Władze Barcelony oferują pracę ulicznym sprzedawcom, którzy handlują imitacjami znanych marek. Aby ukrócić ten proceder zdecydowały też o karaniu wysokimi mandatami, wynoszącymi 180 euro, kupujących te produkty.
Potocznie nielegalnych sprzedawców nazywa się w Hiszpanii "top-manta". "Manta" znaczy koc, bo na nim zwykle rozkładają na chodnikach portfele, okulary i koszulki. Podrabiana torba kosztuje średnio 40 euro - 10 razy mniej niż oryginalna w butiku. - Co rano biorę worek i idę sprzedawać, żeby przeżyć. Od ośmiu lat pomagam mojej rodzinie w Senegalu - opowiada jeden z czterystu nielegalnych, barcelońskich sprzedawców.
Aby zakończyć handel podróbkami, władze miasta zaoferowały im roczną, legalną pracę. Pierwsi chętni podejmą ją w kwietniu. Właściciele sklepów i butików są jednak sceptyczni. Uważają, że miejsce oficjalnie zatrudnionych zajmą kolejni, pracujący na czarno.