- Wszystkie loty z i do Wielkiej Brytanii zostaną odwołane, a Brytyjczykom zostaną wakacje w Irlandii lub Szkocji - taką wizję pobrexitowej rzeczywistości przedstawił właśnie Michael O'Leary. Szef Ryanaira apeluje więc, by władze Zjednoczonego Królestwa jak najszybciej dogadały się z Unią Europejską ws. Brexitu.
Prezes największego taniego przewoźnika w Europie był gościem w studiu telewizyjnym Bloomberga. Podkreślał tam, jak istotny w kontekście całej branży lotniczej i turystycznej jest czas.
O'Leary zaznaczył, że siatki połączeń na wiosnę i lato 2019 są przygotowywane przez przewoźników już jesienią 2018 roku. - Linie lotnicze będą wściekle bić na alarm, jeśli do września lub października przyszłego roku nadal nie będzie porozumienia między Wielką Brytanią a UE - ostrzega szef Ryanaira.
I dodaje, że wyobraża sobie scenariusz, w którym wszystkie loty na Wyspy i z powrotem zostaną odwołane już latem 2019 roku. Zresztą irlandzki przewoźnik wielokrotnie już o tym wspominał w oficjalnych komunikatach.
Zdaniem szefa Ryanaira Brexit może również spowodować zamieszanie na rynku lotniczym. - British Airways będą zmuszone sprzedać linie Iberia - przewiduje.
Problem będą mieć też sami Brytyjczycy. - Polecam zainwestować w udziały spółek, które oferują przeprawy promowe do Irlandii oraz mają hotele w Szkocji - ironizował. Jego zdaniem "reperkusje odczują miliony obywateli Wielkiej Brytanii, którzy co roku latają na południe Europy na tanie i słoneczne wakacje". Chodzi głównie o Hiszpanię, Portugalię i Grecję.
Michael O'Leary dodał również, że jest po kilku spotkaniach z sekretarzem ds. transportu Chrisem Graylingiem, który jego zdaniem "rozumie skalę problemu".
Sam Grayling uspokajał kilka tygodni temu, że nie ma mowy o odwoływaniu lotów z i do Wielkiej Brytanii, bo "nikomu by się to nie opłaciło".