Oceniła też, że rozbieżności w negocjacjach z UE "można rozstrzygnąć dzięki dobrej woli". - My jesteśmy gotowi i chętni, więc Komisjo Europejska - do roboty - dodała.
Pytana, jak obywatele UE powinni zachowywać się w obliczu przedłużającej się niepewności co do zagwarantowania ich praw w rozmowach ws. Brexitu, Joyce Anelay podkreśliła, że powinni oni przede wszystkim zachować spokój.
- To wszystko zależy od negocjacji, co sprawia, że nie możemy jeszcze dać stuprocentowej gwarancji, kiedy się zakończą, ale możemy dać i dajemy słowo, że mamy dobrą wolę wobec mieszkających tutaj obywateli UE. Sam fakt, że nasza oficjalna rada nadal brzmi, by się nie niepokoili, jest słuszny: nie trzeba się spieszyć, a stworzymy nowy system, który w uproszczony sposób będzie pozwalał na pozostanie (w Wielkiej Brytanii - przyp. red.). Mamy nadzieję, że Polacy czują się tu na tyle komfortowo, że będą chcieli zostać - tłumaczyła.
Jak zaznaczyła, w dwóch trzecich kwestii dotyczących praw obywateli UE osiągnięto już ogólne porozumienie, m.in. w kwestiach dotyczących przyszłych emerytur, dostępu do zasiłków społecznych i systemu opieki zdrowotnej, a także dalszego funkcjonowania Europejskiej Karty Ubezpieczenia Zdrowotnego.
- Pozostała jedna trzecia to nie są wyłącznie kwestie, w których mamy diametralnie sprzeczne stanowiska, a czasami jest to wręcz kwestia tylko tego, że uznaliśmy, iż zastanowimy się nad technicznymi zmianami - powiedziała polityk.
Unikając odpowiedzi na pytanie o przyszłe prawo ściągania do Wielkiej Brytanii członków rodziny z Polski, Anelay zapewniła jedynie, że Wielka Brytania dotychczas "pokazała prawdziwy pragmatyzm w dyskusji na te tematy".
Jak dodała, są również obszary dotyczące praw obywateli, w których brytyjski rząd chce pójść dalej niż Komisja Europejska, i to strona unijna blokuje postęp w rozmowach.
- Mogę podać przykład sytuacji, w której opowiedzieliśmy się za większą wolnością dla tych, którzy żyją w Wielkiej Brytanii, niż Komisja Europejska chce się zgodzić. W tym momencie, jeśli ktoś miałby tzw. status osoby osiedlonej i wyjechał z Wielkiej Brytanii na ponad dwa lata, to po Brexicie nie miałby automatycznego prawa powrotu. My chcemy, żeby Polacy nie tylko mogli pozostać, ale też by mieli dożywotnią gwarancję możliwości powrotu, nawet jeśli wyjadą na ponad dwa lata. Na razie KE się na to nie zgadza, ale będziemy o tym dalej rozmawiać - powiedziała wiceminister ds. Brexitu.
Anelay odniosła się także do braku porozumienia w kwestii rozliczeń finansowych między Wielką Brytanią a Unią Europejską. - Wiem, że w prasie pojawiały się opowieści o tym, że na przykład europosłowie nie są zadowoleni, że jeszcze nie wiemy dokładnie, ile Wielka Brytania zapłaci UE - lub UE Wielkiej Brytanii, bo czasami UE zapomina, że też ma wobec nas zobowiązania. Premier (Theresa May) jasno powiedziała jednak we Florencji, że my wywiążemy się ze swoich zobowiązań i słowa dotrzymamy - zapewniła.
Jak dodała, Parlament Europejski "chce wiedzieć tu i teraz, ile zapłacimy, (...) a to jest nierealistyczne".
- Zgodnie z założeniami na tym etapie mieliśmy pokazać jedynie wystarczający postęp i to jest element tego procesu. Prowadzimy poważne negocjacje (...), bo będziemy musieli być w stanie pokazać brytyjskiej opinii publicznej, dlaczego się zgodziliśmy na daną kwotę - tłumaczyła.
Anelay oceniła, że "nierozwiązane kwestie w negocjacjach można rozstrzygnąć dzięki odrobinie dobrej woli".
- To uczciwe, ale twarde negocjacje, które nie polegają tylko na uśmiechaniu się i przytakiwaniu, bo przecież odpowiadamy za życie wielu ludzi. (...) My jesteśmy gotowi i chętni, więc Komisjo Europejska - do roboty - zaapelowała.
Brytyjska minister dodała, że "nie wydaje jej się", by mogło dojść do zerwania negocjacji bez porozumienia.
- Widziałam podczas wielu spotkań - nie tylko w Brukseli, ale również z moimi odpowiednikami w Europie - że istnieje realna determinacja, by to wszystko ułożyć - powiedziała.
- Jest im bardzo smutno, że wychodzimy z UE, i niektórym sporo czasu zajęło uwierzenie, że to prawda, ale po Brexicie będziemy chcieli stać się najlepszymi przyjaciółmi, jakich kiedykolwiek mieli - zapewniła. Jak dodała, Brytyjczycy "chcą robić rzeczy po swojemu".
- (Były premier) David Cameron próbował uzyskać porozumienie, które pozwoliłoby nam podejmować decyzje na nasz sposób, a jednocześnie pozostać członkiem UE. Unia uznała jednak, że nie może nam ustąpić. Dla nas ważne jest, że dotrzymaliśmy słowa, doszło do referendum i Brytyjczycy podjęli (w nim) decyzję (o wyjściu Wielkiej Brytanii z Unii), a rząd bierze się do roboty i wdraża ją w życie - zakończyła.
Wielka Brytania rozpoczęła proces wyjścia z UE 29 marca br. i powinna opuścić Wspólnotę w ciągu dwóch lat od tej daty.
Z Londynu Jakub Krupa