Komisja Europejska opublikowała propozycję tekstu nowej dyrektywy ściekowej. Jej efektem, jak pisze portal samorządowy, ma być redukcja substancji biogennych oraz tzw. nowych zanieczyszczeń (mikroplastik, substancje PFAS, farmaceutyki, substancje hormonalne) w ściekach, a także bezpieczeństwo osadów ściekowych, które znajdują m.in. zastosowanie w rolnictwie, Na producentów substancji, które przedostają się do wód zostać nałożona odpowiedzialność finansowa.
Szczególna uwaga została zwrócona na odpowiednią gospodarkę wodami opadowymi na terenach zurbanizowanych. Państwa członkowskie będą zobowiązane do ustanowienia i wdrożenia zintegrowanych planów gospodarowania wodami opadowymi we wszystkich dużych aglomeracjach. A miast, których ma dotyczyć ta zmiana, będzie znacznie więcej niż do tej pory.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Dyrektywa ściekowa Komisji Europejskiej. Polska może mieć olbrzymie kłopoty
Jako pierwszą kluczową zmianę podaje obniżenie granic aglomeracji objętych przepisami. Dotychczas było to 2 tys. RLM, teraz jest to 1 tys. RLM – to równoważna liczba mieszkańców – czyli wskaźnik, który określa, ile ścieków jest produkowanych na danym obszarze, zarówno przez gospodarstwa domowe, jak i innych użytkowników sieci kanalizacyjnej.
- Granica ta jest nas bardzo ambitna, bo nie możemy sobie poradzić z zapisami poprzedniej dyrektywy. Tymczasem małych i rozproszonych aglomeracji jest w Polsce mnóstwo - zaznacza w rozmowie z portalem Klara Ramm, ekspertka Izby Gospodarczej Wodociągi Polskie.
Unia chce wprowadzić także restrykcyjny monitoring szamb i przydomowych oczyszczalni ścieków, by nie nie dochodziło do nieprawidłowości. Polska w tym zakresie ma fatalne doświadczenia. Portal samorządowy przytacza badania NIK, według których ponad 80 proc. wszystkich ścieków komunalnych wytworzonych w nieruchomościach niepodłączonych do kanalizacji trafia do środowiska w stanie nieoczyszczonym. A w przypadku nieruchomości wyposażonych w zbiorniki bezodpływowe to prawie 90 proc.
Toaleta dla każdego
Jak czytamy, "ciekawe wyzwanie dla całej Europy i Polski stanowi poprawa dostępu do usług sanitarnych".
Zdaniem Klary Ramm jest to analogiczne rozwiązanie do tego, co wprowadza dyrektywa dotycząca jakości wody przeznaczonej do spożycia, gdzie też zobowiązuje się państwa członkowskie do dostarczenia wody wszystkim mieszkańcom, także np. osobom w kryzysie bezdomności czy grupom wędrownym.
- Jednak postawienie toalet publicznych jest trudniejsze niż źródełek wody – uważa.
Teraz dyrektywa ściekowa KE trafi do konsultacji.