zdobycze terytorialne, które pozwolą propagandowo przekonać społeczeństwo, że wojna miała sens.
Elita kremlowska jest przekonana, że Rosja jest o wiele bardziej odporna na turbulencje gospodarcze niż Zachód, któremu koszty tej wojny zaczynają ciążyć, co z perspektywy Rosji jest korzystne. Kreml ma nadzieję, że pod wpływem własnych społeczeństw zachodnie rządy będą zmuszone zrewidować swoją politykę i ograniczyć wsparcie militarne dla Ukrainy - mówi nasza rozmówczyni.
Jakie mogą być tego skutki? Według Wiśniewskiej możliwe będzie zamrożenie tej wojny na obecnej linii frontu. Niemniej Kreml pozostaje mocno zdeterminowany, by dalej ponosić koszty wojenne.
Karolina Wysota, dziennikarka money.pl
Jeśli chcesz być na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami ekonomicznymi i biznesowymi, skorzystaj z naszego Chatbota, klikając tutaj.