W Polsce działa 4 tys. firm, które są w stanie przygotować tego typu pojazdy bezzałogowe dla wojska.
Drony to bardzo szybko rozwijający się sektor. Już dziś jego wartość szacuje się na 200 mln euro. Z informacji Komisji Europejskiej wynika, że już za 10 lat te cywilne będę stanowić 10 proc. światowego rynku lotniczego, a jego wartość wzrośnie do 15 mld euro.
Polska ma w tym rynku niebagatelny udział - o znaczeniu dronów dla Polski pisaliśmy w WP money. Obok Stanów Zjednoczonych i Izraela jest jednym z trzech głównych ośrodków projektujących i produkujących drony. Obecnie nasz rodzimy rynek produkcji tych o zastosowaniu zarówno cywilnym, jak i wojskowym warty jest około 160 mln zł. Firmy związane z tą branżą odnotowują sukcesy.
Przykład? WB Electronics z siedzibą w Ożarowie Mazowieckim to konsorcjum założone przez trzech polskich inżynierów – Piotra Wojciechowskiego, Adama Bartosiewicza i Krzysztofa Wysockiego. Jest ona właścicielem Flytronic, firmy produkującej polskie drony dla armii. Co roku w Gliwicach powstaje około 100.
Autorski system bezzałogowych samolotów FlyEye służy m.in. polskim komandosom w Afganistanie jako dron rozpoznawczy. Trzy lata temu Wojsko Polskie kupiło 48 FlyEye-ów za kwotę blisko 23,9 mln zł.
- W Polsce działa 4 tys. operatorów bezzałogowych statków latających. Pod tym względem jesteśmy światową potęgą. Wyprzedzają nas tylko Stany Zjednoczone oraz Izrael - powiedział w środę Mirosław Zych, dyrektor handlowy FlyTech UAV, spółki zajmującej się produkcją dronów.
Wola rządu
Rząd chce, aby drony stały się źródłem nowych miejsc pracy i wzrostu gospodarczego w Polsce. Pieniądze na rozwój polskiego przemysłu systemów bezzałogowych pochodzą z sektorowego programu Narodowego Centrum Badań i Rozwoju. W budżecie rząd na ten cel przeznaczył 50 mln zł.
Jak przypomniał Mirosław Zych, bez wsparcia rządu lub dużych pieniędzy spółki nie będą w stanie wyprodukować bezzałogowych statków latających, np. dla wojska.
Zdaniem Witolda Wiśniowskiego, dyr. Instytutu Lotnictwa, bezzałogowymi statkami latającymi "nie zainteresuje się Boeing czy Airbus", dlatego też szanse na kontrakty dla wojska mają polskie firmy. - Ale musi być wola rządu - dodał. W jego ocenie polska myśl lotnicza "jest na najwyższym światowym poziomie" i należy to wykorzystać.
Obecny na konferencji Tadeusz Wnuk z departamentu polityki zbrojeniowej Ministerstwa Obrony Narodowej stwierdził, że "państwo jest od tworzenia warunków do prowadzenia biznesu, a nie od prowadzenia działalności".
Drony Morawieckiego
Wykorzystanie nisz do rozwoju poszczególnych gałęzi przemysłu zaproponował już w ubiegłym roku wicepremier, minister rozwoju Mateusz Morawiecki. Prezentując strategię rozwoju gospodarczego, zwrócił m.in. uwagę na możliwości konstruowania dronów czy promów pasażerskich.
Morawiecki pokazał kilka przykładowych programów rozwojowych, które pokazują modele współpracy z kapitałem prywatnym, funduszami unijnymi, kapitałem zagranicznym. - Chcemy wykorzystać pewne nisze - powiedział. Wskazał, że rząd przygotował takich programów ponad 20, co nie znaczy, że wszystkie zostaną wdrożone.
Zaznaczył, że Polski nie stać na przykład budowę nowego samolotu, ale przemysł dronów, który rozwija się bardzo dynamicznie, to coś gdzie już są polskie firmy, które odnoszą pewne sukcesy. - Więc czy skorzystamy z budżetu zbrojeniowego, bo przecież też drony bojowe będą potrzebne, czy zrobimy to w oparciu o drony dla potrzeb cywilnych, na pewno jest to pewna nisza gospodarcza - podkreślił.
- Skorzystajmy z tego, że mamy już dziś kilka firm, które świetnie sobie już dzisiaj radzą, mimo szczupłości kapitałowej i wzmocnijmy nasze wejście na ten rynek - powiedział wicepremier.