Brytyjscy bukmacherzy należą do największych przegranych czwartkowego referendum w sprawie Brexitu. Szanse na pozostanie Wielkiej Brytanii w Unii Europejskiej, tuż przed rozpoczęciem głosowania, określili na 90 proc. Przegrana ta ma jednak głównie wymiar symboliczny, ponieważ bukmacherzy na zakładach w sprawie Brexitu zarobili.
- Czy jest to tylko jeden z nieuniknionych, normalnych przypadków, gdy wygrywa outsider, czy też jest to cios w pogląd, że rynek zakładów pieniężnych jest użytecznym narzędziem to prognozowania przyszłości - zastanawia się cytowany przez agencję Bloomberg Matthew Shaddick z firmy bukmacherskiej Ladbrokes. - Myślę, że raczej to pierwsze - stwierdza.
- Nie oznacza to jednak, że nie musimy zastanowić się nad wadami zakładów bukmacherskich - zaznacza. Jak dodaje, nie ma dowodów na to, by rynek zakładów został zmanipulowany, ale przyznaje, że bukmacherów mogła zmylić znaczna przewaga zakładów na przegraną Brexitu.
Przytłaczająca przewaga zakładów za opcją "Bremain" stanowi też wytłumaczenie, dlaczego bukmacherzy na referendum najprawdopodobniej zarobili, pomimo tak dużej pomyłki w przewidywaniu wyniku.
Jak pisze "The Guardian", na zakłady w sprawie Brexitu postawiono ok. 40 mln funtów. Firma bukmacherska William Hill poinformowała, że 100 tys. funtów na pozostanie Wielkiej Brytanii w UE postawiła pewna mieszkanka Londynu. Był to jej debiut w zakładach bukmacherskich.
W reakcji na wynik głosowania, w którym 52 proc. głosujących opowiedziało się za opuszczeniem Unii Europejskiej, notowania akcji Ladbrokes spadły o niemal 12 proc., a William Hill - o niemal 15 proc.