Nałożenie podatku na roboty, legalizacja marihuany, wprowadzenie bezwarunkowego dochodu i skrócenie czasu pracy do 32 godzin tygodniowo - to tylko niektóre z postulatów, forsowanych przez Benoita Hamona, kandydata na prezydenta Francji wybranego właśnie w prawyborach Partii Socjalistycznej.
Hamon pokonał w bezpośrednim starciu Manuela Vallsa - do niedawna jeszcze premiera Francji. Zrezygnował on jednak z tego stanowiska, by móc ubiegać się o urząd prezydenta w kwietniowych wyborach. Nie stanie jednak w wyścigu o prezydenturę, bo przegrał niedzielne prawybory w Partii Socjalistycznej.
Zwycięzca to natomiast skrajnie lewicowy kandydat, który ma stanowić przeciwwagę do Marine Le Pen - liderki ultraprawicowego Frontu Narodowego. I rzeczywiście, jego poglądy świadczą o tym, że nie myli się brytyjski Guardian, nazywając go "zagorzałym, lewicowym buntownikiem".
Początkowo jednak nikt nie dawał mu szans w wewnątrzpartyjnym wyścigu. Francuskie media stawiały go jako outsidera, szczególnie w walce z bardziej doświadczonym Vallsem czy byłym ministrem ds. reindutrializacji kraju Arnaudem Montebourgiem. Hamon jednak wygrał głównie dzięki temu, że jego program był najbardziej radykalny w odniesieniu do znacznie bardziej centrowych konkurentów.
Dochód bezwarunkowy dzięki robotom
49-latek na cel wziął na przykład... roboty. A konkretniej, postępującą automatyzację pracy nie tylko we Francji, ale i całej Europie. Maszyny jego zdaniem są odpowiedzialne za to, że na rynku brakuje pracy i rośnie bezrobocie.
Hamon chce więc nałożyć podatek na roboty wykorzystywane w przemyśle, a z pieniędzy pozyskanych w ten sposób wypłacić obywatelom tzw. "bezwarunkowy dochód podstawowy".
To mechanizm, o którym wielokrotnie pisaliśmy już w WP money. Idea bezwarunkowego dochodu podstawowego budzi wiele kontrowersji wśród ekonomistów. Jak pisaliśmy już w WP money, niektórzy popierają taki pomysł, a inni nazywają go "szerzeniem ciemnoty umysłowej". Od początku 2017 roku taki pomysł wprowadziła w życie Finlandia, w której trwa obecnie pilotaż.
Podobną drogą we Francji chciałby pójść właśnie Hamon. Pieniądze mieliby dostawać na początku przede wszystkim ludzie młodzi, czyli między 18. a 25. rokiem życia i nie musieliby w zamian robić zupełnie nic. Ani pracować, ani przedstawiać zaświadczeń o niskich dochodach, ani nigdzie rejestrować. Świadczenie miałoby należeć się z urzędu, a docelowo bezwarunkowy dochód przysługiwałby wszystkim mieszkańcom Francji.
Lewicowy kandydat podał nawet kwotę - 750 euro dla każdego już w 2022 roku. Koszt? Według ekspertów nawet 480 mld euro rocznie. To mniej więcej tyle, ile na koniec 2015 roku wynosiło... PKB Polski.
Dłuższy weekend i legalna marihuana
Na tym jednak nie koniec pomysłów, które chciałby wprowadzić Hamon jako prezydent Francji. Od lat opowiada się za legalizacją marihuany, chce też większego równouprawnienia. Choćby dlatego zapowiada, że gdy obejmie najwyższy urząd w państwie, powoła nowe instytucje, które miałyby jeszcze mocniej walczyć z dyskryminacją - nie tylko płciową, ale również religijną czy seksualną.
Choć nad Sekwaną tydzień pracy trwa i tak znacznie krócej niż w Polsce i wielu innych krajach, bo zaledwie 35 godzin, to Hamon i tak uważa, że to zbyt wiele. Proponuje więc, by skrócić go do 32 godzin i w efekcie wprowadzić trzydniowy weekend. Oczywiście nie może to się odbić na pensjach pracowników, którzy mieliby zarabiać bez zmian. Pomimo o 10 proc. krótszej pracy.
Nic więc dziwnego, że kandydata socjalistów często porównuje się do innego europejskiego lewicowca i nazywa się go "francuskim Corbynem". Lider brytyjskiej Partii Pracy Jeremy Corbyn zaskakuje równie lewicowymi postulatami. Ostatnio głośno było o tym, że chciałby w Wielkiej Brytanii wprowadzić pensję maksymalną, o czym pisaliśmy już w WP money.
Zdecydowane zwycięstwo
49-letni Benoit Hamon wygrał w niedzielę zdecydowanie drugą turę prawyborów w swej partii, pokonując rywala, b. premiera Manuela Vallsa. Według wstępnych danych - po obliczeniu 60 proc. głosów - zyskał poparcie 58,65 uczestników głosowania. Jego rywal zdobył zaledwie 41,35 proc. głosów.
W drugiej turze głosowania uczestniczyło ok. dwóch milionów osób, podczas gdy w pierwszej było ich 1,6 miliona. W grudniu w prawyborach prezydenckich zwolenników prawicy wzięły udział 4 miliony głosujących.
Hamon był ministrem edukacji w ekipie prezydenta Francois Hollande'a do 2014 roku. Obecnie w sondażach przed wyborami prezydenckimi we Francji w kwietniu i maju - ocenia AFP - Hamon jest na piątej pozycji, po skrajnie prawicowej Marine Le Pen, którą umocniły Brexit i dojście do władzy w USA Donalda Trumpa, po konserwatyście Francois Fillonie, eksministrze gospodarki Emmanuelu Marconie i innym lewicowym radykale Jean-Lucu Melenchonie.
Pierwsza tura wyborów prezydenckich we Francji odbędzie się 23 kwietnia.