Sam Woods, przedstawiciel Banku Anglii, ostrzegł, że już pierwszego dnia po opuszczeniu Unii Europejskiej z brytyjskiego rynku finansowego "wyparuje" 10 tys. miejsc pracy. Kolejne miesiące mogą doprowadzić zlikwidowania łącznie 75 tys. tego typu stanowisk. Najmniejszym wymiarem kary dla brytyjskiej gospodarki byłaby utrata 35 tys. miejsc pracy w sektorze finansowym.
- W dłuższej perspektywie jest to jeden z wielu scenariuszy, które uważam za realne – ostrzegł parlamentarzystów Wood. Równocześnie dodał, że Brexit doprowadzi także do spadku o 40-50 proc. kwoty usług sprzedawanych instytucjom działającym na rynku unijnym przez brytyjskie podmioty.
Ponad milion osób do zwolnienia
Likwidowanie miejsc pracy na Wyspach to jednak wewnętrzna sprawa Zjednoczonego Królestwa. Z perspektywy kraju, który pozostaje w Unii Europejskiej, niepokojące są szacunku ministra gospodarki Belgii, który przed kilkunastoma dniami ostrzegał, że brak porozumienia Brukseli z Londynem i tzw. "twardy" Brexit doprowadzi do utraty pracy przez 1,2 mln osób w całej Wspólnocie.
Pół miliona to pracownicy brytyjscy, ale kolejne 700 tys. to osoby zatrudnione w przedsiębiorstwach państw, które nie zamierzają brać rozwodu z Unią.
W ocenie Krisa Peetersa cytowanego przez PAP wyjście Brytyjczyków z UE bez porozumienia doprowadzi do „katastrofalnych” dla obu stron skutków.
Negocjacje z Brukselą
Liderzy Wspólnoty temat Brexitu podejmowali podczas ostatniego posiedzenia szczytu Rady Europejskiej, choć nie można uznać, iż doszło do przełomu. Równocześnie szefowa brytyjskiego rządu Theresa May ujawniła, iż Bruksela zgodziła się na przygotowanie do drugiej fazy negocjacji.
Unijni przywódcy zwrócili jednocześnie uwagę, że choć Wielka Brytania zapowiedziała honorowanie swoich zobowiązań finansowych wobec UE, to nie zostało to jeszcze przełożone na konkrety. Bruksela chce, by Londyn łożył do unijnej kasy aż do zamknięcia obecnego wieloletniego budżetu (w praktyce do końca 2023 roku), tymczasem negocjatorzy Wielkiej Brytanii mówili o końcu zobowiązań w 2020 roku. Beata Szydło skwitowała tę sprawę krótkim: "Mamy kłopot".
We wnioskach zapisano, że Rada Europejska w grudniu ponownie oceni postęp w negocjacjach. Wówczas na kolejnym szczycie UE liderzy państw unijnych mają ustalić, czy postęp jest wystarczający, by przejść do drugiej fazy rozmów o przyszłych relacjach unijno-brytyjskich, w tym o stosunkach handlowych, na czym szczególnie zależy Londynowi.