Brytyjski Wysoki Trybunał (High Court) orzekł w czwartek, że rząd w Londynie potrzebuje zgody parlamentu, aby rozpocząć formalny proces wychodzenia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej.
Aktualizacja 12:04
Wyrok ten oznacza, że brytyjska premier Theresa May nie będzie mogła samodzielnie zdecydować o rozpoczęciu procedury wyjścia z Unii Europejskiej. Rząd planował uruchomić artykuł 50. Traktatu Lizbońskiego w marcu, aby dać sobie czas na uzgodnienie warunków Brexitu z rządami krajowymi Walii, Szkocji i Irlandii Północnej. Jednak udziału w podjęciu tej decyzji domagała się także Izba Gmin.
Trybunał dał rządowi zgodę na złożenie apelacji. Prawnik rządu powiedział, że Sąd Najwyższy zajmie się tą sprawą w dniach 5-8 grudnia.
Brytyjski rząd jest rozczarowany czwartkową decyzją High Court i złoży apelację w tej sprawie - oświadczył rzecznik gabinetu. "Kraj zagłosował za wyjściem z Unii Europejskiej w referendum zatwierdzonym przez ustawę parlamentarną. Rząd jest zdeterminowany, by uszanować wynik referendum. Odwołamy się od orzeczenia" - czytamy w oświadczeniu rzecznika.
Podczas rozprawy prawnicy rządu twierdzili, że ma on władzę, by zrealizować "wolę ludu" wyrażoną w referendum. Jednak prezes Trybunału stwierdził: Rząd nie ma władzy by w imieniu Korony zawiadamiać na mocy artykułu 50 do wycofania się Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej.
Gina Miller, liderka obywatelskiej grupy, która wystąpiła do sądu o wyjaśnienie tej kwestii, powiedziała po ogłoszeniu werdyktu, że "nie chodzi o to, jak kto głosował, bo wszyscy głosowali w referendum za najlepszą przyszłością dla kraju". - W tej sprawie szło o proces, nie politykę - oświadczyła. Wyraziła nadzieję, że rząd, gdy przeczyta orzeczenie i rozważy pełne uzasadnienie, nie będzie się odwoływał, lecz przeprowadzi debatę w parlamencie.
Komentatorzy BBC ocenili, że jeśli czwartkowy wyrok nie zostanie obalony, miesiącami mogą ciągnąć się przeszkody w podjęciu decyzji przez parlament.