Władze lokalne w szkockim Glasgow i Fife są kolejnymi, które rozważają wprowadzenie tzw. bezwarunkowego dochodu podstawowego. To pieniądze od państwa dla obywateli zupełnie za nic. Od stycznia taki pomysł zaczęła testować Finlandia.
Jak pisze The Guardian, na korytarzach urzędu miejskiego w Glasgow coraz głośniej słychać pomysły wprowadzenia takiego instrumentu. Głównym jego orędownikiem ma być Matt Kerr, przewodniczący lokalnej Partii Pracy. - Jak wiele ludzi, interesowałem się tą ideą, ale nigdy nie byłem do końca przekonany. Ale ponieważ moja partia ma z założenia walczyć z biedą, to może warto wrócić do rozważań na ten temat - mówi brytyjskiej prasie.
Zdaniem Kerra wprowadzenie bezwarunkowego dochodu podstawowego mogłoby "uporządkować bizantyjski system świadczeń socjalnych". - Ale chodzi też o solidarność. To zmienia relacje na linii państwo-jednostka - twierdzi. I przyznaje, że przed nimi wciąż wiele miesięcy pracy.
Szkoci wciąż jednak nie do końca wiedzą, jak system miałby wyglądać. Ani ile pieniędzy mieliby dostawać mieszkańcy, ani skąd je wziąć. Zdaniem Kerra, sposób wyliczania kwoty miałby być "podobny do tego, używanego przy ustalaniu minimum egzystencji".
- Chodzi przede wszystkim o to, żeby mieć na zapłatę rachunków, a nawet odrobinę więcej - podkreśla pomysłodawca i dodaje, że program pilotażowy miałby się odbyć jeszcze w 2017 roku. - Zdajemy sobie sprawę, że pojawią się błędy i spory opór z różnych stron, ale trzeba dyskutować.
Skąd pieniądze? Tu także odpowiedzi brak. - Pytanie o finansowanie zawsze jest trudne, ale o tym będziemy się mogli przekonać dopiero, gdy w pilotażu sprawdzimy, jak najlepiej podejść do pomysłu - mówi Jamie Cooke, szef organizacji pozarządowej RSA Scotland, która upowszechnia na Wyspach ideę bezwarunkowego dochodu.
Finlandia prekursorem
Szkoci w swoim pomyśle wzorują się na innych krajach, które we wprowadzaniu podobnego systemu są już dużo dalej. Mowa tu przede wszystkim o Finlandii. Jest ona bowiem pierwszym krajem, który rozpoczyna testowanie tego pomysłu.
Idea jest prosta - państwo daje swoim obywatelom kilkaset euro za darmo. Wszystkim, bez wyjątku. Właśnie w ramach bezwarunkowego dochodu podstawowego.
Tak ma to wyglądać w wersji docelowej, ale na razie Finowie testują ten pomysł na dwóch tysiącach bezrobotnych, o czym informował brytyjski "Independent".Otrzymają oni 560 euro (prawie 2,5 tys. złotych) miesięcznie i nie muszą nawet udowadniać, że poszukują pracy. Wcześniej mówiło się o kwocie 550 euro, wypłacanej od listopada. Ostatecznie realizacja przesunęła się więc o dwa miesiące.
Władze zapewniają, że pilotaż ma zachęcić bezrobotnych do podjęcia pracy. Ich zdaniem bezrobotni odkładają decyzję o podjęciu zatrudnienia, bo boją się utraty zasiłków. Jeśli więc nie będzie im to grozić, bo bezwarunkowy dochód otrzymają tak czy inaczej, to będą skłonni skutecznie szukać pracy. Eksperyment ma potrwać do końca 2018 roku. Później prowadzone będą badania, czy rzeczywiście przyniósł oczekiwany skutek.
Docelowo Finowie mieliby otrzymywać co miesiąc z budżetu wolną od podatku kwotę 800 euro. W skali całego państwa oznaczałoby to wydatek 52,2 mld euro rocznie.
Szwajcarzy nie chcą pieniędzy
Idea bezwarunkowego dochodu podstawowego budzi wiele kontrowersji wśród ekonomistów. Jak pisaliśmy już w WP money, niektórzy popierają taki pomysł, a inni nazywają go "szerzeniem ciemnoty umysłowej".
Na podobne pomysły, choć wciąż nie doprowadzone do końca, wpadły władze holenderskiego Utrechtu oraz kanadyjskiego Ontario.
Z kolei w czerwcu referendum w tej sprawie przeprowadzono w Szwajcarii. Mieszkańcy głosowali nad tym, czy chcą otrzymywać 2,5 tys. franków miesięcznie (dla nieletnich byłoby to 625 franków). Ostatecznie pomysł nie znalazł poparcia Helwetów - 78 proc. z nich było mu przeciwnych. Zagłosowało mniej niż 25 proc. Szwajcarów.