Pierwsza część debaty trwała od przedpołudnia do północy brytyjskiego czasu. Na listę osób, które chciały zadać pytanie lub wygłosić oświadczenie zapisało się 99 posłów. Zaraz na początku minister ds. Brexitu David Davis ostrzegał, że wyjścia ze Wspólnoty nie da się już zablokować, bo - jak mówił - "punkt bez odwrotu już minęliśmy", odnosząc się do zeszłorocznego referendum, w którym 52 proc. głosujących opowiedziało się za opuszczeniem Unii.
Jego odpowiednik w lewicowym gabinecie cieni, Keir Starmer deklarował, że Partia Pracy nie będzie się sprzeciwiać woli narodu, mimo że w czasie referendum opowiadała się za pozostaniem w Unii. - Choć jesteśmy żarliwie internacjonalistyczni i żarliwie proeuropejscy to przede wszystkim jesteśmy demokratami - deklarował Starmer.
Krytycznie do opuszczania Wspólnoty odniósł się za to weteran Partii Konserwatywnej, były kanclerz skarbu i współpracownik Margaret Thatcher - Kenneth Clarke. Jego partyjny kolega i czołowy przedstawiciel obozu eurosceptycznego, Michael Gove deklarował, że Brexit to szansa. I postulował, by kraj po wyjściu ze Wspólnoty charakteryzowały trzy cechy: liberalizm, otwartość i demokracja.
Zadeklarował, że chciałby, by w ramach tej wizji Londyn udzielił imigrantom unijnym już mieszkającym na Wyspach jednostronnych deklaracji co do prawa ich pobytu po Brexicie. Ze strony brytyjskiego rządu płynęły dotąd sygnały, że Londyn będzie chciał połączyć gwarancje dla Polaków, Rumunów czy Francuzów na Wyspach z symetrycznymi gwarancjami dla Brytyjczków mieszkających w Unii.
Z kolei były szef szkockiego rządu Alex Salmond oskarżył rząd o szkodzenie gospodarce poprzez chęć opuszczenia Wspólnego Rynku. Sugerował, że gdyby nie ta decyzja, Londyn prowadziłby bardziej zdystansowaną politykę wobec administracji Donalda Trumpa w Waszyngtonie. - Czyż nie dlatego ten gabinet jest zdesperowany, by dobić jakiegokolwiek targu? - pytał były pierwszy minister Szkocji.
Szereg posłów wyraziło też niepokój tym, że Brexit oznaczać będzie wyjście Londynu z Euratomu.
W Izbie Gmin dominują zwolennicy Unii Europejskiej, ale eksperci zgadzają się, że - w obliczu deklaracji największej partii opozycyjnej - rząd powinien bez niespodzianek wygrać dzisiejsze głosowanie. Projekt trafi następnie do komisji. Izba zagłosuje nad ostatecznym kształtem legislacji w przyszłym tygodniu. Potem przyjdzie pora na debatę w Izbie Lordów.
Brytyjski rząd deklaruje, że chce formalnie rozpocząć Brexit do końca marca, a wtorkowy Times pisze, że w Londynie rozważany jest termin 9 marca, podczas szczytu Rady Europejskiej.