Po długich i bardzo trudnych negocjacjach udało się ustalić umowę społeczną dla górnictwa. Porozumienie określa daty zamykania kopalń, pakiety socjalne dla górników oraz mechanizm dotowania nierentownych zakładów wydobywczych. Strony porozumienia, czyli górnicze związki zawodowe oraz reprezentujący stronę rządową Artur Soboń ogłosili, że podpisanie i upublicznienie umowy nastąpi 28 kwietnia.
To koniec ważnego etapu, ale jeszcze nie całego procesu zamykania kopalń i odchodzenia Polski od węgla kamiennego. Polska chce wdrożyć pomoc publiczną dla kopalń, więc potrzebna będzie zgoda Komisji Europejskiej. O tę jednak może nie być łatwo, bo strona polska będzie musiała przekonać Komisje, że jest sens dalszego dotowania nieekologicznego węgla oraz nierentownych kopalń.
Czy w rozmowach tych będzie uczestniczył pełnomocnik Rządu ds. transformacji energetyki Artur Soboń? "Rzeczpospolita" ustaliła, że w najbliższych miesiącach może pożegnać się on ze stanowiskiem. Nie jest pewne, czy pozostanie w Ministerstwie Aktywów Państwowych, bo niewykluczone, że zostanie mu powierzone inne zadanie.
To nie jedyna zmiana personalna w sektorze węglowym. Stanowisko ma stracić przez Polskiej Grupy Górniczej Tomasz Rogala. Jak informuje "Rz", nie udało się jednak znaleźć jego następcy, a wokół nowych nominacji trwają wojenki różnych śląskich frakcji PiS-u. To właśnie takie lokalne przepychanki miały w tym roku doprowadzić do zmiany na stanowisku prezesa Jastrzębskiej Spółki Węglowej.
Co zawiera umowa społeczna?
Umowa społeczna określa harmonogram zamykania kopalń należących do Polskiej Grupy Górniczej, Tauronu i Węglokoksu. Pierwsze będą zamykane już w tym roku, a ostatnie przestana działać w 2049 roku. Pracownicy kopalń maja mieć zagwarantowana prace do emerytury, a jeśli nie znajdzie się dla nich praca w innym działającym jeszcze zakładzie, będą mogli skorzystać ze specjalnego urlopu górniczego (jeśli do emerytury zostało im kilka lat) lub otrzymać jednorazową odprawę w kwocie 120 tys. zł.
Wszystkie sporne kwestie zostały uzgodnione, ale niektórzy uczestnicy negocjacji nadal wierzą, że kopalnie węgla kamiennego nie znikną na dobre z krajobrazu Śląska. Dominik Kolorz, przewodniczący śląsko-dąbrowskiej Solidarności powiedział po zakończeniu negocjacji, że świat tak szybko się zmienia, że nikt nie wiem, "czy za 10 lat nie będziemy obserwować zupełnie innego trendu, jeśli chodzi o węgiel".
Na razie nic nie wskazuje na to, by rozwód z węglem miał zostać odwołany.