Brytyjscy posłowie zgodzili się na Brexit w kształcie forsowanym przez rząd Theresy May. Odrzucili poprawki do ustawy pozwalającej na uruchomienie artykułu 50. Traktatu Lizbońskiego. Wśród nich znalazła się ta, która jednostronnie gwarantowała prawa imigrantów z Unii Europejskiej. Za utrzymaniem tej poprawki było 287 posłów, 335 wyraziło sprzeciw. To oznacza, że premier Theresa May nie będzie miała związanych rąk.
Aktualizacja 21:45
Poprawki zostały dodane do legislacji przez Izbę Lordów. Rząd Theresy May od początku apelował do parlamentarzystów, by je odrzucić, argumentując, że podczas negocjacji z Brukselą nie może mieć związanych rąk. Jednocześnie gabinet Theresy May oferował Polakom, Rumunom czy Francuzom gwarancje natury politycznej, zapewniając o woli jak najszybszego rozwiązania kwestii ich statusu.
Projekt wraca teraz do Izby Lordów. Teoretycznie mogą oni wejść w spór z niższą izbą, ale eksperci zgadzają się, że lordowie uznają prymat posłów, co oznacza koniec procedury parlamentarnej. W brytyjskiej tradycji politycznej legitymacja Izby Lordów jest mniejsza, ponieważ - w przeciwieństwie do posłów - nie są oni wybierani demokratycznie.
Kiedy rozpocznie się Brexit?
Rzecznik brytyjskiej premier Theresy May zaprzeczył w poniedziałek medialnym spekulacjom o tym, że rząd już we wtorek rozpocznie formalną procedurę wyjścia z Unii Europejskiej. Jak zaznaczył, planowanym terminem pozostaje koniec marca.
Wcześniej Chris Mason z BBC napisał na Titterze, że "Źródła z Downing Street wykluczają uruchomienie artykułu 50 w tym tygodniu, wskazując na koniec marca". Takie same informacje przekazała agencja Bloomberg.
Parlamentarny "ping pong" w Wielkiej Brytanii
Sprawa przegłosowania ustawy o Brexicie skomplikowała się, gdy Izba Lordów dopisała do niej dwie poprawki. Jedna z nich, która gwarantuje prawa unijnych imigrantów, bezpośrednio dotyczyła Polaków mieszkających w Wielkiej Brytanii. Druga poprawka dotyczyła kwestii proceduralnych. Członkowie Izby Lordów chcieli, by ostateczne warunki Brexitu musiały zostać zaakceptowane przez obie izby parlamentu.
- Ustawa o Brexicie to jedynie kolejny krok w długim procesie demokratycznym - mówił David Davis, minister ds. Brexitu w rządzie Theresy May, otwierając poniedziałkową debatę w Izbie Gmin.
Co to oznacza dla Polaków na Wyspach?
Odrzucenie poprawek oznacza w praktyce, że od momentu, w którym premier ogłosi formalne rozpoczęcie Brexitu, każdy przybysz z Unii Europejskiej musi liczyć się z tym, że po wyjściu Wielkiej Brytanii z Unii obejmą go nowe, surowe zasady imigracyjne. Prawdopodobnie powrócą wizy, a także ograniczenia w dostępie do zasiłków.
Wprawdzie Bruksela chciała, by datą graniczną dla zmiany praw obywateli UE żyjących na Wyspach był moment rzeczywistego wyjścia Brytyjczyków ze Wspólnoty w 2019 roku, ale rząd w Londynie obawia się masowego napływu ludzi, którzy chcieliby skorzystać z obecnie obowiązujących zasad.
Czy ograniczenie dostępu do zasiłków może spowodować gwałtowne zmniejszenie się emigracji Polaków do Wielkiej Brytanii? Jak twierdzi Andrzej Kubisiak z firmy Work Service, kwestie socjalne nie są kluczowym czynnikiem dla osób decydujących się na wyjazd do Zjednoczonego Królestwa.
- Polacy wyjeżdżają za granicę głównie z powodu wyższych zarobków, a kwestie socjalne są na dalszych miejscach - tłumaczy ekspert w rozmowie z WP money. Jak podkreśla Kubisiak, znacznie większym problemem mogą okazać się ograniczenia dostępu do brytyjskiego rynku pracy, a nawet przeszkody biurokratyczne.
W badaniu przeprowadzonym przez Work Service w zeszłym roku aż 73 proc. Polaków zadeklarowało, że do wyjazdu na Wyspy nie zniechęci ich ograniczenie zasiłków dla imigrantów z UE. Tylko 23 proc. potencjalnych emigrantów z Polski mogłoby przez to zrezygnować z wyjazdu.
Andrzej Kubisiak wyjaśnia, że na wyjazd do Wielkiej Brytanii decydują się głównie osoby, które chcą pracować. Z danych Work Service wynika, że aż 80 proc. Polaków mieszkających na Wyspach jest aktywnych zawodowo.
Wśród powodów, dla których Polacy wyjeżdżają do Wielkiej Brytanii, bezapelacyjnie dominują wyższe zarobki, na które wskazuje aż 70 proc. osób. Po 27 proc. osób wskazało na brak pracy w Polsce oraz na chęć zwiedzania świata. Lepsze warunki socjalne znalazły się dopiero na szóstym miejscu (19 proc.), na równi z kwestiami rodzinnymi.