Unijne kraje i Parlament Europejski podejmą w poniedziałek 24 kwietnia kolejną próbę uzgodnienia przepisów dotyczących bezpieczeństwa dostaw gazu.
Chodzi o większą współpracę między krajami i solidarność na czas ewentualnych kryzysów, oraz większą przejrzystość umów.Rozbieżne stanowiska przedstawicieli unijnych rządów i europosłów spowodowały klincz w rozmowach.
Na razie ustalono między innymi, że zamiast stref, w ramach których kraje miały obowiązkowo pomagać sobie na wypadek kryzysu gazowego, współpraca będzie tworzona wzdłuż kluczowych korytarzy transportowych, ale nie będzie ona stała.
Najbardziej sporną kwestią jest przejrzystość kontraktów gazowych zawieranych między firmami. Komisja chciała mieć do nich dostęp po podpisaniu, by sprawdzić zgodność z unijnym prawem co popiera Europarlament, ale nie chce się zgodzić część krajów.
- Trochę odeszliśmy od roku 2006 i 2009, kiedy kryzys gazowy zajrzał nam w oczy. Teraz jest tak, że nie czujemy na co dzień zagrożenia jeśli chodzi o dostawy gazu - powiedział Jerzy Buzek, główny negocjator Europarlamentu w tych rozmowach. Inaczej sytuację komentuje europoseł Zdzisław Krasnodębski.
- To chyba jednak jest związane z różnymi interesami narodowymi, z taką trochę rywalizacją kto będzie tym centralnym dystrybutorem - powiedział europoseł. Bardziej ambitne przepisy blokują Niemcy, Francja, Włochy, Belgia i Austria. Na mniej ambitne nie godzą się Polska i kraje naszego regionu, oraz Hiszpania i Portugalia.