Brytyjska premier Theresa May zwołała nadzwyczajną sesję swego gabinetu poświęconą Brexitowi. Ministrowie spotkali się w jej wiejskiej rezydencji w Chequers, 60 kilometrów od Londynu, by przedstawić swoje przemyślenia na temat praktycznych aspektów opuszczenia Unii Europejskiej.
Naradę otworzyła szefowa rządu Theresa May. - Będziemy się zastanawiać nad następnymi krokami, jakie musimy podjąć, a także nad możliwościami, jakie się teraz przed nami otwierają w związku z wykuwaniem dla Wielkiej Brytanii nowej roli w świecie - powiedziała.
Wszyscy członkowie jej gabinetu dostali już wcześniej zadanie przygotować prezentacje na temat zmian, jakie będzie oznaczał Brexit w ich resortach, z podkreśleniem pozytywów. Sama premier powtórzyła raz jeszcze, że "Brexit znaczy Brexit", rozwiewając nadzieje tych, którzy chcieliby jeszcze zmodyfikować skutki czerwcowego referendum. - To oznacza, że nie będzie żadnego drugiego referendum, żadnej próby pozostania w Unii kuchennym wejściem.
Premier May nie ustępuje jednak również tym, którzy namawiają ją do jak najszybszego uruchomienia artykułu 50. Traktatu z Lizbony, określającego tryb opuszczenia Unii przez państwo członkowskie. Były konserwatywny minister Peter Lilley napiszał w "Daily Telegraph", że każdy tydzień zwłoki kosztuje Londyn prawie 200 milionów funtów, ale premier na pewno nie zamierza formalnie uruchomić Brexitu przed początkiem przyszłego roku.