Referendum w sprawie dalszego członkostwa Wielkiej Brytanii w strukturach UE, zgodnie z zapowiedziami premiera Davida Camerona, ma zostać przeprowadzone na koniec czerwca. W sondażach Wielka Brytania już jest poza Unią. Scenariuszy, podobnie jak opinii, co oznacza secesja jest wiele. Ekonomiści zgodni są jednak co do jednego – taki akt oznacza koszty.
W trzech różnych badaniach sondażowych Brytyjczycy opowiedzieli się za wystąpieniem Królestwa z Unii Europejskiej. Jak podaje Bloomberg, o 6 punktów procentowych więcej jest przeciwników niż entuzjastów pozostania w badaniu firmy ICM. Tu aż 53 procent respondentów opowiedziało się za secesją. Z kolei wyniki YouGov wskazują na różnicę 4 punktów procentowych. Głosy rozłożyły się 45:41. Najmniejszą różnicę wykazuje sondaż telewizji ITV, który daje przewagę dwóch punktów procentowych zwolennikom opuszczenia UE stosunkiem głosów 43:41 proc.
David Cameron, który swój kapitał polityczny wzbił na eurosceptycznych nastrojach i hasłach, teraz apeluje do obywateli Wielkiej Brytanii o udział w referendum i opowiedzenie się za pozostaniem w strukturach europejskich. Jego wypowiedź, którą przytacza BBC News, porównała głos za Brexitem do podłożenie "bomby pod ekonomię" kraju.
Konsekwencje w skali globalnej
Światowi przywódcy już podczas spotkania ministrów finansów i szefów banków centralnych państw G7 w Japonii ostrzegali, że brytyjskie wystąpienie z Unii Europejskiej będzie miało konsekwencje w skali globalnej.
Jak zauważa Bloomberg, Brexit będzie odpowiedzialny za silne zawirowanie na rynkach finansowych zarówno na Wyspach, jak i w Unii. Część banków już zapowiedziało opuszczenie Wielkiej Brytanii, gdy ta zdecyduje o wystąpieniu ze unijnych. Bank HSBC ostrzegł, że wraz realizacją czarnego scenariusza przeniesie tysiąc bankierów do Francji. Przeprowadzkę zapowiadają też Deutsche Bank i JP Morgan.
Zobacz, jak reaguje funt brytyjski w stosunku do euro src="http://www.money.pl/u/money_chart/graphchart_ns.php?ds=1457341027&de=1465250400&sdx=0&i=&ty=1&ug=1&s%5B0%5D=GBP&colors%5B0%5D=%230082ff&s%5B1%5D=EUR.n&colors%5B1%5D=%23e823ef&fg=1&fr=1&w=600&h=300&cm=1&lp=1&rl=1"/>
Problemy bankierów to jednak również kłopoty dla całej gospodarki, której 8 proc. PKB wypracowuje sektor finansowy. Jak wskazuje Forsal, bankowość zapewnia także 3,4 proc. całego rynku pracy. Analizy Deutsche Banku wykazują, że w ten sposób akcje brytyjskich firm mogą stracić na wartości nawet 15 proc, a przedsiębiorstw zorientowanych na działalność na Wyspach Brytyjskich - nawet 26 proc.
Najczarniejszy scenariusz snuje jednak Citibank, który twierdzi, że opuszczenie struktur unijnych spowoduje utratę 35 tys. miejsc pracy w najbliższych 15 latach.
To między innymi dlatego Goldman Sachs wydaje majątek na prowadzenie kampanii informacyjnej, mającą na celu przekonanie Brytyjczyków do pozostania we wspólnocie europejskiej. Według jego wyliczeń w przeciwnym wypadku brytyjska waluta straci aż 20 proc. wartości, a dalsze konsekwencje mogą wpędzić gospodarkę Królestwa w recesję i skurczenia wzrostu gospodarczego o 2 proc.
Brytyjski minister finansów George Osborne, który wspiera kampanię pozostania Królestwa w strukturach Unii Europejskiej, ostrzegł podczas spotkania G7, że ewentualny Brexit spowodowałby szkody gospodarcze, które odczują wszyscy, a przede wszystkim gospodarka Wysp - podaje Reuters.
- Dla wszystkich tutaj w G7 w Japonii jest jasne to, że jak bardzo zła dla gospodarki brytyjskiej byłaby decyzja wystąpienia z Unii Europejskiej - mówił Osborne w BBC w Sendai.
Brexit oznacza poważny problem również dla Wysp
W ciągu najbliższych 15 lat brytyjska gospodarka straciłaby na wyjściu z Unii około 313 mld euro - szacują badacze z Instytutu Bertelsmanna. Najgorzej wyszłyby na tym sektor finansowy, handel i energetyka. Na Brexicie straciliby głównie Brytyjczycy, zaś dla ich partnerów ekonomicznych z innych krajów nie byłby to koniec świata.
– Taki ruch to oczywiste straty zarówno dla Wielkiej Brytanii, jak i dla Unii. Ale nie łudźmy się, nawet gdyby to tego doszło, katastrofy nie będzie – uspokajał w rozmowie z money.pl prof. Stanisław Gomułka, główny ekonomista BCC.. Więcej o skutkach Brexitu pisaliśmy w money.pl.
- Straty Wielkiej Brytanii szacowałbym na jeden do dwóch procent PKB. To nie ekonomiczne skutki Brexitu będą dla Królestwa najbardziej dotkliwe. Opuszczenie UE to przede wszystkim utrata pozycji politycznej i wpływów w kształtowaniu polityki europejskiej – tłumaczy prof. Gomułka, który przez 35 lat wykładał na katedrze ekonomii London School of Economics.
Mimo tej opinii, przyznaje, że wymierne straty już wstępnie liczy biznes, a głównie sektor finansowy, gdyż Wielka Brytania wciąż uznawana jest za jedno ze światowych finansowych. To właśnie przedsiębiorcy są najsilniejszym głosem za pozostaniem Londynu w strukturach europejskich.