Brytyjski rząd opublikuje w środę swoją ocenę sytuacji kraju po ewentualnym zerwaniu z Unią Europejską. Tymczasem minister spraw zagranicznych Philip Hammond powiedział w Królewskim Instytucie Spraw Międzynarodowych, że w razie Brexitu najważniejszym problemem Wielkiej Brytanii będzie odbudowa dostępu do europejskiego wolnego rynku.
Minister Hammond mówił, że alternatywne modele współpracy z Unią oferują albo znacznie mniej - jak szwajcarski, to samo, ale za wyższą cenę - jak norweski, albo lata żmudnych rokowań - jak w przypadku Kanady, która negocjuje już z Unią od 7 lat. Szef brytyjskiej dyplomacji uważa, że kampania na rzecz Brexitu nie ma pomysłu jak rozwiązać ten dylemat, zaś opuszczenie Unii musiałoby oznaczać wyższe ceny w sklepach, utrudnienia eksportowe i utratę miejsc pracy.
- To rozgrywanie karty strachu - skontrował go natychmiast zwolennik Brexitu, wiceminister sprawiedliwości Dominic Raab, mówiąc BBC, że sami członkowie kampanii za pozostaniem w Unii - od premiera po Konfederację Brytyjskiego Przemysłu - przyznają, że Wielka Brytania zachowałaby z nią ambitne związki wolnorynkowe.
Zdaniem zwolenników Brexitu, nie będzie tak źle. Istotnie, jeszcze w grudniu premier David Cameron sugerował, że w razie niepowodzeń w rokowaniach z Unią, sam mógłby podjąć kampanię za wystąpieniem.