W sprawie Brexitu powiedziano bardzo wiele sprzecznych ze sobą rzeczy. Nic dziwnego, że głosujący gubią się w natłoku informacji.
Referendum w sprawie wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej jest realizacją obietnicy wyborczej Davida Camerona. Polityk ten obecnie jest jednym z najbardziej aktywnych przeciwników Brexitu, jednakże sondaże wyborcze wskazują, że zwolennicy i przeciwnicy stanowią równie liczną grupę, a wynik referendum bardzo trudno przewidzieć. Zwłaszcza, że w dyskusji po obu stronach sporu argumenty i rzeczową debatę dawno już zastąpiły emocje.
Koszt członkostwa
Kwestia kosztu członkostwa Wielkiej Brytanii w UE jest jedną z najczęściej podnoszonych przez zwolenników Brexitu.
Każdy z 28 członków UE zobowiązany jest do płacenia składek, które następnie są redystrybuowane. Wysokość zobowiązania zależy w dużej mierze od rozmiaru gospodarki płatnika. Wielka Brytania, podobnie jak Niemcy, Francja, Włochy i Hiszpania, wpłacają najwięcej pieniędzy do wspólnego budżetu, co czyni ich płatnikami netto. W 2015 Brytyjczycy wpłacili 12,9 mld funtów (prawie 19 mld dol.), by otrzymać z budżetu 4,9 mld funtów.
Trzeba jednak wspomnieć, że kosztu członkostwa nie można ująć w tak prostym porównaniu. Przede wszystkim należy wspomnieć o rabacie brytyjskim. Jest to wynegocjowana w 1984 roku przez Margaret Thatcher zniżka składki wiążąca się z tym, że Wielka Brytania w niewielkiej części korzysta z dopłat dla rolnictwa, które stanowią ogromną część wydatków z unijnego budżetu. Rabat brytyjski w 2015 roku wyniósł ok. 6,2 mld Euro.
Uczestnictwo w UE wiąże się także z innymi korzyściami, o których zwolennicy Brexitu nie wspominają. Wśród nich są te, które dość łatwo dają się policzyć - w tym miejscu należy wspomnieć o braku barier celnych oraz innych barier pozataryfowych, a także swobodny przepływ usług i kapitału. Na gospodarkę pośrednio wpływają również inne czynniki, takie jak stabilność polityczna, bezpieczeństwo i stabilność prawa, a nawet poziom swobód obywatelskich.
Imigracja
"Ćwierć miliona imigrantów przybywa do UE każdego roku” - głosi popularne hasło w kampanii zwolenników Brexitu. To w przybliżeniu tyle, ile mieszkańców liczy Newcastle.
Kwestia imigracji jest prawdopodobnie najbardziej drażliwą poruszaną kwestią. Swobodny przepływ osób jest jednym z flagowych pomysłów Unii Europejskiej. Generalnie, obywatele Wspólnoty nie potrzebują pozwolenia, by podjąć pracę w którymkolwiek państwie członkowskim.
Napływ pracowników na Wyspy Brytyjskie z jednej strony pomógł utrzymać wzrost gospodarczy, ale z drugiej - spowodował wzrost nastrojów antyimigranckich. Mówi się, że dopóki Wielka Brytania pozostaje w UE, nie będzie możliwe ograniczenie liczby napływających migrantów. Wskazuje się, że pracujący Brytyjczycy muszą się składać na zasiłki dla niepracujących przybyszy.
Popularnym głosem w dyskusji nad Brexitem jest chęć ograniczenia imigracji zarobkowej. Szczególnie że, jak głosi obiegowa opinia, imigranci nie przyjeżdżają by pracować, ale korzystać z rozbudowanej sfery zasiłków socjalnych.
Czy jest to prawda? W ubiegłym roku w Wielkiej Brytanii 5,1 mln osób w wieku produkcyjnym korzystało z różnego rodzaju zasiłków socjalnych. 371 tys. z nich nie posiadało obywatelstwa Wielkiej Brytanii, 114 tys. z nich było obywatelami UE (ale nie UK).
Wyliczenia University College London mówią, że imigranci wnieśli do Brytyjskich finansów publicznych wkład równy 20 mld funtów w latach 2000-2011. Z kolei szacunki organizacji Migration Watch mówią, że koszt zasiłków dla pracowników spoza UE to 1,2 miliarda funtów w latach 2014-2015.
Rzadko porusza się temat migracji Brytyjczyków. Także wyspiarze mogą bez przeszkód pracować i wypoczywać w dowolnym kraju UE. Młodzi Brytyjczycy natomiast bardzo często korzystają z programu Erasmus, studiując poza granicami kraju. Nie mówi się, że imigracja utworzyła tysiące miejsc pracy.
Suwerenność
Podnosi się kwestię stanowienia prawa bez ingerencji z zewnątrz. Przypomina się kontrowersyjne przepisy prawa unijnego, jak np. krzywizna bananów przeforsowana by wspierać rynek francuski i produkty pochodzące z jej byłych kolonii. Wskazuje się, że takie zasady stanowienia prawa są na poziomie dzieci bawiących się w piaskownicy, ale co gorsze - sprzeczne z interesem brytyjskiego biznesu.
Niewiele osób pamięta, że równie często Brytyjczycy forsowali pomysły wspierające ich własny biznes, zwłaszcza londyńskie City.
Zwolennicy pozostania w UE wskazują, że prawo unijne podniosło standardy w bardzo wielu dziedzinach. Przede wszystkim poprawiło sytuację konsumentów, prawa pracownicze oraz jakość opieki zdrowotnej.
Nie da się ukryć, że w dyskusji zwolenników z przeciwnikami Brexitu, w dużej mierze chodzi o emocje. Kwestie rachunku ekonomicznego i argumentów schodzą na dalszy plan przy hasłach obrony suwerenności czy ziszczenia się apokaliptycznej wizji upadku kraju po Brexicie.